To wykluczeni nas zewangelizują

Piotr Żyłka

Mój Rok Miłosierdzia zaczął się od bardzo konkretnej historii i spotkania. Wtedy nie spodziewałem się, że ta krótka wizyta w małej wiosce tak bardzo zmieni moje życie.

Mniej mówić, więcej działać

Do Zochcina pojechałem zrobić wywiad w ramach cyklu (k)ROK MIŁOSIERDZIA. Był to wspólny projekt redakcji DEON.pl i "Więzi".

DEON.PL POLECA

"Chcielibyśmy przez ten projekt wywołać efekt Franciszka. Tym razem nie chodzi o często powtarzane medialne hasło dotyczące obecnego papieża, lecz o przemianę, jaka dokonała się w człowieku, którego imię wybrał kard. Bergoglio, gdy został następcą świętego Piotra. Nawrócenie św. Franciszka z Asyżu przedstawiane jest najczęściej jako radykalne przejście od świata bogactw i wygód do zakochania się w ubóstwie i prostocie. Jest w tym wiele prawdy, ale nie ta zmiana była największą rewolucją w człowieku, który miał odbudowywać Kościół. Tę wewnętrzną zmianę, która zaszła w Biedaczynie z Asyżu, najlepiej widać w jego podejściu do trędowatych. Franciszek w wersji «przed» brzydzi się nimi, omija ich szerokim łukiem, nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Franciszek w wersji «po» jest zupełnie innym człowiekiem. Nie tylko nie omija pierwszego napotkanego trędowatego, lecz z premedytacją podchodzi do niego, obejmuje go i całuje w usta. I robi to wszystko nie wbrew sobie, lecz w zgodzie z samym sobą, a w dodatku z nieukrywaną radością. Właśnie o taki efekt nam chodzi. O radykalną zmianę myślenia, która objawia się w konkrecie i w robieniu rzeczy, które «normalnemu człowiekowi» żyjącemu w XXI wieku w głowie się nie mieszczą. Dobrze wiemy, że jest to trudne. Prawdopodobnie o własnych siłach nie damy rady tego zrobić. Ale z Bożą pomocą nie jest to niemożliwe. Zbyt często chrześcijanie głoszą Słowo, tylko gadając. Mówimy dużo, a być może nikt nie chce już nas słuchać. Mądrzy mistrzowie duchowi powtarzają, żeby mniej mówić, a więcej działać. Jeśli miłosierdzie będzie się ujawniać w konkrecie spotkania z drugim, potrzebującym człowiekiem, to - być może - widząc nasze działanie, ludzie zaczną się pytać, dlaczego to robimy i skąd mamy na to siłę" - pisaliśmy razem ze Zbigniewem Nosowskim rok temu we wspólnym wstępniaku.

Marzenie o fundamentalizmie

Po dotarciu na miejsce wszedłem do małego domku. W środku spotkałem drobną, energiczną, dojrzałą kobietę o ostrych rysach twarzy. Zaparzyła mi i sobie herbatę i zaczęliśmy rozmawiać.

- Czy siostra jest lewaczką? - zapytałem.

- Śmiejemy się z Szymonem Hołownią, że jesteśmy katolewakami. To jest oczywiście absurd, bo nikt nie wie, co to znaczy. Czy jestem lewaczką? Ja po prostu staram się brać Ewangelię na serio. Jeśli to jest lewactwo, to możemy tak mnie nazwać. Ale wtedy konsekwentnie musielibyśmy powiedzieć, że Pan Jezus też był lewakiem. To są terminy, które się rzuca, nie mając pojęcia, co one właściwie oznaczają. Staram się być fundamentalistką chrześcijańską. Opisałam to jakiś czas temu na blogu. Jeśli to jest katolewactwo, to proszę bardzo - odpowiedziała moja rozmówczyni.

Faktycznie, kilka tygodni wcześniej, w Dzień Niepodległości, siostra Małgorzata napisała tekst, który odbił się w Internecie szerokim echem. "Marzy mi się Polska fundamentalnie katolicka. Zgłupiałam? Może" - zaczęła prowokacyjnie. Ale jej marzenie o fundamentalizmie nie ma nic wspólnego z agresją, wykluczeniem i brakiem szacunku dla inności. "Marzy mi się Polska, w której wspólne dobro jest dzielone uczciwie. W której dzieci, starzy, chorzy i niepełnosprawni mają pierwszeństwo (…) Polska, w której pogarda jest wstydem, a nienawiść i agresja wysłana na Marsa, bo Księżyc za blisko. Władza jest służbą, a rządzeni władzę wspierają w decyzjach i z szacunkiem krytykują, kiedy błąd popełni. No i władza słucha. Tak uczy Kościół katolicki, czyli powszechny. Ot, mój prywatny fundamentalizm. Katolicki. A w wersji dla niewierzących - Polska ludzi przyzwoitych".

