Wypowiedzi kapłanów, które sieją zamęt

(fot. shutterstock.com)

Czy w ogóle warto zajmować się tego typu kwestiami, jak publicznie wygłaszane przez przedstawicieli Kościoła sformułowań wynikających ze skrótów myślowych czy zanadto uproszczonego myślenia teologicznego (takich właśnie, jak mówienie, że Bóg komuś "nie błogosławi", albo że kogoś "pokarał")? Myślę, że tak.

Cztery lata temu, 1 stycznia 2013 roku, przed modlitwą Anioł Pański papież Benedykt XVI powiedział: "W tym pierwszym dniu 2013 roku chciałbym, aby do każdego mężczyzny i kobiety na świecie dotarło błogosławieństwo Boże. Czynię to, używając starożytnej formuły zawartej w Piśmie Świętym: «Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem»".

Przypomniały mi się te słowa właśnie teraz, ponieważ w przestrzeni medialnej w Polsce pojawiły się ostatnio słowa innego duchownego, który stwierdził: "Pan Bóg nie błogosławi kombinujących!".

Ten drugi cytat zabrzmiał w kontekście trwającej w Polsce dyskusji, a właściwie batalii o wolną od handlu niedzielę, czyli o przywrócenie sytuacji wcale nie tak dawnej, bo zaledwie sprzed niespełna dwóch dekad. Został użyty jako argument, mający skłonić rządzących do rezygnacji "z kombinowania" wokół tej sprawy i do podjęcia prostych, jednoznacznych decyzji, zakazujących otwierania sklepów w dzień święty i zmuszania tysięcy ludzi do pracy, zamiast świętowania i wypoczynku w gronie rodziny.

DEON.PL POLECA

Jednak użyte sformułowanie rodzi pytania w zupełnie innej sferze, niż umożliwienie wielu ludziom postępowania zgodnego z trzecim przykazaniem Dekalogu. Pytania związane z istotą Bożego błogosławieństwa, z tym, kto jest jego adresatem. A także pytania idące jeszcze dalej, np. o to, w jaki sposób używając konkretnych zwrotów, wyrażeń i twierdzeń, kształtujemy w umysłach słuchaczy obraz Boga.

Czym jest według nauczania Kościoła katolickiego błogosławieństwo Boże? Dość często można się spotkać z pojmowaniem go przede wszystkim jako przychylności Boga, będącej nagrodą dla człowieka za życie zgodne z przykazaniami. W tym rozumieniu, przejawem Bożego błogosławieństwa jest powodzenie, a nawet sukces w działaniach podejmowanych przez człowieka, kochająca rodzina, dobrobyt, zdrowie, brak problemów w codziennym życiu itp. Łatwo przy takim spojrzeniu dojść do wniosku, że tym, którym się nie wiedzie, których np. trapią choroby albo spotkało ich jakieś nieszczęście, Bóg nie błogosławi, że zostali wykluczeni ze strefy Jego życzliwości, a nawet zainteresowania, bo przez złe życie na Jego błogosławieństwo nie zasłużyli. Błędność takiej, opartej na swoistej reglamentacji, wizji Bożego błogosławieństwa dobitnie wykazuje już starotestamentalna Księga Hioba.

"Błogosławienie jest czynnością Boską, która daje życie i której źródłem jest Ojciec. Jego błogosławieństwo jest równocześnie słowem i darem (be-ne-dictio, eu-logia)" - wyjaśnia Katechizm Kościoła Katolickiego. Dodaje, że Od początku aż do wypełnienia się czasów całe dzieło Boże jest błogosławieństwem. "Od liturgicznego poematu o pierwszym stworzeniu aż do pieśni Jeruzalem niebieskiego autorzy natchnieni głoszą zamysł zbawienia jako wielkie błogosławieństwo Boże" - podkreśla.

O tym, że Bóg nie traktuje swego błogosławieństwa w kategoriach nagrody za dobre sprawowanie przypomniał Jezus w Kazaniu na górze. Zrobił to w kontekście szczególnym - gdy uzasadniał przykazanie miłości nieprzyjaciół. Powiedział: "Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych" (Mt 5,44-45). Nie jest tak, że tym, którzy żyją zgodnie z przykazaniami świeci zawsze słońce i wszystko idzie im jak po maśle, a grzesznikom pada na głowę ulewa z gradem i wichura zwala ich z nóg, a do czego się nie wezmą, to ponoszą klęskę za klęską.

Istnieje związek między błogosławieństwem Bożym a postępowaniem człowieka. Dotyczy on jednak nie tyle błogosławienia ze strony Boga, ile możliwości i gotowości przyjęcia błogosławieństwa przez człowieka. Człowiek odrzucający Boże przykazania utrudnia sam sobie przyjęcie Jego błogosławieństwa, a czasami wręcz je odrzuca.

