Trzy katolickie bieguny

Tożsamość można budować przez konfrontację lub dialog. Nie można jednak jednoznacznie powiedzieć, która z tych dróg jest właściwa, jeśli najpierw nie zajrzy się do wnętrza Kościoła i nie zweryfikuje się właściwych dla niego środków i celów.

Ksiądz Andrzej Jędrzejewski zarzucił mi w komentarzu pod tekstem "Mnie Doda nie obraża", że lansuję wizję "religijności mdłej, pozbawionej wyrazistości, nie mającej w sobie nic ze znaku sprzeciwu, taką jak zwietrzała sól. Na nic się nie przyda, chyba że na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi". Odpowiadam: Nie uważam, księże Andrzeju, że muszę być dziś męczennikiem.

Odnoszę się do słów krytyki księdza Andrzeja z wielkim szacunkiem, mam bowiem świadomość, że jego słowa mają coś z ojcowskiej przestrogi.

Ksiądz profesor napisał: "(...)Chciałbym, żeby Autor (Błażej Strzelczyk) [przypis: bs] przynajmniej spróbował zobaczyć, że dziś nie jest problemem nadwrażliwość katolików, duch inkwizycji, fanatyzm czy inne wyolbrzymiane przez poprawnych politycznie upiory, a prawdziwym problemem, jest to właśnie, że można napluć, obrazić, obrzydzać, ośmieszać na każdym kroku chrześcijaństwo i masy, zwłaszcza młodych, którzy bezkrytycznie to kupują. Człowiek wierzący tym się będzie martwił, a nie tym, że ktoś zareagował i pozwał Dodę do sądu. Spróbuj Błażej zrozumieć, że mogą być ludzie, dla których Chrystus, Matka Boża, święci, to nie idee, hasła, czy nawet tylko sacrum, ale KTOŚ najbliższy, najważniejszy, kochany. Spróbuj w to miejsce wstawić swoja mamę, dziewczynę i uczciwie się zapytaj, czy nie zareagujesz na publiczne ich obrażanie, bo byłaby dziecinada, jak Zosi z kolonii (…)".

DEON.PL POLECA

Zarówno ja jak i ksiądz Andrzej szukamy tożsamości Kościoła w dzisiejszej Polsce. Mniemam, że można poszukiwać tożsamości na wiele sposobów. Tożsamość można budować przez konfrontację lub dialog. Nie można jednak jednoznacznie powiedzieć, która z tych dróg jest właściwa, jeśli najpierw nie zajrzy się do wnętrza Kościoła i nie zweryfikuje się właściwych dla niego środków i celów.

Konfrontacja

Zdaniem przedstawicieli nurtu konfrontacji, Kościół jest oazą przyzwoitości, która dostała moralne prawo do oceniania zachowań innych. Ważne w tej teorii jest szukanie cech, które w wyraźny sposób odróżniają nas od reszty świata. To katolicyzm biało-czarny, który wyznaje zasadę: "Jeśli ktoś nie jest z nami, jest przeciwko nam". Ta mentalność przekłada się na wszystkie dziedziny życia. Dla przykładu, w publicystyce, będzie to polegało na wskazywaniu jedynie słusznej i moralnie właściwej drogi rozumienia świata. Jest bowiem tylko jedna droga myślenia. Publicysta konfrontacji powie: "Ja wiem jaka to droga, zaufaj mi!"

Katolicy reprezentujący teorię konfrontacji będą wychodzili na ulice i manifestowali swoje niezadowolenie. Z ich ust będzie wypływało hasło: "Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę". Czerwonej hołoty w klasycznym rozumieniu rzecz jasna nie ma, więc muszą sobie jakieś grupy pod to hasło podłożyć. To nie takie trudne. Hołotą będzie więc Adam Michnik, Gazeta Wyborcza, Kuba Wojewódzki, Platforma Obywatelska, Jerzy Urban, Janusz Palikot, jednym słowem ci, którzy mają krytyczne zdanie o Kościele. Ten typ może przetrwać, dzięki temu, że ma swojego wroga. A nic tak nie łączy jak wspólny wróg.

Dialog

Kościół dialogu nie jest zaborczy, bowiem widzi szklankę do połowy pełną. Wyraz katolicyzmu dialogu daje Robert Jesionek w tekście "Lansuj się i nagłaśniaj". Sugeruje w nim, że powinniśmy korzystać ze zdobyczy, jakie daje nam współczesność. Powinniśmy głosić ewangelię, wykorzystując środki współczesnej promocji.

Robert pisze: "A skoro żyjemy w takiej kulturze, to któż nas powstrzyma przed odjechaną ewangelizacją na maksa! No i słyszymy różne podszepty: dostosujmy treść przekazu do sposobu bycia dzisiejszego świata, użyjmy nowoczesnych metod, gdyż w przeciwnym razie będziemy uznani za religijnych wapniaków, nikt nam nie uwierzy, potraktują nas jak spam. Co więcej, odczytajmy na nowo Ewangelię. Kto wie, może warto się zastanowić, czy wybranych fragmentów nie należałoby przerobić i "podrasować". Pora odnaleźć nowe znaczenia słów, zanim nieprzebierający w słowach uliczni manifestanci przyniosą nam swoje słowa na bejsbolowych pałkach".

Środowisko, jakie prezentuje Robert szuka tożsamości w dialogu. Dostrzega więcej podobieństw niż różnic ze światem. Taki typ katolicyzmu nie chce walczyć. Staje na równi z innymi i zastanawia się, czy jesteśmy w stanie zrobić coś razem z tymi, którzy myślą inaczej.

