Zapomniana katolicka zasada

(fot. shutterstock.com)

Mnóstwo stresu i zagubienia. W gorszych przypadkach nerwice i depresje. W polityce coraz więcej agresji i przemocy. Nawet papież mówi, że wojna jest już u bram. Czy katolików czeka koniec? Czy rację mają pesymiści? Nie do końca.

Z jednej strony postawa pesymistów wydaje się uzasadniona. Na ludzki rozum rzecz biorąc, wokół nas dzieje się tyle złych rzeczy. Codziennie spotykamy ludzi cierpiących, jesteśmy osaczeni "złymi informacjami" płynącymi z mediów, a rozmaite problemy przeszkadzają nam cieszyć się życiem. Tak wielu katolików cierpi na brak nadziei.

Absurdalność zła dotyka

W jednym z ostatnich przemówień bp Robert Barron - bardzo popularny za oceanem - stwierdził, że "nasze społeczeństwo jest jak wielkie, leniwe jezioro. Każdy z nas płynie osobno, tolerując się jedynie, ale nie wchodząc sobie w drogę, bez energii, bez celu".

DEON.PL POLECA


Przypomniał mi, że pesymistyczne spojrzenie pojawia się właśnie wtedy, gdy czujemy się samotni, gdy tracimy poczucie celu, gdy nie widzimy już jakiejś wartości, która pozwalałaby nam dojrzeć sens działania razem. Działania, a nie tylko spędzania czasu. Robienia, a nie tylko gadania.

Pułapka pesymizmu

Praktyka Ewangelii nakazuje wręcz postrzeganie świata z szerszej perspektywy. Bo jak mam dojrzeć potrzeby swojego bliźniego, jeśli skupiam się wyłącznie na swoich? Jak mam zacząć służyć innym, jeśli moje pragnienia i ich spełnienie jest głównym celem moich działań? Jeśli nie słucham innych, łatwo skupić się na tym, że jestem sam i - szczególnie w takim klimacie medialnym - zacząć myśleć, że wszystko będzie źle.

Jeśli jednak ktoś wpada w pułapkę pesymizmu, to oznacza to, że zapomniał o pewnej zasadzie, której podstawą jest nadzieja.

Zawsze istnieje inna możliwość

Tej zasady nauczyłem się na nowo (nieoczekiwanie) po modlitwie w Bazylice Matki Bożej na Zatybrzu w Rzymie. Była to modlitwa wspólnoty Sant'Egidio. Z uśmiechem podeszło do mnie trzech mężczyzn, choć opowiadał tylko jeden z nich - Luigi. Z błyskiem w oku od razu przeszedł do rzeczy: zaczął opowieść o swoim życiu.

Jako nastolatek należał do wspólnoty, jednak na studiach pogubił się i przestał chodzić do kościoła. Zaczął wiernie służyć mamonie, pochłonęła go praca w korporacji. Obudził się po przeprowadzce do jednej z miejscowości pod Rzymem w wieku 45 lat. Na nowo zetknął się ze wspólnotą, która akurat tam skupiła się na pomocy osobom starszym oraz... uchodźcom mieszkającym w jednym z licznych ośrodków na peryferiach Wiecznego Miasta. Spotkanie ze wspólnotą, staruszkami i uchodźcami (nieoczekiwanie) nadało nowy sens jego życiu. Luigi zobaczył inną możliwość.

Uchodźcy i staruszkowie

Luigi zaprzyjaźnił się z Mustafą, który w wieku 12 lat musiał uciekać ze swojej ojczyzny - Mali - ponieważ dżihadyści wymordowali jego rodzinę. Na oczach Mustafy poderżnęli gardło jego ojcu. Chłopak przeszedł przez piekło Sahary i działających tam przemytników.

Z Libii dostał się do Europy na pontonie. Dziś ma 17 lat i uczy się we włoskiej szkole. Nową możliwość (nieoczekiwanie) dostał też od wspólnoty Sant'Egidio. Wraz z Luigim zaczął odwiedzać osamotnioną staruszkę - 80-letnią Margaritę, która cierpi na chorobę Alzheimera.

Margarita, od kiedy zobaczyła Mustafę, zaczęła zadawać mu jedno bardzo trudne pytanie: A gdzie są twoi rodzice? Jako osoba chora zapewne nie zdawała sobie sprawy, że może wywoływać straszne wspomnienia. Mustafa jednak nie przestawał odwiedzać staruszki, nie zrażał się. Po pewnym czasie zaczął chodzić do niej sam, bez Luigiego. "Ta historia pokazała mi, że zawsze jest inna możliwość" - powiedział mi Luigi. - Chociaż często nie potrafimy tego zobaczyć".