Chorzy prorocy

Ten tekst zrobił na mnie piorunujące wrażenie. To właśnie po lekturze tego blogowego wpisu stwierdziłem, że muszę się w końcu zebrać, pojechać na świętokrzyską wieś i poznać osobiście jego autorkę.

W domku nie byliśmy sami. Przy stole siedział z nami jeszcze jeden chłopak. Chociaż powiedzieć, że siedział, to jednak spore rozminięcie się z prawdą. Artur cały czas chodził i robił nam zdjęcia swoim aparacikiem. A potem nam je pokazywał, klepał po ramieniu, czekał na aprobatę, uśmiechał się od ucha do ucha i robił kolejne zdjęcia. I tak w kółko. W międzyczasie zwinął nam wszystkie zapalniczki. Ale tylko po to, żeby móc nam po chwili podpalać papierosy.

Dwa miesiące później, kiedy przyjechaliśmy do siostry z Błażejem Strzelczykiem i zaczynaliśmy pracę nad Sposobem na (cholernie) szczęśliwe życie, usłyszeliśmy, że niepełnosprawny, chory na autyzm Artur jest prorokiem. I jak to bywa z prorokami, jest niewygodny, uwiera, może wkurzyć, ale jeśli się w niego "wsłuchamy", odkryjemy rzeczy, które wywrócą naszą rzeczywistość do góry nogami.

- Bóg wysyła nam proroków. Artur to jest taki prorok. Oczywiście czasami krew was zalewa, jak wam znowu zabiera książki. Ale ten chory chłopak jest prorokiem - mówi nam siostra.

- Chorzy i niepełnosprawni są prorokami? - dopytujemy.

- Oczywiście. Oni pokazują, kim naprawdę jesteśmy. To, jak traktujemy słabszych, jest najlepszą miarą naszego chrześcijaństwa. I oni naprawdę są prorokami. Nigdzie nie nauczyłbyś się ubóstwa lepiej, niż mieszkając z Arturem, który co chwila ci coś zabiera. W pierwszej chwili może to być irytujące, ale po jakimś czasie rozumiesz, że on tak naprawdę uwalnia cię od zniewolenia posiadaniem "bardzo ważnych i cennych" rzeczy. Ulubionych książek, ulubionego Pisma Świętego z pięknymi zakładkami i ulubionego notesu. To jest radykalna prorocka terapia z autystykiem.

Wstajemy z kanapy

Od mojego pierwszego spotkania z siostrą Małgorzatą minął rok. Co się we mnie zmieniło? Niby już wcześniej wielokrotnie słyszałem, że powinniśmy troszczyć się o ubogich i wykluczonych, ale dopiero spotkanie ich dłużej twarzą w twarz sprawiło, że coś we mnie pękło.

Na początku nie do końca rozumiałem, co dokładnie się we mnie zmieniło. Odpowiedź przyszła kilka miesięcy później, kiedy siedząc na podłodze w Kościele Pojednania w Taizé słuchałem konferencji Jeana Vaniera. Założyciel Arki z rozbrajającym śmiechem i absolutnie cudownym ciepłem w oczach mówił: "Znacie papieża Franciszka? To jest fantastyczny człowiek! Posłuchajmy go. A co on mówi? Mówi, żebyśmy poszli na peryferia do wykluczonych, biednych, pogardzanych. Dlaczego? Żeby ich spotkać, dotknąć. I jak to zrobimy, to nie my ich, ale oni nas zewangelizują".

Jakiś czas temu dziennikarz zapytał mnie, jakie mam plany na najbliższy rok. Czy mam zamiar wystartować z jakimś kolejnym dużym projektem albo przeprowadzić kolejny bestsellerowy wywiad rzekę? Odpowiedziałem, że poznałem zakonnicę, która ma niesamowitą wolność i pokój w oczach. I jedyne marzenie, które mam na najbliższy czas, to szukać właśnie czegoś takiego, bez wytchnienia.

Moja historia nie jest odosobniona. W ciągu tego roku spotkałem mnóstwo ludzi, w których pod wpływem kontaktu z ubogimi, niepełnosprawnymi, bezdomnymi, dziećmi ulicy, sierotami czy uchodźcami stało się coś ważnego. Mam nadzieję, że coś nieodwracalnego.