Wnętrze

Ostatnim projektem katolicyzmu, jaki chcę tu przedstawić jest poszukiwanie tożsamości w samym sobie. Najwygodniej będzie go zaprezentować na przykładzie ewangelizacji. Kościół w Polsce przypomina dom. Księża i wierzący stają w oknach tego domu i pokrzykują na wszystkich, którzy chodzą pod oknem, by do niego wstąpili. Jedni tylko otwierają okna, by można było popatrzeć, jak się u nas żyje. Inni biorą gitarę i śpiewają, że Bóg jest miłością. Jeszcze inni prezentują dość radykalną zachętę do odwiedzania naszego domu - krzyczą, że jeśli się świat nie nawróci, to przepadnie z kretesem. Niestety, katolicy zainteresowani światem zewnętrznym, z którym albo poszukują dialogu, albo konfrontacji, nie dostrzegają, że przez otwarte drzwi dziesiątki mieszkańców naszego domu wychodzi i zapełnia największą dziś grupę wyznaniową w Polsce, czyli byłych katolików.

Jaką drogą poszukiwania tożsamości powinniśmy dziś wybrać? Myślę, że wszystkie trzy są na swój sposób odpowiednie.

Jeśli Ksiądz Andrzej potrzebuje wyrażać swój sprzeciw i być męczennikiem dzisiejszych czasów, chwała mu za to. Może się bowiem okazać, że tak właśnie trzeba.

Jeśli Robert chce ewangelizować na facebooku i organizować odjechane na maksa eventy, niech to robi, być może dzięki temu wierzących będzie więcej, a wiara będzie na nowo modna.

Ja szukam tożsamości w sobie. Być może w oczach wielu moja wiara jest miałka i pozbawiona wyrazistości, bo nie staję z mieczem i nie walczę.Być może moja wiara jest nudna i nie warta polecenia, bo nie biorę udziału w katolickiej dyskotece i nie chodzę z rękami złożonymi do modlitwy, by pokazać, że taki fajny chłopak może wierzyć.

Myślę, że gdyby księża, zamiast nastawiać wierzących na konflikt ze światem, zaczęli meblować głowy, byłoby wyśmienicie. Ksiądz profesor Tischner analizował kiedyś słowa Karola Marksa: "Filozofowie dotąd tylko objaśniali świat, chodzi jednak o to, by go zmieniać". Ksiądz Tischner wyjaśnił, że Marks chciał zmieniać świat, nie wyjaśniwszy go wprzódy.