Czasem potrzeba czasu

Po kilku tygodniach Włoch zauważył, że choroba Margarity zaczęła być mniej uciążliwa. Zaczęła więcej rozumieć, uśmiechać się, rozpoznawać go.

"Co się stało, Mustafa?" - podzielił się swoimi obserwacjami z młodym uchodźcą. "Odpowiedziałem na jej pytanie - odparł chłopak. - Powiedziałem jej, że teraz to ona jest moją mamą".

Każda z powyżej opisanych osób na pewnym etapie mogłaby się poddać. Mustafa mógłby przestać uciekać, nie szukać dalej. Luigi mógłby dalej zajmować się karierą i własnym bogactwem. Margaricie pewnie można by zaproponować eutanazję, bo przecież jest tylko "ciężarem". Na szczęście ktoś zauważył (pewnie nieoczekiwanie), że zawsze istnieje inna możliwość. Czasem potrzeba tylko czasu i modlitwy, by to zobaczyć.

* * *

Karol Wilczyński - redaktor DEON.pl. Wraz z żoną prowadzi bloga islamistablog.pl. Od ŚDM działa w krakowskiej wspólnocie Sant'Egidio.

PS. Tutaj inna niezwykła historia prosto z Rzymu, o której warto posłuchać:

Drużyna Uchodźców

"Z chlebem waszym wyjdźcie na spotkanie uchodźców! (Iz 21,14b)" Dziś Międzynarodowy Dzień Uchodźcy. Podczas wyjazdu naszej wspólnoty do Rzymu poznaliśmy historie kilku osób, które otrzymały schronienie we Włoszech. Członkowie rzymskiej wspólnoty Comunità di Sant'Egidio - Community of Sant'Egidio wpadli na niezwykły pomysł, jak wesprzeć ich integrację. O historii Seidu - chłopaka z Mali - opowiadają Karole z Krakowa ????. #WorldRefugeeDay Trastevere Calcio