Czy w ogóle warto zajmować się tego typu kwestiami, jak publicznie wygłaszane przez przedstawicieli Kościoła sformułowań wynikających ze skrótów myślowych czy zanadto uproszczonego myślenia teologicznego (takich właśnie, jak mówienie, że Bóg komuś "nie błogosławi", albo że kogoś "pokarał")? Myślę, że tak.

Ponieważ konsekwencje takich wypowiedzi dla głoszenia wiary są o wiele większe, niż niektórzy mogliby przypuszczać. Zamiast upraszczać, wprowadzają one w błąd słuchających, sprawiając, że kształtują oni sobie fałszywy obraz Boga, a to rodzi dalsze konsekwencje w ich wierze i w życiu zgodnie z nią.

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Wypowiedzi kapłanów, które sieją zamęt
Komentarze (15)
Andrzej Ak
9 lipca 2017, 22:45
To prawda, że wielu kapłanów błądzi i głosi własne oceny zamiast słuchać Jezusa. Dlaczego tak się dzieje? Być może dlatego, że zbyt często ulegają iluzjom upadłych o prostocie życia i czynienia sobie go łatwym i przyjemnym. Czerpanie radości z pochlebstw wielu "postępowych" środowisk i pochlebnych postach na portalach społecznościowych stało się dla wielu kapłanów głównym wyznacznikiem ich drogi wiary. A przecież Jezus wciąż napomina, że kto Jego przyjmuje i Jego głosi w swoim życiu będzie przez ten świat piętnowany i prześladowany. Ten świat nie należy do Królestwa Ojca Jezusa, on należy do upadłych którzy nieustannie poddają nas ludzi chcących Bogu służyć trudnym próbom wiary. Aby pojąć tą gorzką prawdę o rzeczywistości tego świata trzeba się bardzo zbliżyć do Jezusa, który naucza o Prawdzie. Prawdzie o tym świecie, jak również prawdzie o tamtym świecie, do którego zmierzamy przez wszystkie dni naszego bytowania w ciele. Jezus nie tylko uczy, On również przestrzega przed wieloma zagrożeniami, które kiedyś mogą zaważyć na naszym życiu wiecznym. Ci co było im dane od Jezusa choć raz doświadczyć że piekło istnieje i nie jest tylko wymysłem wiedzą że życie w tym świecie jest frontem walki o całe szeregi dusz ludzkich. Nielicznym udaje się przejść pola minowe i pola walki tego świata i dojść do Bram Nieba. Poniżej zamieszczam bardzo ważny apel jednego z księży, który  adresuje go do braci księży, choć nie tylko. [url]https://www.youtube.com/watch?v=vnt4w1X2DTU[/url] I nie myślmy, że my wierzący, członkoiwie wielu różnych kościołów chrześcijańskich, jesteśmy w lepszym stanie. Wszyscy potrzebujemy wzajemnej pomocy modlitewnej, która zamiast przesadnego hejtu powinna być naszym chrześcijańskim odruchem bezwarunkowym.
Oriana Bianka
9 lipca 2017, 18:37
Błogosławieństwo Boże sprawia, że człowiek naśladuje Chrystusa, współpracuje z Bogiem, aby wypełniać plan Boży. Tak postępujący człowiek przestrzega przykazań i czyni dobro nie dlatego, że spodziewa się za to nagrody w postaci powodzenia w życiu, lecz robi to dlatego, że wierzy, że tak postępować należy. Błogosławieństwo Boże przemienia człowieka. Dobre życie może przynieśc dobre owoce, bo przykazania zawierają mądrość życiową i w ten sposób sprawić, że człowiek czuje się spełniony i szczęśliwy. Błogosławieństwo Boże nie działa jednak w ten sposób, że dzieje się to bez udziału człowieka.
Zbigniew Ściubak
9 lipca 2017, 08:54
Nasze losy, to co się nam przydarza NIE POZOSTAJE W KORELACJI z etyczną wartościa naszych postaw. Jedno z drugim nie ma żadnego związku. Owszem człowiek pracowity i rozsądny, ma większe szanse na sukces materialny, a człowiek przewidujący większe szanse na uniknięcie nieszczęścia, ale to są proste związki przyczynowo-skutkowe a nie kwestie religii czy etyki. Jednak Stary Testament uczył czegoś innego: "16 Czcij swego ojca i swoją matkę, jak ci nakazał Pan, Bóg twój, abyś długo żył i aby ci się dobrze powodziło na ziemi, którą ci daje Pan, Bóg twój." A my wróciliśmy do Starego Testamentu na wielu płaszczyznach, co właśnie widać. To, że z przestrzegania przykazań nie wynika powodzenie w życiu jest jasne. Jasne jest też, że błogosławieńswo boże nie oznacza szczęścia  ani powodzenia. Cóż zatem oznacza? Wydaje mi się, że oznacza ono jedno: Nasza droga wplata się w sieć dobra, z którego Bóg tworzy świat. Jesteśmy wówczas współpracownikami. Bóg nam błogosławi w naszym trudzie, w naszym brudzie, w naszym znoju. To co robimy, nasze życie ma wówczas wartość. I to jest błogosławieństwo, że stajemy się współuczestnikami.
