Wsparcie Kościoła dla rozwodników

(fot. shutterstock.com)

Ta wiadomość nie przebiła się na czołówki mediów w Polsce. W niektórych mediach związanych z Kościołem nie pojawiła się wcale. Być może dlatego, że telefony wykonywane przez papieża Franciszka przestały już budzić nie tylko sensację, ale nawet zainteresowanie.

Jednak, moim zdaniem, tę konkretną rozmowę telefoniczną warto zauważyć i odnotować. Jak podało Radio Watykańskie, Papież zadzwonił do koła osób rozwiedzionych i żyjących w separacji, które działa w Piemoncie na północy Włoch i jest związane z tamtejszą diecezją Fossano. Nosi ono nazwę "Stracona obrączka". Jego członkowie napisali do Franciszka list prosząc o spotkanie.

Papieski telefon i obietnica spotkania nie tylko ich ucieszyły. "Daje nam nadzieję i nadaje sens naszemu wysiłkowi. To dla nas dodatkowa zachęta, byśmy odnaleźli nasze miejsce w Kościele" - cytowano ich wypowiedź w informacji. Przy okazji dziennikarze zwrócili uwagę, że rozmowa odbyła się w czasie, gdy Franciszek pracuje nad posynodalną adhortacją, mającą "podsumować" dwa synody biskupów poświęcone rodzinie.

Prawie dekadę temu odbyłem długą rozmowę z kobietą, którą mąż zostawił dla innej kobiety. Opowiadała o latach samotnego zmagania z piętrzącymi się problemami, o wychowywaniu trójki dzieci bez ojca, któremu kompletnie nie zależało na kontakcie z nimi, o postawie krewnych i znajomych, którzy niejednokrotnie to ją obwiniali za zaistniałą sytuację, a gdy prosiła o pomoc odwracali się plecami. "Ale najbardziej brakowało mi możliwości przystępowania do sakramentów. Tak bardzo tego potrzebowałam, nie rozumiem, dlaczego nawet Kościół też jakby mnie odrzucił".

DEON.PL POLECA

Nastawiłem czujnie uszu. Ostrożnie zacząłem sondować, czy dobrze zrozumiałem, że po rozwodzie z nikim się nie związała. Nie pomyliłem się. Nie stworzyła żadnego nowego związku. Dlaczego więc przez tyle lat nie przystępowała do sakramentów? "Krótko po rozwodzie jeden ksiądz nie udzielił mi rozgrzeszenia i powiedział, że rozwódki nie mogą przystępować do Komunii świętej" - wyjaśniła.

Wtedy, niemal dziesięć lat temu, z trudem mieściło mi się w głowie, że możliwe są takie sytuacje. Wydawało mi się, że wiedza na ten temat jest powszechna. Przecież adhortacja apostolska Jana Pawła II "Familiaris consortio" ukazała się w roku 1981. Papież napisał w niej, że żyjących w separacji i rozwiedzionych, którzy nie zawarli nowego związku i dochowują wierności, "wspólnota kościelna musi w szczególny sposób wspomagać", ma im okazywać szacunek, solidarność, zrozumienie oraz konkretną pomoc, tak aby ten, kto mimo rozpadu związku nie złamał przysięgi małżeńskiej, "mógł dochować wierności także w tej trudnej sytuacji, w której się znajduje".

To nie wszystkie zobowiązania Kościoła, o których mówi adhortacja. "Wspólnota musi pomóc mu w praktykowaniu przebaczenia, wymaganego przez miłość chrześcijańską oraz utrzymania gotowości do ewentualnego podjęcia na nowo poprzedniego życia małżeńskiego" - napisał Papież 35 lat temu.

W cytowanej adhortacji Jan Paweł II stwierdził stanowczo, że rozwiedziony, który świadom nierozerwalności małżeństwa po rozwodzie nie zawiera nowego związku, daje szczególnej wartości świadectwo wobec świata i Kościoła. A Kościół "tym bardziej winien mu okazywać stałą miłość i pomoc, nie czyniąc żadnych trudności w dopuszczeniu do sakramentów".

Wiem, że także w Polsce istnieją wspólnoty i duszpasterze poświęcający uwagę żyjącym w separacji lub samotnie po rozwodzie. Wiem też, że w niektórych diecezjach w każdym dekanacie jest wyznaczony ksiądz, który ma się nimi zajmować. Zastanawiam się jednak, czy na poziomie parafii tacy ludzie spotykają się ze szczególnym wsparciem, o którym pisał Jan Paweł II. Moja niepewność i wątpliwości nie biorą się znikąd. Kilkanaście dni temu dostałem wiadomość od zrozpaczonej kobiety, którą porzucił mąż, zostawiając ją z chorym psychicznie dzieckiem. Wikary w parafii, do której należy, powiedział jej, że "skoro jest po rozwodzie, to nie może przystępować do Komunii świętej, bo to nie to samo, co separacja".