Musimy więc najpierw wejść w siebie, sprawdzić kim jesteśmy i czego świat od nas wymaga. Gdy się tego dowiemy, będziemy mogli podjąć decyzję, czy lepszym będzie dialog, czy konfrontacja.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trzy katolickie bieguny
Komentarze (43)
WS
W S
11 lutego 2012, 10:13
@ MR Nie szukajmy od razu jakiegoś spisku- "kto się za tym kryje".To chyba ilniejse d was, bo księża są w czołówce węszących i zarażają. To wolny kraj. Internet to miejsce publiczne, więc jak w szalecie publicznym każdy może.Nawet w szalecie mozna zachować przyzwoitość. Zrobić co trzeba gdzie trzeba i zachować porządek.  Tutejsi katolicy uważaja, że w swoim szalecie mogą fajdać na oslep bez odpowiedzialności za swoje słowa. Występy Pana A. są bardzo pouczające, mimo, że czasem ręce i piersi opadają. I ot masz eksperyment. Fajdnąć co popadnie i niczego nie wyjaśnić, bo uzasadnianie katolickich werdyktów nienawiści  to się w katolickim szalecie nie pokaże, prawda?
WS
W S
11 lutego 2012, 10:04
Szanowna cenzuro! Chwaliłem Cię jako nieistniejącą , teraz widać, że coraz bardziej na oślep chlastasz byle pochlastać. Kiedy trolle mające do wypowiedzenia jedynie emocjonalne, chamskie opinie mnożą się na potegę miej choć tyle przyzwoitości by z moimi komentarzami odnoszącymi sie przecez merytorycznie (na ile to możliwe wobec braku merytorycznej treści w katolickim jadzie trolli) do zawatości  wypowiedzi trolla, a nie do zawartości własnego woreczka żółciowego kasować również zaczepki trolli.
MR
Maciej Roszkowski
10 lutego 2012, 16:10
   Nie szukajmy od razu jakiegoś spisku- "kto się za tym kryje". To wolny kraj. Internet to miejsce publiczne, więc jak w szalecie publicznym każdy może. Występy Pana A. są bardzo pouczające, mimo, że czasem ręce i piersi opadają. 
U
udana
10 lutego 2012, 14:10
Panie Błażeju czytał Pan artykuł ,,LOT usuwa kontrowersyjny zapis'' i co Pan myśli??? Czy nie warto czasem zaprotestować i skonfrontować sie??? :-) 
P
przypadkowo_rozpoznany
9 lutego 2012, 11:55
Gdyby ktoś chciał lepiej poznać "pracowitego" astrotaurusa, to zapraszam do długiej wymiany zdań na Deon - po artykule: Skąd ta fascynacja Jezusem?". - Tam już dokładniej został "rozpracowany" (m.in. czy głównie przez lexa). Mam wrażenie, że astrotauurus jest na określonym etacie, "pracuje" nad (biednymi) katolikami w dzień i w nocy (komuś i jemu musi się to opłacać, bo w bezinteresowność przy takiej jego pracowitości vel płodności pisarskiej nie wierzę). Wydaje mi się, że jest "lisem w kurniku", któremu nie chodzi o "ochranianie" kur, lecz o przynęcanie w celu jemu wiadomym, a my możemy się tylko domyslać, bo Bóg jeden zna seca! Zatem "przepędzajmy" lisa, a przynajmniej miejmy się na baczności, nie wierząć w umizgi, słodkie zapewnienia, które szybko przechodzą w bluzgi (jak na Krakowskim Przedmieściu i w tylu innych miejscach; więc Deon niech się "trochę" broni przed takimi "dialogowcami").
&
<jerzy>
9 lutego 2012, 11:47
do Astrotaurusa - jeśli tak nie lubisz chrześcijan, gardzisz nimi i może nawet nienawidzisz to po co logujesz się na portalu chrzescijanskim...?? Po co czytasz i komentujesz takie artykuły?? Przecież są fora, na których możesz pluć do woli i jeszcze Ci klaskać bedą...także po co tu jesteś??? Słusznie. Póki co, niezależnie od poglądów/upodobań; powietrze kórym oddychamy jest dla nas wszystkich, świeci na nas to samo słońce, korzystamy z dobrodziejstw tej samej natury i "dóbr" cywilizacji, wreszcie, żyjemy w tym samym kraju w którym każdy z nas ma "jakieś" korzenie - stąd nasza tożsamość. Wobec tego nie wiem skad jesteś,  kto cię tu przysłał i po co? Odnoszę wrażenie że albo u ciebie w domu nie "wszyscy zdrowi", albo za mało masz miejsca (dusisz się z braku wystarczającej ilości powietrza), co jest bezpośrednią przyczyną "nietrzeżwego" myślenia, jesteś chory ("nierównozważony"? to się lecz), czy "pies ogrodnika"? Nikt ci nie przeszkadza wyznawać i żyć wg. twoich upodobań, więc pozwól innym żyć wg. wyznawanych przez nich wartości i decydować o ich losie. Przyjmij do wiadomości że jako chrześcijanie jesteśmy "Znakiem Sprzeciwu", który dziedziczymy bezpośrednio od Jezusa Chrystusa. Stąd wynika że jeżeli drażni cię wszystko co chrześcijańskie - to ty masz problem z samym sobą, a nas Katolików utwierdza w przekonaniu, że idziemy Właściwą Drogą i w Dobrym Kierunku.
WS
W S
9 lutego 2012, 11:24
@ udana nazywasz moje stwierdzenie ,,prostacką wyobraźnią''... no to super nas uczysz :-)No właśnie próbuje Cie nauczyć, abyś nie wyciągała wniosków na podstawie swojej wyobraźni, swojej ograniczonej wizji świata wrogich okopów. Lubie wielu religijnych, nielubie wielu niereligijnych - co w tym jest tak dla Ciebie obcego, że odrzuciłaś z założenia taką opcję?
U
udana
9 lutego 2012, 11:06