Rok Miłosierdzia na nowo uświadomił nam potęgę i nieskończoność Bożej miłości. Dziś jest doskonały moment, żeby zrobić krok dalej. Skoro już wiemy i - mam nadzieję - doświadczamy miłosierdzia od dobrego Boga, czas zacząć się nim dzielić. Dlatego od przyszłego tygodnia na DEON.pl ruszamy z projektem WSTAJEMY Z KANAPY. Będziemy cyklicznie pokazywać ludzi, miejsca, wspólnoty, fundacje i organizacje charytatywne, które w przeróżny sposób pomagają wykluczonym. Będziemy pisać o przestrzeniach, w których każdy z nas będzie mógł się konkretnie zaangażować. Zaczniemy już w najbliższy czwartek od fascynującego reportażu Szymona Żyśko o Dziele Pomocy św. Ojca Pio.

Papież podczas ŚDM w Krakowie powiedział: "Jezus jest Panem ryzyka, tego wychodzenia zawsze poza. Jezus nie jest Panem komfortu, bezpieczeństwa i wygody. Aby pójść za Jezusem, trzeba mieć trochę odwagi, trzeba zdecydować się na zamianę kanapy na parę butów, które pomogą ci chodzić po drogach, o jakich ci się nigdy nie śniło ani o jakich nawet nie pomyślałeś; po drogach, które mogą otworzyć nowe horyzonty, nadających się do zarażania radością, tą radością, która rodzi się z miłości Boga, radością, która pozostawia w twoim sercu każdy gest, każdą postawę miłosierdzia".

Rok Miłosierdzia właśnie się zakończył. Czas zrobić kolejny krok. Czas, żebyśmy naprawdę wstali z kanapy i zamiast (tylko) gadać ludziom o Bogu i chrześcijaństwie, zaczęli żyć tak, żeby inni, widząc nas, zobaczyli w nas coś niezwykłego i pociągającego. Coś, co sprawi, że pomyślą: "Kurde, a może to chrześcijaństwo to jednak nie jest ściema? Może to wszystko jednak ma sens?".

Piotr Żyłka - redaktor naczelny DEON.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

