Walka z pedofilią?
Przypadki pedofilii wśród katolickich duchownych były dla mnie szokiem. W pełni odnalazłem się w słowach, jakie Benedykt XVI skierował do księży-pedofilów: "Zdradziliście zaufanie, jakie pokładali w was młodzi i niewinni ludzie oraz ich rodzice. Musicie za to odpowiedzieć przed Bogiem wszechmogącym, a także przed odpowiednio do tego ustanowionymi sądami. Okryliście wstydem i hańbą waszych współbraci".
Pedofilia nie jest jednak jedynie, i nie przede wszystkim, problemem Kościoła katolickiego. Jest to poważny problem społeczny, dotykający bardzo różnych środowisk. W 2008 roku rząd amerykański ogłosił raport na temat nadużyć seksualnych wobec dzieci w USA, z którego wynika, że przypadki tego rodzaju nadużyć związane z księżmi katolickimi, to 0,03 procenta (3 przypadki na 10 tys.). Nie podaję tych danych po to, aby umniejszać winy duchownych katolickich, którzy skrzywdzili dzieci, ale by zobaczyć problem pedofilii we właściwych proporcjach, i by walczyć rzeczywiście z pedofilią dla dobra dzieci, a nie wykorzystywać przypadki pedofilii w walce z Kościołem.
W czeluściach internetu można znaleźć informację, że w Nowym Jorku 85 ortodoksyjnych Żydów aresztowano i oskarżono o pedofilię. Piszę w "czeluściach", gdyż trudno szukać tej wiadomości w medialnym mainstreamie. Można po prostu powiedzieć, że media ukrywały ten fakt. Jak to zatem jest? "New York Times" rozpisuje się na pierwszych stronach o każdym, nawet zupełnie niepotwierdzonym przypadku wśród duchownych katolickich, a w przypadku tak wielkiego skandalu pedofilskiego zdają się udawać, że nie ma sprawy.
Podkreślam, że nie chodzi tutaj o tłumaczenie się na zasadzie: "A u was biją murzynów". Chodzi natomiast o pokazanie obłudnych intencji tych, którzy udają zatroskanie o molestowane dzieci, a tak naprawdę koncentrują się na zwalczaniu znienawidzonego przez nich Kościoła katolickiego. Wiem, że informacja o pedofilii wśród nowojorskich Żydów może być wykorzystywana przez różnego rodzaju antysemitów. Dlatego mówię jasno, że nie wolno jej uogólniać, nie wolno stosować odpowiedzialności zbiorowej, aby "bić Żyda". Ale tak samo nie wolno uogólniać informacji o pedofilii księży katolickich, aby "bić katola". Tymczasem antysemityzm słusznie jest odrzucany, ale chrystofobia (nienawiść do chrześcijaństwa, a katolicyzmu w szczególności) kwitnie, a chrystofoby mogą liczyć na uznanie i obronę wielu mediów.
Sprawa pedofilii wśród ortodoksyjnych Żydów Nowego Jorku jest w toku. Do grudnia wydano 14 wyroków, w wyniku czego skazani otrzymali kary od miesiąca do 20 lat więzienia za molestowanie seksualne. Nie doczytałem się jednak, czy zasądzono wysokie odszkodowania, które miałyby być uiszczone przez całą wspólnotę Żydów ortodoksyjnych w Nowym Jorku. Wszak w przypadku księży katolickich stosuje się odpowiedzialność zbiorową i każe płacić bajońskie sumy całym diecezjom, a niektórzy prawnicy próbują nawet oskarżać cały Kościół ze Stolicą Apostolską na czele, by wydobyć tym większe odszkodowania.
Trzeba strzec dzieci przed pedofilami. Trzeba pomagać dorosłym ofiarom pedofilii. Wymaga to jednak znajomości tematu, kompetentnej współpracy i konsekwencji. Obłudą natomiast jest wykorzystywanie pedofilii, by zaspokajać chrystofobiczne i katofobiczne obsesje. Obłudą jest też wykorzystywanie pedofilii, by zarabiać olbrzymie pieniądze na odszkodowaniach sprytnie wydartych od instytucji, które zmusza się do płacenia za czyny lub zaniedbania jednostek.
Skomentuj artykuł