Trzy refleksje i postscriptum

Trzy refleksje i postscriptum o książce Papieża (fot. Grzegorz Gałązka/DEON.pl)

Do przeczytania książki-rozmowy Petera Seewalda z Papieżem Benedyktem XVI wielokrotnie już zachęcałem. W czasie minionych świąt przeczytałem ją po włosku. Teraz czytam po polsku. Tak! „Światłość świata” to jedna z takich książek, do których będę wielokrotnie wracał.

Najbardziej zainteresował mnie rozdział 5. zatytułowany „Dyktatura relatywizmu”. Benedykt XVI stwierdza: „Prawdziwym zagrożeniem, przed jakim stoimy, jest usuwanie tolerancji w imię tolerancji” (s. 63 – cytuję z polskiego tłumaczenia). Wskazuje na tzw. negatywną tolerancję, która narzuca wszelkimi sposobami swoje normy. „Dobrym przykładem jest – zauważa Papież – stwierdzenie, że z powodu negatywnej tolerancji nie może być znaku krzyża w budynkach publicznych. W gruncie rzeczy przeżywamy w ten sposób zniesienie tolerancji…” (s. 63). Mamy do czynienia z czymś, co Benedykt XVI nazywa „nową religią”, która „zgłasza pretensje do powszechnej obowiązywalności” i chce nadawać „ramy mające być normą dla wszystkich” (s. 63). Dogmaty tej nowej religii to m.in.: aborcja na życzenie, eutanazja, małżeństwa homoseksualne, adopcja dzieci przez pary homoseksualne, eksperymenty na embrionach, radykalna laickość przestrzeni publicznej... Ten, kto ma inne poglądy w tych sprawach, jest sekowany, wyśmiewany, spychany do prywatności. Papież stwierdza: „Chrześcijaństwo czuje się poddane nietolerancyjnej presji, która najpierw je ośmiesza […] a następnie w ramach pozornej rozumności chce ograniczyć przestrzeń jego życia i działania” (s. 64)

Benedykt XVI jest przekonany, że powinniśmy o nietolerancji „nowej religii” głośno mówić, a to oznacza wejście w odważną konfrontację z wieloma potężnymi ośrodkami opiniotwórczymi. Kościół musi się przeciwstawiać dyktaturze „nowej religii”. „Nikt nie jest zmuszany – stwierdza Papież – aby być chrześcijaninem. Ale też nie wolno nikogo zmuszać, aby żył «nowa religią», jedyną zdolną do nadawania norm i jedyną obowiązującą całą ludzkość” (s. 64). Zapewne wielu ośrodkom europejskim, w tym lożom masońskim i lewackim mediom, takie słowa bardzo się nie podobają. Stąd słuchać tu i ówdzie fałszywie zatroskane komentarze, że Benedykt XVI „nie wyzwolił się jeszcze z mentalności oblężonej twierdzy”.

Jeszcze przed opublikowaniem „Światłości świata” przez media przewinęła się sensacyjna wiadomość: Papież zezwala na prezerwatywy! A co tak naprawdę powiedział Benedykt XVI? Zacytujmy: „W pojedynczych przypadkach może być uzasadnione, że ten, kto uprawia prostytucję, używa prezerwatywy i jest to pierwszy krok do umoralnienia, pierwsza część podjętej odpowiedzialności…” (s. 130). Nie znaczy to oczywiście, że Papież pozwala na prezerwatywy, ale stwierdza rzecz dość oczywistą, że jeśli już ktoś grzeszy ciężko, to w tym grzechu może okazać jakiś zaczątek odpowiedzialności, jeśli na przykład stara się nie dopuścić do zarażania chorobami płciowymi. Nie widzę w tym żadnej sensacji. Nigdy nie uważałem, że ten kto idzie do burdelu, grzeszy bardziej, jeśli używa prezerwatywy. Wręcz przeciwnie!

DEON.PL POLECA

Zaskoczyło mnie co innego. A mianowicie mocne słowa Benedykta XVI na temat homoseksualizmu i kapłaństwa: „Homoseksualizm jest nie do pogodzenia – stwierdza Papież – z powołaniem kapłańskim. Wtedy bowiem także celibat traci sens jako wyrzeczenie. Byłoby wielkim niebezpieczeństwem, gdyby celibat stawał się powodem wchodzenia w stan kapłański ludzi, którzy i tak nie chcą się ożenić, gdyż w końcu ich stosunek do mężczyzny i kobiety jest zniekształcony, zakłócony, […] homoseksualni kandydaci nie mogą zostać księżmi, bo ich orientacja płciowa dystansuje ich od prawdziwego ojcostwa, czyli także od istoty bycia kapłanem” (s. 160-161).