astrotaurus  chcesz nas uczyć...??? i mówisz ,,o wpsółistnieniu bez mieszania do tego swoich urojeń'' i nazywasz moje  stwierdzenie  ,,prostacką wyobraźnią''... no to super nas uczysz :-)  
WS
W S
9 lutego 2012, 10:43
@ udanajeśli tak nie lubisz chrześcijan,To tylko Twoja nienawiść, Twoja prostacka wyobraźnia kreowana z ambon takie wizje Ci podsuwa. Ja lubię różnych ludzi, w tym chrześcijan, w tym katolików, w tym szczególnie jedną katoliczkę (i to tak, że dziecko z tego jest!) :) po co logujesz się na portalu chrzescijanskim...??A żeby wam pomóc nauczyć się rozdzielać boskie od cesarskiego. A że nie umiecie po prostu rozmawiać o współistnieniu bez mieszania do tego swoich urojeń, to muszę zająć się również waszymi urojeniami. Przecież są fora, na których możesz pluć do woli i jeszcze Ci klaskać bedą...także po co tu jesteś??? Są fora katolickie gdzie towarzystwo wzajemnej adoracji mówi, że nie chce nawet słuchać niczego co by mogło zmącić ich tępe zadowolenie z siebie. Może Ty tam się wybierz. Tutejsi jezuici robili z własnej woli rekolekcje dla niewierzących na facebooku, otwierają swój portal równie dla mnie, więc pracuję dla waszego i swojego dobra ile mogę. Cenzura jest tu mniejsza, niż gdzie indziej, więc szansa dotarcia większa.
WS
W S
9 lutego 2012, 10:31
@ udanaDlaczego Oni nie chcą być dla nas tolerancyjni??Po co pytasz skoro wiesz?! I nie chcą pozwolić aby wierząca osoba mogła nosić swój emblemat wiary???Ach, Boziu, jakie biedne katoliki! Nie mogą nosić swojego emblematu! Oni by tylko chcieli nosić! A jak postawić to tylko tak na wieczną chwilkę , dla odpoczynku: na ścianie Sejmu, na górce w Stalowej Woli, na Krakowskim Przedmieściu... Dialogować jak najbardziej, ale jasno wyrażajac swoje poglądy i zło nazywac złem tak jak to robił Jezus!Dialogować i wyrażać poglądy! Warcholstwo poczynań to nie dialog.
U
udana
9 lutego 2012, 10:30
do Astrotaurusa - jeśli tak nie lubisz chrześcijan, gardzisz nimi i może nawet nienawidzisz to po co logujesz się  na portalu chrzescijanskim...?? Po co czytasz i komentujesz  takie artykuły?? Przecież są fora, na których możesz pluć do woli i jeszcze Ci klaskać bedą...także po co tu jesteś???
WS
W S
9 lutego 2012, 10:23
@ wróżkaDobrze ci radzę - noś stale porządne ciemne okulary. Przeczuwam, że wkrótce może ci się przydarzyć przygoda pewnego Szawła, który też biegał po świecie gnany żądzą wyplenienia chrześcijaństwa z powierzchni ziemi. A - i spraw sobie solidne buty. Szaweł po tej przygodzie jeszcze więcej biegał po świecie.Taaaa, po wróżce można sie spodziewać takiego samego bełkotu co po księdzu: jakieś metafory, jakieś strachy... Czy Ty naprawdę lepieij sie czujesz jak nabełkoczesz takich bredni? Czujesz się ważniejsza, że nie umiesz odnieść się w żaden sposób do treści mojej wypowiedzi? Ja wiem jak objawia sie wasze upośledzenie, ale nie wiem jaką czerpiecie z tego przyjemność.
U
udana
9 lutego 2012, 10:16
do jojo - dlaczego nie dyskutujesz tylko obrażasz??? Możesz nie zgadzać się z opinią komentujących ale dlaczego uważasz, że jesteśmy głupi??? A nawiazując do rozmiękania naszej tożsamości chrześcijanskiej, warto przeczytać artykuł o regulaminie LOT, który mówi, że pracownicy nie mogą używać żadnych emblematów kojarzacych sie z religią...nawet rybki w klapie... Brak jasnych, prostych postawi  brak sprzeciwu wobec chęci zepchęcia nas-chrzescijan z zycia publicznego powoduje powstawanie takich regulaminów! Jeśli ktoś stanie w obronie krzyzyka w klapie stiuardesy będzie nazwany oszołomem, moherowym beretem itp. A ci ,,liberalni chrześcijanie'' jak autor artykułu - powiedzą -  bez przesady przecież może mieć krzyżyk na szyi schowany pod bluzką, nie przesadzajmy z  tym demonstowaniem religii, bądzmy tolerancyjni dla innych religii, moze kogoś to obrażać więc bądzmy łagodni  itp. bzdety.  Dlaczego Oni nie chcą być dla nas tolerancyjni?? I nie chcą pozwolić aby wierząca osoba mogła nosić swój emblemat wiary??? Tu juz nie ma dialogu tolerancji???    Dialogować jak najbardziej, ale  jasno wyrażajac swoje poglądy   i zło nazywac złem tak jak to robił Jezus! On nie uprawiał dialogu jak ktoś obrażał Boga Ojca tylko jasno i czasem ostro mówił! 
KW
Karol Wilczyński
9 lutego 2012, 10:14
Panie Błażeju - z calym szacunkiem: katolicy nie muszą budować swojej tożsamości, jest ona ufundowana i ukonstytuowana na twardo i ściśle określonych dogmatach i doktrynie. Być może muszą oni budować swoje miejsce w konkretnych warunkach w rzeczywistości, w której przyszło im żyć. Z katolickiego punktu widzenia jedynym zadaniem w świecie, jedyną rzeczą jaką mają szukać w świecie (bo na pewno nie podobieństw) to ewangelizacja - szerzenie Dobrej Nowiny. Jak podają, od czasów Vaticanum II oraz Evangelii Nuntiandi Pawła VI, są dwie "strategie", dwa sposoby ewangelizacji: dialog (otwarcie na osobę, wysłuchanie) oraz ŚWIADECTWO (nie: konfrontacja). Potrzeba świadectwa, Panie Błażeju, ściśle wiąże się z heroizmem oraz męczeństwem. Serdecznie pozdrawiam!
