Wirus polityki

Katarzyno Nocuń

Sojusze tronu i ołtarza bywają niebezpieczne. Ewangelia otwiera oczy, a nie zaślepia, przywraca godność kobiecie, innemu, uchodźcy, a nie ją odbiera. Z polityką bywa różnie.

Ostatnio dość często podróżuję. Są to podróże nietypowe. Mam wrażenie, że ktoś wrzuca mnie do innego świata na dwa, trzy dni, a potem nagle z niego zabiera: samolot, praca, przejazd do hotelu, wyjazd z hotelu, praca, samolot powrotny. Wszystko w biegu.
Nie ma czasu na nic. Chyba że uda się późnym wieczorem wyszarpać kosztem snu kilka godzin na włóczęgę po mieście.
Tak było w Ammanie, stolicy Jordanii. Z dwoma znajomymi łapię taksówkę i jedziemy do centrum miasta. To moja kolej, by zapłacić za kurs. Kierowca nie oddaje mi reszty, chociaż to ja płacę. Pieniądze przekazuje mojemu koledze. Jordańczyk, z którym chwilę później we trójkę pijemy kawę w restauracji, ignoruje mnie, moje pytania i opinie. Jego wzrok prześlizguje się po mnie jak po elemencie wyposażenia wnętrza. Jestem powietrzem.
Jeśli jesteś białym, wykształconym, zdrowym, heteroseksualnym mężczyzną, podobna sytuacja prawdopodobnie nigdy cię nie spotka. Jeśli nim jesteś, wyobraź sobie, że nagle znajdujesz się w nowych dla ciebie okolicznościach, w których twoja wartość jako osoby pikuje ostro w dół, a twoje zdanie przestaje się liczyć. Wszystko dzieje się poza tobą, nie masz na to wpływu. Przecież - powtarzasz sobie - jesteś tą samą osobą co tydzień temu, co wczoraj, co przed minutą. Szok.
Emigrujesz z Meksyku do Stanów Zjednoczonych, pracujesz tam, kupujesz dom, zakładasz rodzinę i pewnego dnia słyszysz, że jesteś gwałcicielem i złodziejem. Albo z szanowanego w społeczeństwie rzemieślnika, nauczyciela, inżyniera zmieniasz się w nieokrzesanego brudasa, który szturmuje granice europejskie, by żerować na niemieckim socjalu. W dodatku roznosisz bakterie.
Inna wersja: przeobrażasz się w wesz albo karalucha. Trochę za ostro? To przecież najnowsza historia tragicznej choroby oczu, serca i jej skutki: Holocaust, Wołyń, Bałkany, Rwanda.
Mocnym uderzeniem na zakończenie roku Miłosierdzia Bożego było wspólne oświadczenie rwandyjskich biskupów odczytane w niedzielę w parafiach w Rwandzie. Po 22 latach Kościół przyznał, że choć jako instytucja nie brał bezpośrednio udziału w ludobójstwie, to członkowie Kościoła, w tym księża i zakonnice, planowali i dopuszczali się zbrodni na Tutsich.
"Przepraszamy za grzechy nienawiści i podziałów. (…) Prosimy o wybaczenie, gdyż bardzo często nie pokazywaliśmy, że jesteśmy jedną rodziną; ludzie zwrócili się przeciwko sobie, żeby zabijać, grabić własność, dehumanizować" - napisali biskupi.
Do tego jesteśmy zdolni. Wirus, który zamienia ludzi w bestie, rozprzestrzenia się w błyskawicznym tempie. Liczba zakażonych rośnie z każdym kolejnym słowem wypowiedzianym przez populistycznego polityka. Sezon chorobowy przypada najczęściej na okres wyborczy w zależności od regionu, a intensywność przebiegu choroby jest kwestią mikroklimatu.
Ewangelia otwiera oczy, a nie zaślepia, przywraca godność kobiecie, innemu, uchodźcy, a nie ją odbiera. Z polityką, o czym wiemy, bywa różnie. Chrześcijaństwo nie jest projektem politycznym. Sojusze tronu i ołtarza - nie tylko oficjalne, ale te w moim i twoim sercu - bywają niebezpieczne.

***

PS. Kilka dobrych słów o Jordanii: 1. Jordańczyk z Ammanu po dość otwarcie wyrażonym przeze mnie niezadowoleniu jednak dostrzegł we mnie partnera do rozmowy, 2. kawa była przepyszna, 3. Jordania przyjęła blisko 700 tys. uchodźców (dane UNHCR), 4. podczas arabskiej wiosny policja podobno rozdawała protestującym wodę i soki, 5. państwo dotuje produkcję podstawowych produktów spożywczych.