Papież nie stwierdza tu, że nie można bycia aktywnym homoseksualistą pogodzić z byciem kapłanem, bo to jest oczywiste. Mówi natomiast, że sama tendencja homoseksualna, nawet jeśli kapłan nie popełnia homoseksualnych grzechów, sprzeciwia się istocie kapłańskiego powołania. To naprawdę mocne słowa, jeśli weźmie się pod uwagę, że wśród księży są osoby o tendencjach homoseksualnych (abstrahuję od tego, czy tym tendencjom ulegają, czy też nie i żyją w czystości). Przyznam, że osobiście uważałem, że osoba homoseksualna ma szanse – pod pewnymi oczywiście warunkami – bycia dobrym kapłanem.

Pamiętacie, Państwo, ile to było komentarzy, kiedy Benedykt XVI założył kiedyś sławne camauro jako zimowe nakrycie głowy. Czapkę tę po raz ostatni nosił Jan XXIII. To powrót do czasów przedsoborowych – przestrzegali tzw. katolicy otwarci. Papież prowadzi Kościół w kierunku odwrotnym do ducha Soboru Watykańskiego II – grzmiano. A poza tym jak on śmiesznie w tej czapeczce wygląda – zauważali życzliwi inaczej.

Peter Seewald zapytał o tę sprawę: „Czy był to tylko modny dodatek, czy wyraz powrotu do starych, sprawdzonych kościelnych form?”. Na co Benedykt XVI z prostotą odpowiedział: „Miałem to tylko raz na sobie. Było mi po prostu zimno, a jestem wrażliwy. Pomyślałem, że skoro mam już to camauro, to włożę je. Ale w rzeczywistości była to tylko próba powstrzymania zimna. Od tego czasu nigdy więcej tego nie zrobiłem, aby nie pojawiły się zbędne interpretacje” (s. 97).

Papież jest wybitnym intelektualistą, a jednocześnie jest człowiekiem prostym, nie ma w nim przebiegłości, nie działa pod publiczkę, nie zna PR-owskich chwytów. Ot! zobaczył ciepłą czapkę, to ją założył, bo mu zimno było w głowę. Nie przewidział przewrotnych komentarzy, próbujących przykleić mu przy tej okazji jakąś łatkę. Śmieszny epizod. Ale zarazem trochę smutny…

I na koniec mała uwaga, co do polskiego wydania książki. Wydawnictwo „Znak” uznało za stosowne umieścić na okładce napis: „Sensacyjny wywiad z Papieżem”. A mnie ten pomysł wydaje się całkiem niestosowny. Benedykt XVI nie jest jakimś Danem Brownem, którego w ten sposób należy reklamować. Czy dziś nawet Papieża trzeba sprzedawać pod szyldem sensacji? Od Wydawnictwa „Znak” oczekiwałbym większego smaku. Wypowiedzi Benedykta XVI są szczere i formułowane wprost, ale nie sensacyjne.

