Tej zmiany Kościół nie może ignorować

(fot. shutterstock.com)

Ten sondaż przeszedł bez echa. A nie powinien. Mówi o czymś bardzo ważnym, o pewnej dokonującej się znaczącej zmianie. Istotnej nie tylko z punktu widzenia Kościoła.

"Ale my się kochamy. To nie wystarczy? Po co nam papierek albo kościelny stempel? Pan Bóg nie potrzebuje pośrednictwa księdza, żeby nam błogosławić. Jesteśmy szczęśliwi tak, jak jest w tej chwili i nie chcemy tego zmieniać". Czy takie deklaracje wciąż w Polsce budzą oburzenie? Okazuje się, że coraz rzadziej.

Jak wynika z przeprowadzonego w połowie stycznia br. przez Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) sondażu, w naszym kraju umacnia się przekonanie, że najważniejsze są miłość i zaufanie a to, czy para decyduje się na ślub, czy też żyje w konkubinacie - nie ma znaczenia. Coraz bardziej popularne w praktyce życia rodzinnego zjawiska, takie jak odkładanie przez młodych ludzi decyzji małżeńskich i prokreacyjnych, wzrost liczby związków nieformalnych oraz życie w pojedynkę, najczęściej znajdują zrozumienie i akceptację społeczną, szczególnie w młodszych generacjach. Zwróciła na to uwagę Katolicka Agencja Informacyjna.

DEON.PL POLECA

Co więcej, z ankiety wynika, że jeśli już zapadnie decyzja o małżeństwie, zdaniem największego i jednocześnie coraz większego odsetka badanych nie ma znaczenia to, czy ślub będzie miał charakter cywilny czy kościelny. Ma to przełożenie praktyczne. W ostatnich latach coraz więcej par (zwłaszcza w największych aglomeracjach) zawiera wyłącznie ślub cywilny, rezygnując ze ślubu kościelnego lub odkładając go na późniejszy termin. Wiedzą o tym księża, bo w niejednej parafii zdecydowanie zmalała liczba zawieranych małżeństw sakramentalnych.

Od dawna panuje przekonanie, że dla Polaków największą wartością jest rodzina. Wspomniany sondaż również to potwierdza. Aż 80 proc. respondentów wskazało szczęście rodzinne jako wartość, którą kierują się w swoim życiu. Jednak uważna lektura raportu CBOS skłania do spojrzenia na wyniki badania bez hurra optymizmu, a raczej z pewną ostrożnością. Suche stwierdzenie, że "rodzina jest dla Polaków najważniejsza", może być mylące. Dlaczego? Ponieważ zmienia się rozumienie słowa "rodzina". CBOS zwrócił uwagę na obserwowalną w ostatnich latach tendencję do redefinicji pojęcia rodziny.

Zdaniem badaczy wynika to ze zmian społeczno-kulturowych zachodzących w sferze życia małżeńsko-rodzinnego.

W sondażach systematycznie rośnie liczba opinii, że rodzinę stanowią nie tylko małżonkowie z dziećmi, ale taka nazwa obejmuje również osoby pozostające w związku nieformalnym i wspólnie wychowujące potomstwo z tego związku. Coraz częściej za rodzinę uważany jest również tzw. model patchworkowy, w którym osoby aktualnie pozostające ze sobą w związku nieformalnym wspólnie wychowują dzieci z poprzednich związków.

Nie tylko z punktu widzenia Kościoła postępująca zmiana w rozumieniu pojęcia "rodzina" niesie ogromne konsekwencje. Dla Kościoła wiąże się ona przede wszystkim z koniecznością głębokiego przeanalizowania i zrewidowania ważnej części jego aktywności, określanej jako "duszpasterstwo rodzin". Skoro upowszechnia się przekonanie, że rodziną są nie tylko związani sakramentalnym przymierzem małżonkowie z dziećmi, ale ci wszyscy, którzy tworzą owocujący potomstwem związek zbudowany na miłości i zaufaniu, to Kościół nie może udawać, że wszystko jest po staremu. Już dziś niejednokrotnie dochodzi do nieporozumień, ponieważ gdy biskupi, księża, katecheci mówią o rodzinie, mają na myśli co innego niż duża (i stale rosnąca) część ich słuchaczy, w tym także dzieci i młodzież.

Redefinicja pojęcia rodziny odbywa się w głównej mierze poza oddziaływaniem Kościoła. Jest jednak zjawiskiem, które realnie na jego funkcjonowanie wpływa. Dlatego Kościół nie może jej lekceważyć i ignorować. Musi je dostrzegać nie tylko po to, aby uniknąć terminologicznych nieporozumień na poziomie podstawowym. Chodzi przede wszystkim o to, aby nie wykluczyć sporych grup ochrzczonych z duszpasterskiej troski i głoszenia Dobrej Nowiny o zbawieniu.

Dokonująca się w Polsce w ostatnim czasie z dużą intensywnością zmiana rozumienia rodziny jest dla Kościoła powszechnego ogromnym wyzwaniem już od dziesięcioleci. Dostrzegał to Paweł VI, widział to Jan Paweł II, bardzo mocno wskazuje na to Franciszek. Czas, aby również w naszej Ojczyźnie wspólnota katolików podeszła do sprawy z całą powagą i bez zwlekania. Oczywiście nie przez sugerowanie zmian nauczania Kościoła, lecz przez nowe formy apostolstwa.

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tej zmiany Kościół nie może ignorować
Komentarze (5)
1 kwietnia 2019, 17:19
Ten sam sondaż, ale w "Gościu" jakoś inaczej wygląda: "<a href="https://www.gosc.pl/doc/5437131.CBOS-Spada-popularnosc-nieformalnych-zwiazkow-rosnie-uznanie?fbclid=IwAR2RVMT2c7ONjr2vM4Pz_Qs_EXQrczZWqQXngdUcJeWwGj5HZlA0Mg4_4b8">CBOS: Spada popularność nieformalnych związków, rośnie uznanie dla modelu rodziny wielopokoleniowej</a>"
HJ
Hubert Jakub
1 kwietnia 2019, 12:25
Co księża zrobili, żeby te zmiany i złe tendencje nie nastepowały?... Niesamowite, żyjemy w czasach kapitulanctwa, w których Kościół się dostosowuje, a nie apostołuje...
JK
Jacek K
1 kwietnia 2019, 15:24
Ciekawe co niby mieliby ci księża zrobić? Wziąść za twarz tałatajstwo?
1 kwietnia 2019, 17:22
Twierdzi Pan, że skuteczność działania wspólnoty jest zerowa?!?
TD
Tomasz Dych
1 kwietnia 2019, 11:37
Ksiądz Stopka się ujawnił. To ukryty fundamentalista katolicki. A gdzie duch ojca świętego Franciszka. Trochę optymizmu. Można przecież napisać AMORIS LAETITIA 2. Jak się raz zmieniło nauczanie naszego Pana, to nie ma żadnych przeszkód żeby iść dalej.