W
wróżka
9 lutego 2012, 10:08
@astrotaurus Problem w tym, że wasze upośledzone wiarą umysły (upośledzone zdolności poznawcze i społeczne) nie są w stanie pojąc elementarza cywilizowanego współistnienia. Dobrze ci radzę - noś stale porządne ciemne okulary. Przeczuwam, że wkrótce może ci się przydarzyć przygoda pewnego Szawła, który też biegał po świecie gnany żądzą wyplenienia chrześcijaństwa z powierzchni ziemi. A - i spraw sobie solidne buty. Szaweł  po tej przygodzie jeszcze więcej biegał po świecie.
WS
W S
9 lutego 2012, 09:56
@ MRProszę spróbować dialogu z Nergalem, Dodą, Kozyrą, Palikotem et tutti quanti. Widzisz, problem w tym, że wedle pouczeń waszego Boga (nie wspominam nawet o cywilizowanych zapisach prawnych o rozdziale Państw i Kościoła i o moim prawie do wolności OD waszej religii) w ogóle nie powinno was być w sferze państwowej czy publicznej dopóki nie uporządkujecie swojego domu. Kuriozalne jest mówienie o dialogu kiedy nawet wasz idol Wojtyła zamykał gęby krytykom, kiedy nie umiecie doprowadzić do dialogu największej siły polskiego katolicyzmu - Rydzyka z jego resztą. Warunkiem dialogu jest uznanie wspólnego systemu wartości, porozumienie co do znaczenia słów, minimum współnoty celów i szacunek dla drugiej strony.No taaaa, tyle że kiedy stroną dialogu mają być polscy katolicy wszystko bierze w łeb... Warunkiem katolików jest uznanie waszych bzdur, waszych uzurpacji, waszego warcholstwa za jedynie obowiązujące prawo. Ustalanie wspólnoty celów ze zdrajcami gotowymi rozkraść całe państwo na rzecz Watykanu jest wysiłkiem Syzyfa. Ustalenie wspólnego systemu wartości kiedy sami deklarujecie dowolne lekceważenie prawa niezgodnego z waszymi urojeniami, które nazywacie prawem Boskim czy tam naturalnym to z założenia jałowy trud. Nie nawołuję do krucjaty, stosów, wyklęcia. osobiście mogę nadstawiać drugi policzek (aby nie każdemu i nie za często) jako społeczność mamy jednak swoje obowiązki i prawa, mamy prawo do ich egzekwowania.Macie prawo do religii. A ja mam prawo do wolności od religii. Mam prawo do tego by jakiś katolik Komorowski nie robił pośmiewiska z majestatu państwa i urzędu Prezydenta angażując te wartości w organizację wycieczki na prymitywne obrzędy w siedzibie swej religii. Mam prawo do tego by katolicki warchoł samowolnie nie zaśmiecał znakami wej nienawiści wspólnych gmachów państwowych. Mam prawo do tego by katolicki warchoł nie narzucał mi choćby przez publiczne media, przez funkcjonariuszy wspólnego państwa jako przewodnika, guru, autorytetu jakiegoś dzikusa wymachującego niby magiczną różdżką ampułką krwi jednego plugawego ochroniarza pedofilów. Takie rzeczy... Problem w tym, że wasze upośledzone wiarą umysły (upośledzone zdolności poznawcze i społeczne) nie są w stanie pojąc elementarza cywilizowanego współistnienia. A swoją drogą dobry przykład w codziennym życiu też jest niezbędny. Jakoś się obywacie, więc nie kłam.
.
.
9 lutego 2012, 09:46
@JJ Tozsamosc!!! najtrudniej jest aby ja odnalezc, wlasnie bylym klerykom, bylym ksiezom.(...). Jest im bardzo trudno zaakceptowac nauke kosciola i wiele innych rzeczy Czy robil ktos jakies badania wlasnie na grupie "bylych", aby mozna bylo wlasciwie zrozumiec ich rozdwojenie, niezdecydowanie, zagubienie... Biedaki - są jak trzcina kołysząca się na wietrze... Tylko czemu niektórzy przy tym chcą robić za proroka? Kolejne świadectwo, jakie komentujący wystawiają sami sobie.
:
:(
9 lutego 2012, 09:34
@JJ Tozsamosc!!! najtrudniej jest aby ja odnalezc, wlasnie bylym klerykom, bylym ksiezom.(...). Jest im bardzo trudno zaakceptowac nauke kosciola i wiele innych rzeczy Czy robil ktos jakies badania wlasnie na grupie "bylych", aby mozna bylo wlasciwie zrozumiec ich rozdwojenie, niezdecydowanie, zagubienie... Biedaki - są jak trzcina kołysząca się na wietrze... Tylko czemu niektórzy przy tym chcą robić za proroka?
9 lutego 2012, 08:57
Zdaniem przedstawicieli nurtu konfrontacji, Kościół jest oazą przyzwoitości, która dostała moralne prawo do oceniania zachowań innych. W życiu nie spotkałam ani jednej osoby, która by uważała jak wyżej. Zaciekawiło mnie kto jest tym przedstawicielem "nurtu konfrontacji"? Rzetelny publicysta powinien umieć wskazać...
.
.
9 lutego 2012, 07:58