Na tylnej okładce zaś czytamy: „Benedykt XVI odważnie o grzechach Kościoła”. A dlaczego nie: Benedykt XVI krytykuje nietolerancję „religii tolerancji”. Albo coś w tym rodzaju. Benedykt XVI mówi o grzechach w Kościele. Ale jeszcze więcej mówi o przewrotności współczesnych trendów.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trzy refleksje i postscriptum
Komentarze (16)
K
katolik
9 lutego 2011, 17:52
Czy Bendykt XVI jest posłuszny poleceniu Pana Jezusa: Idźcie i nauczajcie wszystkie narody. "Kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony, kto zaś nie uwierzy, będzie potępiony." (Mk 16: 16.). Polecam prawdę objawioną przez Boga. http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
9 lutego 2011, 12:16
  A co mnie zdziwiło? Cały wątek rozmowy o globalnym ociepleniu. Papież zdaje się przyjmować pogląd, że globalne ocieplenie jest wynikiem działalności człowieka, wskazując na potrzebę zmiany stylu korzystania z dóbr naturalnych i cywilizacyjnych. Tymczasem nie ma dowodu, ze działalność człowieka zmienia klimat. Zawartość dwutlenku węgla w atmosferze jest w głównej mierze zależna od temperatury oceanów (czyli nie dwutlenek węgla powoduje ocieplenie klimatu, a odwrotnie - ocieplenie klimatu powoduje większą zawartość dwutlenku węgla w atmosferze). Co więcej, ilosć dwutlenku węgla wytwarzanego przez cywilizację jest niczym wporównaniu z ilością tego gazu wydzielaną do atmosfery w wyniku erupcji wulkanu. Wiadomo również, że zmiany klimatyczne są zjawiskiem naturalnym. Przykładowo, jeszcze XVII w. stawiano na głęboko zamarzniętym zimą Bałtyku karczmę dla podróżujących saniami do Szwecji. Do zmian klimatycznych przyczyniają się niezależne od nas zmiany aktywności Słońca, zmiany pola magnetycznego Ziemi i zmiany nachylenia osi obotu Ziemi w stosunku do płaszczyzny ekliptyki. Wypowiedź papieża mnie dziwi, bo propaganda o globalnym ociepleniu jest wykorzystywana do wyciągania pieniędzy dla różnych lobby "klimatyczno-ekologicznych", i te nieuprawnione koszta ponoszą de facto zwykli ludzie. Strach przed globalnym ociepleniem przyczynia się też do dyskryminacji krajów biedniejszych, mniej rozwiniętych technologicznie. Przykładowo Polska, mając energetykę opartą na węglu, będzie zmuszna płacić absurdalne opłaty klimatyczne, dzięki którym będą się bogacić badacze i różni działacze z krajów mających atomowe źródła energii. O ile zgadzam się, że zasobami naturalnymi powinniśmy gospodarować mądrze, z umiarem, przewidująco, to jednak hucpa z globalnym ociepleniem budzi mój głęboki niesmak i szkoda, że papież dokałda do niej swoją cegiełkę.
Grażyna Urbaniak
27 stycznia 2011, 15:10
W związku z planami wydania przez „Znak” kolejnej antypolskiej książki Jana Tomasza Grossa pt. „Złote żniwa”, księgarnia internetowa Multibook.pl zrezygnowała ze sprzedaży książek tego wydawnictwa. O włączeniu się do bojkotu wydawnictwa poinformował właściciel księgarni Paweł Toboła-Pertkiewicz.
G
gość
27 stycznia 2011, 15:01
Od Wydawnictwa „Znak” oczekiwałbym większego smaku Księgarnia Multibook.pl bojkotuje książki wydawnictwa ”Znak”. Fragment oświadczenia: odpowiadając na apel licznych środowisk patriotycznych i naukowych oświadczamy, iż od tej chwili w ofercie księgarni internetowej www.multibook.pl nie będzie książek wydawnictwa "Znak" Salome, a dlaczego, czy  podali  powód?
Grażyna Urbaniak
27 stycznia 2011, 11:51
Od Wydawnictwa „Znak” oczekiwałbym większego smaku Księgarnia Multibook.pl bojkotuje książki wydawnictwa ”Znak”. Fragment oświadczenia: odpowiadając na apel licznych środowisk patriotycznych i naukowych oświadczamy, iż od tej chwili w ofercie księgarni internetowej www.multibook.pl nie będzie książek wydawnictwa "Znak"
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
27 stycznia 2011, 08:48
@Marek. Niestety, w moim ostatnim zdaniu komentarza zabraklo "nie". Przepraszam za blad. Chcialem napisac: Nie potrafilbym powiedziec im, ze w gruncie rzeczy do kaplanstwa sie nie nadaja, a ze kaplanami zostali, to jakies niedopatrzenie i generalnie pomylka. Rozumiem watpliwosci. Sa one powazne. Tym niemniej nie wykluczalbym mozliwosci, ze osoba homoseksualna zintegruje sie w oparciu o Ewangelie w taki sposob, iz staje sie dobrym kaplanem. Zauwazmy, ze rozne sa homoseksualizmy. Z cala pewnoscia do kaplanstwa nie nadaje sie w zadnej mierze ktos, komu bliska jest gejowska ideologia. 
M
Marek
27 stycznia 2011, 03:14
