Ta dyskusja może się przysłużyć małżeństwu
Dyskusja przed synodem na temat rodziny toczy się głównie wokół sakramentów dla rozwodników. Ale, paradoksalnie, może ona podkreślić wagę tematyki rodzinnej w Kościele przed spotkaniem biskupów.
Słynnym wprowadzeniem do konsystorza o rodzinie kard. Walter Kasper zapoczątkował dyskusję na temat dopuszczenia do sakramentów (po przebyciu odpowiedniej pokuty) rozwodników żyjących w związkach niesakramentalnych. Jest to reakcja na oczekiwania wyrażone przed zbliżającym się synodem na temat rodziny przez wiernych krajów niemieckojęzycznych.
W samym kolegium kardynalskim głosy na ten temat są bardzo zróżnicowane. Kard. Kaspera wspiera m.in. nowy przewodniczący Niemieckiej Konferencji Biskupiej kard. Reinhard Marx, który należy do ośmioosobowej Rady Kardynałów, pomagającej papieżowi Franciszkowi w rządzeniu Kościołem i reformie Kurii Rzymskiej. Ale zupełnie innego zdanie jest inny niemiecki purpurat kard. Gerhard Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary.
Czy biskupi mają pomysł?
Wśród polskich biskupów niewielu zabrało głos w sprawie komunii dla żyjących w związkach niesakramentalnych, ale wydaje się, że trudno będzie o zwolenników pomysłu kard. Kaspera. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, abp Stanisław Gądecki podczas drogi krzyżowej, która przeszła ulicami Poznania z krzyżem Światowych Dni Młodzieży, nazwał związki niesakramentalne "szczególnym rodzajem krzyża".
Dotychczas chyba najdonioślejszy głos w tej sprawie to wypowiedź bp. Andrzeja Czai ze spotkania w katedrze opolskiej z osobami żyjącymi w związkach niesakramentalnych. Najdonioślejszy też dlatego, że pokazuje biskupa-pasterza, który spotyka się ze swoimi zagubionymi owcami, a nie tylko przemawia do nich z wysokości swojej katedry (z innych źródeł wiadomo, że hierarcha jest w stałym kontakcie z osobami, których dotyczy problem).
Bp Czaja odniósł się także do tej sprawy w wywiadzie-rzece, jakiego udzielił Tomaszowi Ponikle ("Szczerze o Kościele", Kraków 2014): "Jako pasterze musimy wciąż uświadamiać ludziom dotkniętym dramatem życia w związku niesakramentalnym, że mają otwartą drogę do zbawienia, o ile jest w nich żywa wiara. Jaka to droga? Skoro kanał sakramentalny jest niedrożny, mają drugi kanał - karmienie się Słowem Bożym".
Ordynariusz opolski za Benedyktem XVI zachęca także do praktyki komunii duchowej, która nie jest formą "taniego pocieszenia". "Przecież Bóg przychodzi tak, jak chce, przychodzi mimo drzwi zamkniętych" - przekonuje. Hierarcha zaznacza równocześnie, że dla teologii kwestia dopuszczenia do sakramentów małżonków, którzy nie ponoszą bezpośredniej winy za rozpad małżeństwa jest ciągle otwarta, ale obawia się, że w praktyce byłoby to stworzenie jedynie półśrodka. "Trzeba pójść głębiej, chociaż nie wiem, jak to zrobić" - przyznaje.
Nie ma tego złego…
Nie wchodząc w szczegóły sporu dotyczącego doktryny i dyscypliny sakramentu małżeństwa, jestem przekonany, że wywołana przez kard. Kaspera dyskusja przyczyni się z jednej strony do pogłębionej analizy stanu duszpasterstwa małżeństw i rodzin, a z drugiej - zaproponuje realne zmiany.