Opublikowany przez Sant'Egidio Kraków na 20 czerwca 2017
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Zapomniana katolicka zasada
Komentarze (10)
21 lipca 2017, 12:23
Wypowiedź z sieci: "Pamiętajmy że na próg wojny domowej przyprowadzili nas bezbożni biskupi i już nas podzielili jak Hutu i Tutsi!!! Nie zapomnijmy podziękować watykańskiemu pasożytowi, za wepchnięcie Polski w DYKTATURĘ W ROSYJSKIEJ STREFIE WPŁYWU!!! Pamiętajmy, że wracamy tam w imię jego interesów! (Polska na Wschodzie to jest jego być, albo nie być!!!) To bezbożny kościelny personel bezwstydnie flirtował z PiS-em, nawoływał z ambon do głosowania na pomazańców i błogosławił każdą ich podłość niszczącą Polskę w tym religię smoleńską i teorię zamachu, i wszedł z nimi w HANIEBNY SOJUSZ OŁTARZ Z TRONEM!!! To bezbożni biskupi przymykali oczy na faszyzujących warchołów w sutannach, w tym niejakiego Międlara, który jak SS-man szczuł nas na siebie, a z Jezusa zrobił karabin maszynowy! To "święci" mężowie szkolili i błogosławili na Jasnej Górze bojówki kiboli i ONR-owców, którzy teraz już tylko czekają na znak kapłana, i z Bogiem na ustach rozprawią się z lewakami, feministkami, ateistami, innowiercami, lesbijkami, homoseksualistami, osobami LGBT i wszystkimi "innymi"! A teraz gdy Polska już płonie, oni bezpieczni zza szyb swych "ascetycznych" pałaców, bacznie obserwują rozwój sytuacji... Pamiętajcie bezbożnicy w sutannach! Pamiętajcie bezkarni pedofile! Polacy wiedzą co zrobiliście z Polską!!! PS: Wielką niegodziwością byłoby nie wspomnieć, wycierającego sobie gębę Bogiem, pana Tadzia, który bardzo ofiarnie sieje nienawiść na dużą skalę w całej Polsce (i nie tylko), za pomocą podłej stacji radiowej (choć pięknie nazwanej) i telewizyjnej. Biznesmena w sutannie, na którego potrzeby idzie lwia część naszego budżetu, który jawnie bezczelnie uczestniczy w rządzeniu, a raczej niszczeniu Polski, do którego po instrukcje jeżdżą z rajdową prędkością, stanowiąc wielkie zagrożenie dla życia Suwerena, co i bardziej religijnie zidiociali ministrowie! POLACY POBUDKA!!!"
22 lipca 2017, 00:04
Słowa plotkarza są, jak smakowite kąski, docierają do samych wnętrzności.
24 lipca 2017, 10:40
Hipokryzę Kościoła rzymskokatolickiego dostrzec można gołym okiem. Kościół wyznaje cnote ubóstwa (Jezus nie miał pałacu) ale stawia pałace w których biskupi otaczają się służącymi. Mówi o świętości życia, ale przez wieki przyczyniał sie do mordowania ludzi. itd. itd.
24 lipca 2017, 12:47
Naucz się sentencji o plotkarzach na pamięć  i jeszcze dodam "nie czyńcie zbyt wielu starań aby zosta ć nauczycielami, wiecie bowiem, że doznacie sroższego sądu. Co do Jezusa, to chyba masz rozdwojenie osobowości ?
24 lipca 2017, 16:15
Jezus był całkiem mądrym żydowskim nauczycielem. I wielu miejscach nie sposób nie zgodzić się z jego nauczaniem. Robienie z niego Boga jest oczywiście nieporozumeniem. Wiele słów Jezusa zostało także zupełnie niezrozumiane albo przeinaczone w związku z poszukianiem w nim bosokości. Na świecie byli także inni wielcy nauczyciele ludzkości. Wiec nie był zupełnie wyjątkowym człowiekiem. A Pan nie dostrzega hipokryzji gołym okiem? 
24 lipca 2017, 23:03
Jezus zmartwychwstał, i to wszystko mi wyjaśnia a co do nauczania Jego, to mi tu proszę nie kadzić, bo mówił wiele i też wiele trudnych spraw a jeżeli ktoś tylko wyrywa z kontekstu jego słowa a pozostałe zupełnie pomija lub marginalizuje, no to można sobie wyobrazić czemu tak robi ? Gdyby zastosować takową taktykę, to z ewangelii zostało by tylko to co "nauczał" i to jeszcze bardzo niewiele a pozostałe sprawy poszły by w odstawkę a więc to wszystko by się sprowadziło do zubożenia osoby Chrystusa. Co do tej "hipokryzji" to akurat dostrzegam, ale okazuje się, że jest ona ukryta i to nie tylko w osobach duchownych.
Andrzej Ak
20 lipca 2017, 22:23
Aby nie być posądzony o jakąś skrajność tutaj zamieszczę to samo w lightowej wersji z ust samego Max'a Kolonko: [url]https://www.youtube.com/watch?v=cymVLVMNWZ4[/url]
24 lipca 2017, 16:17
Zaczym Pan zacznie propagować jakieś bzdury Pan sobie rzetlnie sprawdzi swoje rewelacje. To nie jest trudne. 
Andrzej Ak
20 lipca 2017, 21:53
Nie wiem czy Pan Karol zdążył zauważyć, że wiele katolickich "zasad" jest obecnie wypieranych już przez najwyższych hierarchów KK. Jakiś czas temu zadałem sobie pytanie dlaczego tak się dzieje. Ot i znalazłem i na to wyjaśnienie, więc się podzielę. (Uwaga! tajne i poufne, szybko znika, bo tak niebezpieczne dla ...) [url]https://www.youtube.com/watch?v=yFsdR71jhy4[/url]
Zbigniew Ściubak
20 lipca 2017, 14:20
Operowanie kwantyfikatorami wielkimi w ocenach "zawsze, nigdy", dowodzi niedojrzałości intelektualnej Autora. Wziął chłopak pojechał na Zatybrze, tam się wzruszył i nadaje. Główna koncepcja, rada, "zasada" - przedstawiona w tekście, własnie z powodu tego kwantyfikatora zastosowanego zapewne "pod natchnieniem" jest idiotyczna i szkodliwa. Trzeba wielkiej buty, żeby twierdzić, że "zawsze jest inna możliwość". Otóż często ona jest. Ale bywa, że innej możliwości nie ma i wtedy odbiorcy rad Autora powinni koniecznie zamienić się z nim na sytuacje życiowe, iżby pojął swą niedojrzałość i błędność słów sianych po internecie. Ale może i tak jakoś pojmie.