P.S. koleżanka chroniła "ukrywającego się, tę swoją orientację" homoseksualistę (wierzącą osobę - młodego, nieszczęsliwego mężczyznę) przed własnymi najbliższymi, gdy był nagabywany przez rodzinę, żeby się w końcu ożenił.. Przez pewien czas się to udawało, aż w końcu zniknął bliskim z pola widzenia wyjeżdzająć do Kanady... Czy, aby osoby o skłonnościach homoseksualnych w środowisku duchownych de facto, to nie uciekinierzy tego typu właśnie... (?)
M
Marek
27 stycznia 2011, 03:12
P.S. koleżanka chroniła "ukrywającego się, tę swoją orientację"  homoseksualistę (wierzącą) przed własnymi najbliższymi, gdy  był nagabywany przez rodzinę, żeby się w końcu ożenił.. Przez pewien czas się to udawało, aż w końcu zniknął bliskim z pola widzenia wyjeżdzająć do Kanady...  Czy, aby osoby o skłonnościach homoseksualnych w środowisku duchownych  de facto, to nie uciekinierzy tego typu właśnie... (?) 
M
Marek
27 stycznia 2011, 02:41
Slowo wyjasnienia w sprawie mojego zaskoczenia mocna wypowiedzia BXVI na temat homoseksualizmu i kapolanstwa. Moj problem nie jest teoretyczny. Na tym poziomie w gruncie rzeczy zgadzam sie z argumentacja BXVI. Tyle ze znam ksiezy majacych tendencje homoseksualne, ktorzy zdaja sie byc calkiem wiernymi i sensownymi kaplanami. Nie potrafilbym powiedziec im, ze w gruncie rzeczy do kaplanstwa sie nadaja, a ze kaplanami zostali, to jakies niedopatrzenie i generalnie pomylka. Nie potrafiłyby Ojciec powiedzieć im, że się  do kapłaństwa nadają a także, skoro nimi już są, że to jakieś niedopatrzenie i genralna pomyłaka. Czyli ani tak ani siak de facto... dylemat.  Bóg stworzył  mężczyznę  i kobietę;  nie stworzył drugiego mężczyzny, by towarzyszył on  Adamowi..  Nie ciałbym, by np.  moim duchowym przewodnikiem  była osoba duchowna o ukrywanych  skłonościach homoseksualnych...  z tej prostej przyczyny, jasności, czystości, zgodzie z Bożą Mądrością (porządkiem świata)...  
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
26 stycznia 2011, 10:59
Slowo wyjasnienia w sprawie mojego zaskoczenia mocna wypowiedzia BXVI na temat homoseksualizmu i kapolanstwa. Moj problem nie jest teoretyczny. Na tym poziomie w gruncie rzeczy zgadzam sie z argumentacja BXVI. Tyle ze znam ksiezy majacych tendencje homoseksualne, ktorzy zdaja sie byc calkiem wiernymi i sensownymi kaplanami. Nie potrafilbym powiedziec im, ze w gruncie rzeczy do kaplanstwa sie nadaja, a ze kaplanami zostali, to jakies niedopatrzenie i generalnie pomylka.
T
teresa
26 stycznia 2011, 07:32
Kojarzy mi się to z medyczną trójpolówką: 1.Promocja zdrowia  i profilaktyka chorób 2.Leczenie patologii 3.Patomorfologia w służbie powyższych. A dajmy na to- więzienia,ich mieszkańcynie są wykluczeni z przepisów prawa,ale są pod całodobowym nadzorem tegoż.Zatem wszelka przemoc za murami nadal pozostaje przestępstwem. Samorządy niechaj się zajmują gospodarką dobrami należącymi do wszystkich mieszkańców,zaś Centralne Biuro Ochrony Zdrowia-organizacją trójpolówki,bo do zarządzania zdrowiem trzeba być wysoko wykwalifikowanym urzędnikiem państwowym.
N
niezdziwiony
26 stycznia 2011, 07:03
Homoseksualista może być pod pewnymi względami dobrym kapłanem? Benedykt wyraźnie pisze, że tylko ten, który jest zdolny do prawdziwego ojcostwa, czyli jest też w stanie spłodzić potomka, wychować go "niehomoseksualnie", w pełnej rodzinie męsko-żeńskiej. Doprawdy nie wiem, jakie mogą tu być wyjątki. Tak sądziłam,  jak mówi Papież.  Jestem zaskoczona tym, że są duchne odoby, które sądziły, że jest jakaś  szczelinka, obwarowana, ale szczelinka. { Wiadomo z majej szczeliny szybko może się zrobić coraz większa  i większa, a na koniec i wyrwa}. Benedykt XVI na szczęście jasno i precyzyjnie się wyraża.
A
Adam
26 stycznia 2011, 06:12
Homoseksualista może być pod pewnymi względami dobrym kapłanem? Benedykt wyraźnie pisze, że tylko ten, który jest zdolny do prawdziwego ojcostwa, czyli jest też w stanie spłodzić potomka, wychować go "niehomoseksualnie", w pełnej rodzinie męsko-żeńskiej. Doprawdy nie wiem, jakie mogą tu być wyjątki.
RJ
Robert Jęczeń
24 stycznia 2011, 22:12
Zgadza się, trzeba usilnie przymykać oczy na ten dopisek na okładce o sensacyjności. No ale sama treść, jak tu już pisałem, mądra i wręcz się ją pochłania. A tak na marginesie. Nie znalazłem w tej książce ANI JEDNEGO błędu, literówki, braku przecinka. Za to Znakowi należy się plus.
24 stycznia 2011, 20:15
Właśnie zabrałam się za czytanie. Wrócę tu jak skończę :).
Grażyna Urbaniak
24 stycznia 2011, 16:34
Od Wydawnictwa „Znak” oczekiwałbym większego smaku To wydawnictwo jest niestety Znakiem czasów.