Jesli Jezus wchodzil w ostre spory z faryzeuszami, to nie dlatego, ze w ten sposob budowal tozsamosc wspolnoty apostolow, ale dlatego, ze wejscia w spor domaga sie niekiedy obrona prawdy i przyzwoitosci. Tu nie chodzi o to, zeby zawsze sie konfrontowac, albo zawsze dialogowac, szukac siebie w sobie, czy na zewnatrz, czy jeszcze gdzies indziej... Chodzi o to, aby nieustannie rozeznawac i wiedziec, co w jakiej sytuacji nalezy czynic i gdzie patrzec. Problem w tym, że wszyscy rozeznajemy, i każdy dochodzi do innej prawdy :-). Każdy człowiek głosi jakąś jej cząstkę, nawet jeśli oprócz tego mówi wiele złych rzeczy. Zaś drugim problemem jest to, że niektórzy tę swoją prawdę uważają za prawdę absolutną i przestają dostrzegać że inni też mają cos do wartościowego do powiedzenia, narzucają innym swoje poglądy, z całym ich bagażem zarówno dobra jak i zła. Dialog jest po prostu formą rozenawania, właściwie prowadzony oczyszcza.
.
.
9 lutego 2012, 07:51
Jesli Jezus wchodzil w ostre spory z faryzeuszami, to nie dlatego, ze w ten sposob budowal tozsamosc wspolnoty apostolow, ale dlatego, ze wejscia w spor domaga sie niekiedy obrona prawdy i przyzwoitosci. Tu nie chodzi o to, zeby zawsze sie konfrontowac, albo zawsze dialogowac, szukac siebie w sobie, czy na zewnatrz, czy jeszcze gdzies indziej... Chodzi o to, aby nieustannie rozeznawac i wiedziec, co w jakiej sytuacji nalezy czynic i gdzie patrzec. Problem w tym, że wszyscy rozeznajemy, i każdy dochodzi do innej prawdy :-).
MR
Maciej Roszkowski
8 lutego 2012, 21:14
 To takie proste.  Kościół dążących do konfrontacji, Kościół obojętnych i DIALOG! Dialog  jako recepta na wszystko. Proszę spróbować dialogu z Nergalem, Dodą, Kozyrą, Palikotem  et tutti quanti.       Warunkiem dialogu jest uznanie wspólnego systemu wartości, porozumienie co do znaczenia słów,  minimum współnoty celów i szacunek dla drugiej strony. Co ma być celem dialogu  z ww. Kompromis-  będą obrażać mniej? Przekonanie do systemu wartości z Dekalogu i Pisma Św.? A z czego będą żyli? Szacunek dla "katoli"? Na jakim tle wtedy zaistnieją? Czy Autor widzi jakieś ślady dobrej woli z tamtej strony i szanse na cokolwiek? Proszę spróbować publicznego apelu o opamiętanie dla p. Nowickiej, Środy, czy wymienionych "artystów" w imię wymienionych warunków dialogu.       Nie nawołuję do krucjaty, stosów, wyklęcia. osobiście mogę nadstawiać drugi policzek (aby nie każdemu i nie za często) jako społeczność mamy jednak swoje obowiązki i  prawa, mamy prawo do ich egzekwowania. A swoją drogą dobry przykład w codziennym życiu też jest niezbędny.  
J
JJ
8 lutego 2012, 21:09
Tozsamosc!!! coraz bardziej jestem przekonany,ze najtrudniej jest aby ja odnalezc, wlasnie bylym klerykom, bylym ksiezom. Wlasnie ta grupa  ma ogromny problem z samym soba . Jest im bardzo trudno zaakceptowac nauke kosciola i wiele innych rzeczy Czy robil ktos jakies badania wlasnie na grupie "bylych", aby mozna  bylo wlasciwie zrozumiec ich rozdwojenie, niezdecydowanie, zagubienie...
W
wanda
8 lutego 2012, 20:46
Czy Autor wierzy,że bestialsko zamordowany -Jezus,powstał z grobu,siedzi po prawicy Boga Ojca Wszechmogącego i powtórnie przyjdzie sądzić żywych i umarłych?
O
Ola
8 lutego 2012, 20:39
do astro ..cos tam. Po jaka ch... odpowiadasz mi na moj koment piszac ze ' calkiem fajnie wyglada chlopiec na zdjeciu* po pierwsze nie o to w tym tekscie chodzi, po drugie mi sie nie podoba jesli juz tak Ci zalezy na ocenianiu wygladu. Sa piekniejsi. Malo tego jeszcze raz powiem -'troche skromosci ludzie. Druga sprawa nie uwazam by osoba wierzaca musiala miec z tym problem. To ze autor ma ze soba problem nie znaczy ze musi zasmiecac neta takimi tworami. A co do dody, to ktos kto nie wierzy, ale przynajmniej mysli mysle ze splukal by ja w kiblu, to bo zwykly produkt porno. I jesli dalej bedziemy pozwalac na to by takie produkty byly to na pewno 'piekni chlopcy' beda mieli problem z wiara.Pozdrawiam.
J
jojo
8 lutego 2012, 19:17
do jerzy zgadzam się z tobą, i dobrze zaczynac od głowy. Dlatego napis. że zalatuje mi głupotą, bo nie sądze żeby było to świadome... I do kom, tez odniosłam się, bo żeby tak zaraz z wilkiem w owczej skórze wyjechać... Na głupotę nie ma co się obrażac, tylko ją pokazywać
&
<jerzy>
8 lutego 2012, 17:36
@jojo jak juz się wyrwałeś, to napisz dlaczego /capi Ci wilkiem spod owczej skóry/ hę? Wprawdzie nie było to do mnie, ale skoro w stół uderzono, odpowiadam: Zacznę od meblowania głów j.w. chociaż (ponieważ odnoszę się do Autora) odpowiedniejszym terminem będzie "tresura". Osobiście bardzo nie lubię jak ktoś, kto mnie zupełnie nie zna próbuje udzielać mi "rad", w rodzaju - jak mam postępować, co jest jest dla mnie lepsze, na kogo wolno mi się obrażać, a na kogo nie, czy lepiej jak będę "prorokiem do kufla" bądż męczennikiem - z czego już "samodzielnie" (mimo posiadania małpiego rozumu), wyciągnę "wniosek" - że najlepiej jak będę; ultra-spolegliwy, czyli wszystkim przytakiwał, szedł na każdy kompromis, i obojętny na wszystko (właził wszystkim do d..). Taka mała  (co nie znaczy że nierozumna) Zosia, wie co i kto ją może obrażać, ma swoją godność i nie pozwoli sobie aby jakiś "wytresowany" do połajanek Autor, usiłował ją przerabiać "na swoje kopyto".