Kard. Lorenzo Baldisseri, sekretarz generalny Synodu Biskupów, pracujący nad Instrumentum laboris do synodu na temat rodziny (dokument roboczy powstaje w oparciu o słynną "ankietę Franciszka") mówi, że główny wniosek, jaki płynie z odpowiedzi wiernych, to słaba znajomość nauczania Kościoła, co z kolei jest powodem, że małżeństwa i rodziny nie radzą sobie z problemami.
Kard. Carlo Caffarra, pierwszy i wieloletni przewodniczący Papieskiego Instytutu im. Jana Pawła II dla Studiów nad Małżeństwem i Rodziną jest jednym z czołowych krytyków pomysłu kard. Kaspera. W jednej z wypowiedzi dla Radia Watykańskiego stawiał retoryczne pytania: "Czy przez ostatnie lata rzeczywiście głosiliśmy Ewangelię małżeństwa? A może raczej zadowalaliśmy się odrobiną psychologii i odrobiną Słowa Bożego?"
Konieczność eksponowania pozytywnego przesłania o małżeństwie podkreślił też abp Georges Pontier. Przewodniczący Episkopatu Francji zaznacza, że nie można zapominać o bogactwie życia chrześcijańskich małżeństw, a zwłaszcza tych, które "świadczą o szczęściu płynącym z trwałego związku, otwarcia na życie, wychowywania swych dzieci, dochowywania wierności".
Wydaje się, że owym "głębiej", o którym mówi bp Czaja, może być po prostu głoszenie "Ewangelii małżeństwa", o czym mówi kard. Caffarra. Abp Henryk Hoser zapytany, co by radził młodym katolikom, którzy chcą bronić wartości małżeństwa i rodziny, odpowiedział: "Niech się uczą! Przecież my się całe lata formujemy do działalności zawodowej, a tak mało wychowujemy do dobrego życia w małżeństwie i rodzinie. A to jest przecież większa część naszego życia, dłuższa niż działalność zawodowa. A wcale nie łatwiejsza!" (wywiad dla portalu Franciszkańska3.pl). Liczę, że biskupi na synodzie znajdą kilka odpowiedzi, jak pomóc młodym w przygotowaniu do życia w małżeństwie i rodzinie, by były one świadkami chrześcijańskiego życia.
Uczyć się od biznesu
Co ciekawe, troska o rodzinę gości także - na razie chyba tylko na Zachodzie - w wielkich korporacjach.
Brian Bacon, założyciel Oxford Leadership Academy i osobisty trener m.in. magnata mediów, Ruperta Murdocha i prezesa Telefoniki, Matthew Keya, twierdzi, że różne sfery życia stanowią całość i trzeba zarządzać nimi wszystkimi naraz. "Firma, pracownicy, klienci, rodzina, dzieci - to wszystko składa się na otoczenie menadżera" - mówi w rozmowie z Vadimem Makarenko ("Zawód zwycięzca", Warszawa 2013). Jest przekonany, że sytuacja w domu wpływa na zachowanie w pracy, podejmowane decyzje zawodowe, stosunek do współpracowników i klientów.
Wśród priorytetów firmy informatycznej SAS Institute jest utrzymanie przez pracowników równowagi między życiem prywatnym i zawodowym. Jej założyciel, James Goodnight mówi tak: "Menedżer musi mieć pewność, że u pracownika wszystko gra. Jeśli ktoś całymi dniami siedzi w biurze, to oznacza, że w końcu jego rodzina legnie w gruzach. A wie pan, co się dzieje, gdy kogoś opuszcza żona? Przez co najmniej rok ten ktoś jest bezużyteczny. Szok jest tak duży, że facet odczuwa na przemian tylko wyrzuty sumienia i złość. A jego zwierzchnik zamienia się w niańkę, musi go wysłuchiwać i pocieszać". Dlatego potentat na rynku oprogramowania do zarządzania biznesem zatrudnia terapeutów, którzy doradzają pracownikom w kłopotach osobistych.
Jak widać, w rodzinie tkwi siła. Wciąż zbyt mało doceniana…
Skomentuj artykuł