Zacznijmy znów ze sobą rozmawiać
W środę w Krakowie - w murach Uniwersytetu - odbył się pierwszy w Polsce "dziedziniec pogan". Ów "dziedziniec" to inicjatywa Benedykta XVI, wyraźnie nawiązująca do biblijnej Świątyni jerozolimskiej, gdzie największy, zewnętrzny dziedziniec był otwarty dla wszystkich. Co więcej, tu spotykali się ludzie, którzy na co dzień nie pałali do siebie miłością.
Dziś również - powiada Papież - trzeba tworzyć taką przestrzeń dialogu: wierzących z niewierzącymi, a także osób wyznających różne systemy wartości. Po to, żeby się spotkać, wysłuchać swoich racji i - jeśli to możliwe - podjąć współpracę dla dobra innych.
"Dziedziniec pogan" odbył się już w kilku miastach Europy, m.in. w Paryżu, Tiranie i Barcelonie. Teraz dołączył do nich Kraków. To ważne, że zaczynamy w Polsce serię takich spotkań - bo jak mówi główny organizator tego wydarzenia ze strony Kościoła, bp Grzegorz Ryś - ostatnio "staliśmy się społeczeństwem wielorako podzielonym, o wzajemnym zaufaniu zredukowanym niemal do zera. Rozmawiamy i słuchamy się wyłącznie we własnych grupach, przekonujemy tylko przekonanych".
W tym kontekście jak rachunek sumienia zabrzmiała zapomniana już chyba przez wszystkich preambuła do Konstytucji RP. Tekst tak piękny, że przytaczam go w całości:
"W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny, odzyskawszy w 1989 r. możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o jej losie, my, Naród Polski: wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego - Polski, wdzięczni naszym przodkom za ich pracę, za walkę o niepodległość okupioną ogromnymi ofiarami, za kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie Narodu i ogólnoludzkich wartościach, nawiązując do najlepszych tradycji I i II RP, zobowiązani, by przekazać przyszłym pokoleniom wszystko, co cenne z ponad tysiącletniego dorobku, złączeni więzami wspólnoty z naszymi rodakami rozsianymi po świecie, świadomi potrzeby współpracy ze wszystkimi krajami dla dobra Rodziny Ludzkiej, pomni gorzkich doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności i prawa człowieka były w naszej Ojczyźnie łamane, pragnąc na zawsze zagwarantować prawa obywatelskie, a działaniu instytucji publicznych zapewnić rzetelność i sprawność, w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem lub przed własnym sumieniem, ustanawiamy Konstytucję RP jako prawa podstawowe dla państwa oparte na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz, dialogu społecznym oraz na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot. Wszystkich, którzy dla dobra III RP tę Konstytucję będą stosowali, wzywamy, aby czynili to, dbając o zachowanie przyrodzonej godności człowieka, jego prawa do wolności i obowiązku solidarności z innymi, a poszanowanie tych zasad mieli za niewzruszoną podstawę Rzeczypospolitej Polskiej".
Jak daleko odeszliśmy od tego tekstu… Trzeba było biskupa, żeby - tak jak kiedyś prymasi pełniący funkcję interreksów albo ks. Piotr Skarga czy też piszący "Etykę solidarności" ks. Józef Tischner - nam ów fundament państwa przypomnieć. I - na bezdrożu, na którym się znaleźliśmy - postawić akceptowalny przez (prawie) wszystkich drogowskaz.
Skomentuj artykuł