Katarzyna Nocuń - na co dzień relacjonuje wydarzenia polityczne dla agencji prasowej. Interesuje się polityką zagraniczną i reportażem

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Wirus polityki
Komentarze (12)
abraham akeda
1 grudnia 2016, 15:38
Katarzynooo! Pytanie pierwsze - dlaczego w Jordanii nie ma wojny rewolucji ect., dlaczego nie ma masowej emigracji do Europy lekarzy i inżynierów jordańskich? Pytanie drugie - jaką definicją polityki się Pani posługuje? Chrześcijaństwo nie jest projektem politycznym? haha dobre sobie chyba tylko w umysłach hołowniczych wirus takiego absurdu mógł się rozwinąć... Polityka najkrócej rzecz ujmując to zarządzanie zasobami ludzkimi na każdym poziomie od lokalnego do globalnego. Kościół był jest i będzie projektem politycznym bo gdyby nim być przestał to tym samym przestałby istnieć w wymiarze społecznym, zostałby zredukowany do roli osobistych preferencji światopoglądowych, wszak istnieje jako taki ale po co go redukować tylko do tego wymiaru?? Czy takie są Pani intencje w pisaniu tego typu tekstów?
K
Krzysiek
28 listopada 2016, 07:45
Pani Katarzyno, zgadzam się z Panią że godność osoby ludzkiej jest w pełni niezależna od pochodzenia czy religii. Jednak głoszenie, że Ci uchodźcy szturmujący granice to tak naprawdę wykształceni rzemieślnicy, lekarze i inżynierowie to kpina z rozumu. Powiedzmy sobie szczerze, że nie możemy wszystkich przyjąć u siebie. Powiedzmy jeszcze więcej: co się stanie z Bliskim wschodem jak straci wszystkich lekarzy, inżnierów i rzemieślników? Ludziom trzeba pomagać, ale pomoc dla świata arabskiego może nadejść wyłącznie przez ewangelizację i edukację. Inaczej nie podniesie siętej cywilzacji z upadku w jakim sę znajduje. Nam to jest te potrzebne.
K
Kasia
27 listopada 2016, 09:02
Gdyby czytał Pan z większą uwagą, zauważyłby Pan zapewne, że mowa jest o podróży służbowej.
26 listopada 2016, 23:31
z tymi sojuszami to jest różnie. Na dziś niektórym sie nie podoba. A jeszcze wczoraj z poprzednim rządem było ok. ? To chyba schizofrenia. No i to ciągłe przypomiananie o uchodźcach. Powoli staje sie obsesją. A można tę sytuację z Meksykiem odwrócić. Okazuje sie ze w stanach na pograniczu z Meksyskiem glosowano na Trumpa. I to hiszpańsko języczni. Dlaczego? Bo gdyby wszyscy Meskykanczycy w imię miłości ewangelicznej, głoszonej przez takich różnych beztroskich zwolenników przyjmowania emigrantów (a teoretycznie jest to możliwe!) zostali przyjęci przez USA to ci, którzy już tam są nie mielibym pracy i klepali by taką samą biedę jak Ci w Meksyku, a nawet gorszą. Oni to rozumieją i boją się. Więc może jednak lepiej pomagać Meksykowi wychodzić z kryzysu a nie naiwnie myśleć, że przyjmowanie emigrantów zarobkowych jako tzw. uchodźców jest najlepszym rozwiązaniem. A z tą Jordanią, to polecam film o Asi Bibi. Wtedy porozmawiamy o islamie, o tych wyksztalconych rzemieślnikach których podobno tak niesprawiedliwie traktuje sie w Europie. 
WDR .
26 listopada 2016, 16:14
"Jeśli jesteś białym, wykształconym, zdrowym, heteroseksualnym mężczyzną, podobna sytuacja prawdopodobnie nigdy cię nie spotka." Proszę jeszcze dodać: Polakiem i już z "nigdy" przesuwamy się do "multum"...
26 listopada 2016, 14:59
"Po 22 latach Kościół przyznał, że choć jako instytucja nie brał bezpośrednio udziału w ludobójstwie, to członkowie Kościoła, w tym księża i zakonnice, planowali i dopuszczali się zbrodni na Tutsich." Jeśli znaleźli się w stanie grzechu ciężkiego przestali być członkami Kościoła ( czyżby nie skorzystali jeszcze z Sakramentu Pokuty?)     Rozumiem,że oświadczenie podoba się p.Nocuń ale to nie powód by podobało się katolikowi
AA
a a
26 listopada 2016, 15:38
nie każdy grzech ciężki pociąga za sobą ekskomunikę, także nie masz racji
26 listopada 2016, 22:21
Nie chodzi tu o formalne usunięcie z Kościoła. Już Orygenes pisał,iż grzech usuwa grzeszącego z Kościoła na sposób duchowy. Trzeba pamiętać,iż Kościół jest święty i być co najmniej sceptycznym wobec mody przepraszania za tzw.grzechy Kościoła
BC
Barbara Cisakowska
27 listopada 2016, 11:56
Myślę, że to nie jest kwestia podobania się lub nie, to kwestia prawdy. W świecie prawdziwego chrześcijaństwa nie ma i nie powinno być miejsca na zakłamanie.
MR
Maciej Roszkowski
27 listopada 2016, 17:14
Jeśli przyjmujemy, że Kościół to my, to może czasem trzeba by się uderzyć w piersi? Jeśli mówimy o Kościele  hierarchicznym, to pewnie znalazłby się niejeden powód do przeprosin. Czy obawaimy się złego wykorzystania naszej pokory. To się zdarza. Co jednak więcej warte - refleksja po stronie przeciwników Kościołą ( a nuż się zdarzy), czy pozorne  bezpieczeństwo i dobre samopoczucie w oblężonej twierdzy? Kto kiedy, kogo i za co to inna sprawa.
30 listopada 2016, 11:44
A co się Panu nie podoba w tym oświadczeniu (jako katolikowi ... prawdziwemu katolikowi, bo już wiemy, że tym którym się to oświadczenie podoba to nie katolicy)?
30 listopada 2016, 11:46
POwtarza Pan frazesy "Kościół jest święty". To instytucja jak każda inna, tyle że bardziej zbrodnicza ze względu na swoje historyczne "dokonania".