J
jojo
8 lutego 2012, 16:21
jak juz się wyrwałeś, to napisz dlaczego /capi Ci wilkiem spod owczej skóry/ hę?
Z
ziomal
8 lutego 2012, 16:17
@jojo a mi głupotą zwykłą zalatuje....zwłaszcza komentujacych Jeszcze nie Popielec, a już tak się kajasz? Nie bądź taki wyrywny.
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
8 lutego 2012, 16:15
Jesli Jezus wchodzil w ostre spory z faryzeuszami, to nie dlatego, ze w ten sposob budowal tozsamosc wspolnoty apostolow, ale dlatego, ze wejscia w spor domaga sie niekiedy obrona prawdy i przyzwoitosci. Tu nie chodzi o to, zeby zawsze sie konfrontowac, albo zawsze dialogowac, szukac siebie w sobie, czy na zewnatrz, czy jeszcze gdzies indziej... Chodzi o to, aby nieustannie rozeznawac i wiedziec, co w jakiej sytuacji nalezy czynic i gdzie patrzec.
J
jojo
8 lutego 2012, 16:12
a mi głupotą zwykłą zalatuje....zwłaszcza komentujacych
Z
ziomal
8 lutego 2012, 16:09
@udana A mówienie, że ,,mnie to nie obraża'' bo ja jestem ponad to ...pachnie mi zwykła pychą! A mi capi wilkiem spod owczej skórki.
U
udana
8 lutego 2012, 16:04
Zło jest złem i tak to trzeba nazywać! nie można wszystkiego rozmiekczać!! nie potepiamy człowieka ale Jego czyn! Jeśli obraziła księgę, która dla wielu jest Księg Życia to trzeba to jasno powiedzieć, że zrobiła źle!! Jest to dalekie od fanatyzmu! Jeśli Pani Dorota R. lub Pan Adam D. zbeszcześcili w taki sposób Koran to znaleźliby sie na odpowiedniej liście odpowiedniej organizacji (nie mogliby z domu wychodzić bez obstwy) - i  to jest fanatyzm! i tego nie popieram! Ale to też pokazuje, że jeśli nie bronimy ważnych rzeczy, nie opowiadamy sie jawnie i JASNO  to INNI uznają to za mało ważne i dlatego mogą deptać i poniewiereć! Oczywiście, że nalepszy byłby rozwój osobisty i duchowy na wysokim poziomie, ale rozwijając się tak - bo jest to proces długotrwały -  stracimy  w miedzyczasie bardzo dużo!!  A mówienie, że ,,mnie to nie obraża'' bo ja jestem ponad to ...pachnie mi zwykła pychą!
I
I*
8 lutego 2012, 15:26
To smutne, że nie potrafimy bronić swojej wiary. A nawet nie możemy, bo ktoś zobaczy w nas męczennika, fanatyka, świętą inkwizyjcę itp. Gdzie jest granica tego, czy coś obraża naszą religię, czy jej nie obraża? Czy dracie Biblii na scenie, genitalnia zawieszone na krzyżu, obrażliwe słowa to jest jeszcze sztuka, czy to już nas może obrażać. A właściwie obrażać Jezusa, w którego obronie chcę stanąć, nawet jeżeli ta obrona będzie tylko sprzeciwem wobec takiego zachowania. I wcale nie chodzi tu o konfliktowe rozwiązania tego typu spraw, wręcz przeciwnie, podobnie jak autor opowiem się po stronie dialogu, ale nie pozwolę na obrażanie Tego, którego kocham.
KL
kumpel lumpa
8 lutego 2012, 14:40
@jazmig Co do Dody i takich jako ona, to ja uważam, że najlepszym zachowaniem jest ignorowanie takich osobników. To jest dla nich największa kara. Walczyć z problemem, a nie z idiotami i prymitywami. Jasne. Takie miernoty mogą nam zrobić kupę na dywan ile razy chcą. Nie ma o co robić szumu - wyczyścić dywan i po sprawie... Przecież powszechnie wiadomo, że tylko kupa geniusza śmierdzi.
WS
W S
8 lutego 2012, 13:59
@ Ola''by pokazać, że taki fajny chłopak może wierzyć'... a kto Ci powiedzial, ze jestes fajny? troche skromnosci chlopcze. Czemu tak obcesowo? Gada niegłupio, na optykę też niczego sobie... ;) 'zamiast nastawiać wierzących na konflikt ze światem, zaczęli meblować głowy'. No mysle ze wielu z nich to robi,Oj tak, życie to ciagła walka poglądów i ciąłla socjalizacja. a na pewno takim artykulem, a szczegolnie konkluzja nikomu nic nie wyjasniasz, czyli marnujesz czas ludzi i miejsce w internecie.'Ładnie byśmy wygladali jakby w internecie mogły być wyłącznie ostateczne recepty! z calym szacunkiem mysle ze masz problem ze swoja wiara,Ba, kazdy ma problem ze swoja wiarą. Jeśli ja ma.
O
Ola
8 lutego 2012, 13:43
''by pokazać, że taki fajny chłopak może wierzyć'... a kto Ci powiedzial, ze jestes fajny? troche skromnosci chlopcze. 'zamiast nastawiać wierzących na konflikt ze światem, zaczęli meblować głowy'. No mysle ze wielu z nich to robi, a na pewno takim artykulem, a szczegolnie konkluzja nikomu nic nie wyjasniasz, czyli marnujesz czas ludzi i miejsce w internecie.' z calym szacunkiem mysle ze masz problem ze swoja wiara, a rozwiazaniem go nie powinno byc publikowanie czegos takiego na internecie.
WS
W S
8 lutego 2012, 13:37