Nie jestem w stanie sprawdzić, czy tylko ten jeden młody wikary czegoś na doczytał albo opuścił wykład poświęcony sytuacji w Kościele rozwiedzionych, którzy nie zawierają nowego związku, czy rzecz ma szerszy zasięg. Ale nawet jeden przypadek jest, według mnie, niepokojący i wymaga zauważenia.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wsparcie Kościoła dla rozwodników
Komentarze (11)
11 kwietnia 2016, 20:58
[url]http://dziennikparafialny.pl/2014/czytajac-ks-dziewieckiego-malzonkowie-porzuceni-maja-pierwszenstwo-do-skorzystania-z-opieki-duszpasterskiej-kosciola-przed-tymi-ktorzy-ich-porzucili/[/url]
11 kwietnia 2016, 20:57
http://dziennikparafialny.pl/2014/czytajac-ks-dziewieckiego-malzonkowie-porzuceni-maja-pierwszenstwo-do-skorzystania-z-opieki-duszpasterskiej-kosciola-przed-tymi-ktorzy-ich-porzucili/
17 lutego 2016, 15:13
Smutne. Gdyby zadzwonił do wspólnoty osób w powtórnych związkach news by się przebił...
MR
Maciej Roszkowski
14 lutego 2016, 15:33
Kiedyś jak zepsuł się odkurzacz lub radioodbiorniki, to się go reperowało. Teraz wyrzuca się je i kupuje nowe. Zaczynamy żyć w cywilizacji przedmiotów jednorazowych, bądź o ograniczonej przydatności do uzycia. Zaczyna się to przenosić na relacje międzyludzkie i ma wymiar moralny. Przy jednoczesnym osłabieniu formacji duchowej, gdzie formowanie sumienia i posługiwanie sie nim słabnie rośnie liczba pokrzywdzonych, odrzuconych, mieniących sie ofiarami. dziś coraz częściej słyszymy - wolność, tolerancja,  "mam prawo, należy mi się" etc. Każdy jest kowalem własnego losu, a jeśli temu przeczymy, to pytanie kto ma płacić nasze rachunki. Nie moją rzeczą jest oceniać, czy rozsądzać konkretne przypadki i rozumiem cierpienie skrzywdzonych ludzi dobrej woli.  Skrzywdzonych naprawdę,a  nie będących ofiarami własnej lekkomyślności,"zauroczenia" i chwilowych impulsów.
AC
Anna Cepeniuk
14 lutego 2016, 09:08
Wiele innych bzdur można usłyszeć w konfesjonale.... niestety... Podziwiam tych, którzy po takim doświadczeniu się nie poddają...
14 lutego 2016, 01:49
"Przy okazji dziennikarze zwrócili uwagę, że rozmowa odbyła się w czasie, gdy Franciszek pracuje nad posynodalną adhortacją, mającą "podsumować" dwa synody biskupów poświęcone rodzinie." Wzruszająca jest troska księdza o losy rozwiedzionych , którzy nie zawarli nowych związków. No dobrze, ale o tych co w nowych związkach to ksiądz już zapomniał? Nieładnie. A co jeśli Franciszek do komunii ich dopuści? Wyjdzie na to,iż ksiądz to bałwochwalca i buntownik. Sugeruję rychłe uzupełnienie powyższego niedopatrzenia.  
KJ
k jar
14 lutego 2016, 10:12
Czy Ty jesteś chrześcijaninem? Czy zależy ci na Bogu bardziej niż na sobie samym? Czy Ty go miłujesz? Dałbyś się pokrajać za niego? A może chcesz ułożyć sobie życie tak jak sam uważasz? Jak ci wygodnie, bo przecież jesteś tak nieszczęśliwy, że cię coś lub ktoś uwiera? Nie wygodny jest ten krzyż co go nosisz? Chcesz go zrzucić? A przeciez wiesz, ze jedynie na tym krzyżu dokona się Twoje zbawienie? A może jesteś w gronie tych, co stoją pod krzyżem i krzyczą: zejdź z krzyża, to uwierzymy w Ciebie?
14 lutego 2016, 14:05
W Twoim sercu płoną stosy chrześcijańskiej gorliwości.Szkoda tylko,że podpalasz je nieco na oślep. Ja jestem katolickim żołnierzem.Tłumaczyć będę się tylko przed Panem. Mowa ks.Stopki nie jest "tak tak nie nie" 
KJ
k jar
13 lutego 2016, 16:38
Jest dużo faryzeizmu w postawie: brak pomocy dla rozwiedzionej matki chorego dziecka a organizowanie spotkań par niesakramentalnych w parafii. Jeśli chcemy być konsekwentni w naszej postawie, to należy brak w obronę jedynie samotnych rozwodników. Zwłaszcza samotne kobiety z dziećmi nie mogą być w parafii wyizolowane, dla nich trzeba organizować spotkania, pomoc materialną, opiekę nad dziećmi, pomoc psychologiczną, itp.
QQ
q q
13 lutego 2016, 16:28
No tak, Kościół ma być franciszkowym "szpitalem polowym" więc dla normalnych ludzi miejsca w nim zaczyna brakować...
SM
Sabina Misjonarka-Szkoły
16 lutego 2016, 15:13
Do Macieek: drogi autorze komentarza, chyba czytałeś artykuł zbyt pobieżnie. Nie o to chodzi, ani w Kościele, ani w tym artykule.