To wykluczeni nas zewangelizują
Komentarze (9)
WDR .
20 listopada 2016, 18:32
"Dlatego od przyszłego tygodnia na DEON.pl ruszamy z projektem WSTAJEMY Z KANAPY. Będziemy cyklicznie pokazywać ludzi, miejsca, wspólnoty, fundacje i organizacje charytatywne, które w przeróżny sposób pomagają wykluczonym. Będziemy pisać o przestrzeniach, w których każdy z nas będzie mógł się konkretnie zaangażować. Zaczniemy już w najbliższą środę od fascynującego reportażu Szymona Żyśko o Dziele Pomocy św. Ojca Pio." Ten fragment felietonu i zapowiedź brzmi ciekawie.
KJ
k jar
20 listopada 2016, 14:59
Problem z mediami i dziennikarzami katolickimi jest taki, że pragną w gorset medialny ubrać chrześcijaństwo, które z samej istoty nie da się w jakieś ramy włożyć.Robi się z s. Chmielewskiej i Szymona Hołowni katocelebrytów rzekomo w szczytnych celach: rozbudzenia postaw zaangażowania wśród katolików. Wychodzi z tego pastiż: oczywiście rozpoznawalny Szymon, dobrze opłacony w mediach, może dzieki temu zebrać pieniadze na swoje projekty afrykańskie, podobnie s. Małgorzata może pomóc uwiarygodnić dzieła, które czyni. Czy bez tego medialnego szumu, by tego nie robili?Czy robiliby mniej efektownie? Śmiem wątpić. Media katolickie muszą uwiarygodnić jakoś swoją obecność w przestrzeni społecznej i dlatego podejmują podobne akcje rzekomo w celu większego uświadomienia katolików odnośnie ich chrześcijańskich powinności. Czy zmienia to postawy? Śmiem wątpić. To tylko pomaga mediom w uwiarygodnieniu ich pracy. Dobrze byłoby to ludziom najpierw uświadomić, żeby nie było później rozczarowań co do słabej bezstronności przekazu.
20 listopada 2016, 14:54
Siostra z Hołownią nie wiedzą co katolewica? Chyba zapomnieli słowa ich guru Jacka Kuronia: ''Człowiek, przede wszystkim słaby i krzywdzony, jest w duchowości lewicy przeżywany jako sacrum''. Siostra Chmielewska skądinąd robiąca wiele dobrych rzeczy popadła w błąd humanizmu i naturalizmu. Dlatego też może dla p.Żyłki być autorytetem natomiast dla katolika jest tylko kolejną żałosną próbą budowania raju na ziemi.   
MR
Maciej Roszkowski
20 listopada 2016, 15:29
Zdarza mi się uczestniczyć ( w skromnym wymiarze) w życiu publicznym. W trakcie niejednego spotkania byłem atakowany z jednej strrony jako "katol" i fundamentalista, z drugie jako lewak i liberał. Znaczy to, że  słowa tracą swoją funkcje informacyjną, nie opisują rzeczywistości. Nazywam to używaniem słów niezgodnie z przeznaczeniem. Pozostaje funkcja ekspresyjna, emocjonalna. Słowa są narzędziem wyładowania swoich uczuć, pokonania przeciwnika. Ad rem. -Czym był dla Chrystusa człowiek słaby i krzywdzony? - Czy humanizm ( rozumiem w podjściu do spraw społecnych) jest błędem - Na czym polega naturalizm S./ Chmielewskiej? - S.Chmielewska realizuje swoje poglądy, założyła i prowadzi wraz ze współpracownikam i pensjonariusazami kilka ośrodków opieki. Co w tym jest "żałosną próbą". - W czym Jej poglądy są niezgodne z nauka Chrystusa? -W czym Jej  działalność jest niezgodna z nauka Chrystusa?
20 listopada 2016, 17:10
"Marzy mi się Polska, w której wspólne dobro jest dzielone uczciwie. W której dzieci, starzy, chorzy i niepełnosprawni mają pierwszeństwo (…) Polska, w której pogarda jest wstydem, a nienawiść i agresja wysłana na Marsa, bo Księżyc za blisko. Władza jest służbą, a rządzeni władzę wspierają w decyzjach i z szacunkiem krytykują, kiedy błąd popełni. No i władza słucha." Słowa s.Chmielewskiej mógłby wypowiedzieć w zasadzie każdy.Próżno w nich jednak szukać tego co dla katolika jest decydujące.A decydujące jest to,iż każda władza do której siostra apeluje pochodzi od Boga ,zaś Bóg panuje zarówno nad osobami jak i społecznościami (Chrystus Król).Koncentrowanie się przez siostrę Chmielewską jedynie na moralnych postulatach z praktycznym wyłaczeniem Boskiego źródła moralności stanowi w konsekwencji herezję naturalizmu.Czynienie zaś za punkt wyjścia i dojścia osobę ludzką stanowi czysty świecki humanizm. Branie czynnego udziału w akcji "Przekażmy sobie znak pokoju" jest dobitnym potwierdzeniem postępującej alienacji siostry Chmielewskiej ze społeczności Kościoła. 
MR
Maciej Roszkowski
20 listopada 2016, 18:33
To nie były trudne pytania. W przypadku pytania o humanizm pytanie brzmiało, nie czym jest, a czy jest błędem. Nie zaglądaliśmy do sumienia S. Chmielewskiej więc pytanie, czy chodzi Jej o humanizm, naturalizm, sławę etc, czy może o  milość bliźniego  pozostawmy bez odpowiedzi. Choć ...jak to brzmiało? -  "Po owocach ich poznacie". Chciałbym stanąć kiedyś przed Ojcem i pokazać, że zrobiłem 1/100 tego co Ona.
DP
Danuta Pawłowska
20 listopada 2016, 12:09
Napisz te słowa Panu Jezusowi, może dostaniesz odpowiedź!
20 listopada 2016, 10:55
@asyz Synu, w życiu doświadczaj siebie samego, patrz, co jest złem dla ciebie, i tego sobie odmów! Nie cytuj prawa innym, bo go nie rozumiesz Nie wszystko służy wszystkim i nie każdy we wszystkim ma upodobanie. Na żadnej uczcie ( popijawie) nie bądź nienasycony i nie rzucaj się na potrawy! jak to czynisz zwykle Z przejedzenia powstaje choroba, a nieumiarkowanie powoduje rozstrój żołądka, i obściskiwanie klozetu przez Ciebia z głosem Boże już nie mam czym .......... Przestań pić wódę w tak dużych ilościach bo z przepicia wielu umarło, jak przestaniesz pić  przedłużysz swe życie. Zostaw Faustynę bo jej nie znasz Żadna dusza nie jest cokolwiek płacić, Dług za grzechy świata zapłacił JEZUS CHRYSTUS Opamiętaj się asyz !!!
DP
Danuta Pawłowska
20 listopada 2016, 10:43
Słowa Pana Jezusa do świętej Faustyny: "Napisz to dla dusz wielu, które nieraz się martwią, że nie mają rzeczy materialnych, aby przez nie czynić miłosierdzie. Jednak o wiele wieksza zasługę ma miłosierdzie ducha, ... jest ono przystępne dla wszelkiej duszy. Wielkie są długi świata zaciągniete wobec Mnie, mogą je spłacić dusze czyste swą ofiarą, czyniąc miłosierdzie w duchu" (Dz 1317, 1316). "Zawsze Mnie pocieszasz, kiedy się modlisz za grzeszników. Najmilsza Mi jest modlitwa - to modlitwa o nawrócenie dusz grzesznych; ... ta modlitwa jest zawsze wysłuchana" (Dz 1397).