Oriana Bianka
9 lipca 2017, 14:00
Myślę chyba podobnie: mamy naśladować Jezusa, czyli inaczej współpracować z Bogiem, aby czynić dobro, i ufać Bogu (nie oczekując, że nasze działanie przyniesie dla nas jakies konkretne korzyści).
Oriana Bianka
8 lipca 2017, 09:54
W kilku krajach UE jest zakaz handlu w niedzielę. W Niemczech i Austrii  w niedziele i święta zamknięte są wszystkie sklepy (było chyba tak zawsze, nie przypominam sobie, aby w Niemczech kiedykolwiek sklepy były otwarte w niedzielę), działać mogą tylko stacje benzynowe, sklepiki na dworcach kolejowych i małe sklepiki w centrach rozrywki. W Holandii, Belgii, Francji jest częsciowy zakaz. Można to więc wprowadzić, gospodarka się nie zawali, może stopniowo, ale jak najbardziej jest to korzystne dla życia rodzinnego i zmiany stylu spędzania wolnego czasu. Nie byłoby również sprzeczności z zasadami chrzescijaństwa.
WDR .
7 lipca 2017, 20:29
Jestem za zakazem handlu w niedzielę, ale nie sądzę, żeby ilość wykonywanej pracy w ten dzień, w dłuższej perspektywie, się zmniejszyła więc tak naprawdę nie jest to zakaz stricte religijny ale kulturowy. Praca przyjmię inną formę. Jej celem będzie zapewnienie rozrywki tym osobom, które z jakiegoś powodu (braku oferty) widzą galerię handlową jako sposób na spędzenie wolnego czasu. Uważam, że w końcowym efekcie przyniesie to BŁOGOSŁAWIONE skutki.
7 lipca 2017, 21:51
A już myślałem , że się z Tobą zgodzę :)
WDR .
7 lipca 2017, 22:44
To jaki jest Twój pogląd?
8 lipca 2017, 08:56
Tutaj zgadzam się ze stanowiskiem wyrażanym przez niektórych członków rząd.Chodzi o to żeby wdrażać ustawę o zakazie handlu stopniowo , tak żeby można było oceniać jej skutki.Bio po co komuś woklna niedziela jeżeli dostanie także wolne pozostałe dni tygodnia?Zastanawia także fakt ,że Węgry po kilku latach obowiązywania zrezygnowały z tej ustawy.Reasumując jestem za tym ,żeby ustawę wprowadzać stopniowo, można zrobić zastrzeżenie , że np. pracownik nie może przcować więcej niż 2 niedziele w miesiącu . można też wprowadzić np. min. stawkę czyli np. 100% płatne za niedzielę czy też np. 30 zł/godz?.Można też np. zapisać ,że praca w niedzielę jest dobrowolna.
WDR .
8 lipca 2017, 20:44
Ja akurat mam przeciwne zdanie w kwestii zapłaty. Za pracę w handlu w niedzielę powinna obowiązywać niższa stawka niż za pozostałe dni tygodnia. Natomiast sposób dojścia do całkowitego zakazu jest dla mnie bez znaczenia. Moim zdaniem, wszystko wskazuje na to, że w tej sprawie moglibyśmy dojść do porozumienia :-)
8 lipca 2017, 21:10
Myślę,że tak .Dla mnie nie do zignorowania jest pytanie czy ludzie w wyniku tej ustawy stracą pracę. Za dużo widzialem dramatów ludzi bezskutecznie szukających pracy.Pozdrawiam :)
7 lipca 2017, 14:57
Tym,którzy nie wiedzą w co gra autor przytoczę pełen tekst wypowiedzi owego siejącego zamęt (znanego redemptorysty z Torunia): "Kup sobie chleb w sobotę, i co potrzeba, albo w piątek. Do kościoła! Nie kombinować. Ja jestem rozczarowany. Miejcie odwagę iść dalej, nie kombinujcie. Pan Bóg nie błogosławi kombinujących." Księże Stopka,jeśli kombinującym Bóg nie błogosławi to cóż dopiero powiedzieć o przewrotnych kapłanach, nieprawdaż?
7 lipca 2017, 16:52
Jesteś katolikiem, to nie kupuj w niedzielę, nie chodź w niedzielę do sklepu. Ktoś cię zmusza? Podlegasz zasadom opartych na mitologii Twoja sprawa. Ja będę robił w niedzielę także to co będę chciał.
7 lipca 2017, 14:07
A prorocy starotestamentowi pomstujący na swych rodaków także wprowadzali w błąd słuchaczy i kształtowali sobie fałszywy obraz Boga? Pytam, bo już nic nie rozumiem z przekazu przedstawicieli Kościoła.
13 lipca 2017, 10:57
To tylko mitologia tak jak Syzyf wtaczający kamień za karę.