@A_Mtakie bieguny nie będą sie przyciągać a raczej odpychać. W życiu religijnym, w życiu duchowym, ,życiu wiary trzeba się jasno określić a nie pływać gdzieś pomiędzy...Eeee tam trzeba! Zależy w co się wierzy! Jak się wierzy w Boga co to przyniósł miecz do podziału i tego co jego matką i braćmi są wypełniający wolę Ojca bez względu na wiązy krwi to trzeba się jasno  określić. A jak się wierzy w Boga - ciepłe kluchy, kóremu Mamusia pomaga zarządzać Działem Boskich Interwencji zbierając zamówienia przez czarodziejskie obrazki to można sobie na spore niedokreslenie pozwolić. A jak się wierzy w Boga, którego największym marzeniem jest zostać Królem Polski to trzeba z naręczem krzyży i torebką gwoździ nauganiać się po gmachach państwowych.... Błażej Strzelczyk jest po prostu leniem. Wymyślił i opisał 3 typy, bo nie chciało mu się pisać prawdy, że ilu katolików tyle katolicyzmów.   :)
WS
W S
8 lutego 2012, 13:29
@ TomekIść swoja drogę, pokazać siebie jako wierzącego i nie przejmować się oceną innych ludzi. Jednocześnie głosząc swoje przekonania uznać prawo innych do ich własnych przekonań. Brawo! To mi sie podoba! Znam wierzących, którzy bardzo pięknie odnosza się do swej wiary, świadczą swym życiem o jej wartości. Ja takich nawet nie próbuję nawracać na ateizm choć żem wojujący jest! Oczywiście zawsze komunikuję swoje poglądy z pełną asertywnością i oni tez raczej nie próbują mnie ewanelizować, ale dochodzi nieraz do ciekawych, życzliwych rozmów uwzględniajacych skrajną różnorodność naszych postaw. Przy pełnym poszanowaniu praw innego człowieka jest to po prostu możliwe. Nie wiem tylko czemu określasz tak piekną postawęDrogę radykalną i zarazem bolesną.Moi znajomi godni wierzacy nie wygladają na zbolałych. Człowiek przyzwoity nie potrzebuje wysiłku dla bycia przyzwoitym, człowiek godny nie potrzebuje boleści dla bycia godnym
A
A_M
8 lutego 2012, 13:23
takie bieguny nie będą sie przyciągać a raczej odpychać. W życiu religijnym, w życiu duchowym, ,życiu wiary trzeba się jasno określić a nie pływać gdzieś pomiędzy...
8 lutego 2012, 13:22
Tożsamość buduje się przez osobistą relację z Jezusem: modlitwę, sakramenty i posty. Kto by twierdził, że Kościół jest oazą przyzwotości - sam siebie oszukuje (parafaraza). Kościół to miejsce gdzie jest Jezus - Bóg z nami i Prawda, ale i miejsce gdzie sa ludzie czyli grzesznicy. Kościół który widzi szkalnę do połowy pełną i na tym się skupia - przestrzegają pięciu z dziesięciu przykazań albo nie cudzołożą przez pół życia - jest sola zwietrzałą. Poszukiwanie tożsamości w samym sobie - zajrzeć raz, drugi, trzeci - przerazić się i pójść do Jezusa i Kościoła po pomoc. Pamiętam poprzednia falę ewangelizacji nowymi technologiami - widowiskowe kino chrześcijańskie, przyciągające nowe... Tym można zainteresować na chwilę ale nie to pociagnie człowieka do Jezusa.
jazmig jazmig
8 lutego 2012, 12:28
 Znowu takie bablanie, ze musimy wejść w siebi i sprawdzić kim jesteśmy. Jeżeli autor nie wie kim jest, to oczywiście niech sprawdza, ale niech nie uogólnia swój brak samoidentyfikacji na innych. Byłoby dobrze, aby autor nie przypisywał innym tego, co mniema na ich temat. Kościół ma prawo oceniać innych pomimo swoich wad, wcale nie musi uważać siebie za społeczność bez wad. Fakt, że popełniam błędy wcale nie oznacza, ża mam milczeć, gdy inni je popełniają. Dialog nie oznacza i nie może oznaczać rezygnacji z wartości katolickich, bo przestaje być dialogiem i staje się uleganiem innym. Co do Dody i takich jako ona, to ja uważam, że najlepszym zachowaniem jest ignorowanie takich osobników. To jest dla nich największa kara. Doda za kilka tys. zł (to są  dla niej grosze) dostała darmową reklamę i na dodatek została męczennicą katoli - po co nam to było potrzebne? Ona walczy o przetrwanie, bo nikt się już nią nie interesuje, więc niedługo wetknie krzyż w psią kupę, byle tylko kolejny pobożny frajer bezmyślnlie ją lansował. Po co było lansować jakiegoś Nargala, miernotę muzyczną, który istnieje wyłącznie w niszowej muzyce? Pies z kulawą nogą nie miał o facecie pojęcia, a tu jacyś pożyteczni idoci lansują tego kretyna! Najlepszą metodą na prymitywów, którzy się popisują antykatolicyzmem jest ignorowanie tych bałwanów, to jest dla nich największa kara. Nie oznacza to jednak rezygnacji z pryncypiów. Nadal należy konsekwentnie walczyć z lansowaniem aborcji, ignorując przy tym wszelkie obraźliwe zachowania zwolenników mordowania dzieci. Podobnie w innych sprawach. Walczyć z problemem, a nie z idiotami i prymitywami.
T
Tomek
8 lutego 2012, 12:26
A może wybrać inna drogę. Drogę radykalną i zarazem bolesną.  Nie dyskontować i nie oglądać się na inne poglądy. Nie szukać tłumaczenia swojej wiary w dyskusjach i nie szukać tłumaczenia w konfrontacji. Iść swoja drogę, pokazać siebie jako wierzącego i nie przejmować się oceną innych ludzi. Jednocześnie głosząc swoje przekonania uznać prawo innych do ich własnych przekonań. Nie nawracać krzykiem i nie nawracać nieskończonymi dywagacjami. Niech świadectwo życia, a nie słowa będą najlepszą droga do ewangelizacji innych.