Kongres nt. komórek macierzystych - słuchaj
Benedykt XVI przyjął dziś szefa Komisji Europejskiej. Spotkał się również z uczestnikami kongresu na temat komórek macierzystych.
Zobacz tekst przemówienia tutaj
Od tych dwóch audiencji rozpoczniemy nasz program.
Nadamy również wywiad ks. Tadeusza Cieślaka SJ z bp Ignacym Decem ordynariuszem diecezji świdnickiej.
A na zakończenie rozważanie ks. Waldemara Turka o jutrzejszej Ewangelii.
[-polacco_2_20111112_210550.mp3-]
Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden (Mt 25, 14-30)
1. Dobiega końca rok liturgiczny. Tradycyjnie u jego schyłku rozważamy tematy związane z naszą przyszłością i z dniem, w którym Bóg, Sędzia Sprawiedliwy, oceni jedynie słuszną miarą nasze postępowanie. Na ten temat niewiele się mówi w środkach masowego przekazu, bo nie jest on ani łatwy ani miły. Człowiek współczesny niechętnie myśli o konsekwencjach swoich czynów, zwłaszcza tych niezgodnych z przykazaniami Bożymi. A jednak kiedyś trzeba będzie zdać sprawę z całego naszego postępowania.
W dzisiejszej przypowieści Jezus mówi o pewnym człowieku, który "mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał" (Mt 25,14-15).
Znamy dalszy ciąg tej przypowieści. Dwaj pierwsi słudzy obdarowani talentami puścili je w obieg i zarobili drugie tyle. Trzeci sługa, który otrzymał jeden talent, ukrył pieniądze swego pana w ziemi i, po jego powrocie, oddał mu je bez żadnego zysku. Reakcja właściciela była bardzo surowa: "Odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma" (Mt 25,28-29).
2. Zauważmy, że gdy pan rozdawał talenty sługom, nie mówił, żeby zadbali o ich pomnożenie. Zatem sługa, który otrzymał jeden talent i następnie go zwrócił, wykonał polecenie swojego pana. Jednak tylko dwaj pierwsi zostali pochwaleni przez pana, a trzeci mocno zganiony. Dlaczego?
Odpowiedź znajdziemy jedynie, jeśli weźmiemy pod uwagę ukryty, duchowy sens przypowieści, ukazującej sąd ostateczny. W rzeczywistości bowiem w tych kilku zdaniach Jezus ukazał historię naszego życia i naszej relacji w odniesieniu do Boga. Talenty, o których mowa w dzisiejszej Ewangelii, to dary, jakie każdy z nas otrzymał i otrzymuje od Pana: dary, których należy używać, które należy pomnażać, które trzeba rozwijać i dobrze wykorzystywać.
Pozostanie tajemnicą, dlaczego jednego z nas Pan obdarza pięcioma talentami, innego dwoma, a jeszcze innego jednym. Ewangelia mówi, że czyni to według zdolności każdego. Trzeba szybko dodać, że nasze ostateczne szczęście nie zależy od ilości otrzymanych talentów, ale od sposobu ich wykorzystania. Jeśli weźmiemy pod uwagę błogosławionych i świętych, nie zawsze są to ludzie najbardziej utalentowani. Wystarczy wspomnieć apostołów, wybranych przez samego Jezusa. Z punktu widzenia duchowego nawet ten, kto otrzymuje jeden talent, jest obdarzony hojnie i może dokonać wielkich rzeczy.
3. Jakie są nasze talenty i co z nimi robimy? Nie tak dawno ktoś z moich znajomych świeckich, który z punktu widzenia zawodowego i ekonomicznego zrobił dosyć dużą karierę, wyznał trochę ze smutkiem: niczego w życiu nie osiągnąłem. Mogłem tylko się domyślać, że chodziło mu o coś większego, trwalszego i nieprzemijającego, czego rzeczy materialne nie mogą zapewnić.
W miarę jak mijają lata naszego życia, coraz częściej wracamy myślami do naszego dzieciństwa i młodości. Próbujemy też dokonać jakiegoś bilansu, biorąc pod uwagę nasze ówczesne marzenia i plany i porównując je z tym, co udało nam się osiągnąć. Czy tego typu porównanie to jedynie znak nostalgii za minionym czasem? Być może. Ale warto też wykorzystać tego typu myśli do pewnego rachunku sumienia w odniesieniu do talentów i do zasadniczego dla nas pytania: co z nimi zrobiliśmy?
Nawet jeśli dojdziemy do wniosku, że zmarnowaliśmy wiele okazji w naszym życiu do uczynienia dobra i do pogłębienia naszej duchowej relacji z Bogiem i przyjaźni z człowiekiem, nie może nas to zniechęcać czy paraliżować.
Mamy wciąż talenty w ręku, które w każdej chwili możemy zacząć pełniej wykorzystywać. Z punktu widzenia duchowego póki żyjemy, nigdy nie jest za późno. Niech nam towarzyszy to przeświadczenie i pobudza nas do entuzjazmu, aktywności, a przede wszystkim do ufności w dobroć Pana, który kiedyś powróci.
ks. Waldemar Turek
Drodzy Bracia w biskupstwie,
Ekscelencje, Szanowni Goście,
Drodzy Przyjaciele,
Pragnę podziękować kardynałowi Gianfranco Ravasiemu, przewodniczącemu Papieskiej Rady ds. Kultury za jego uprzejme słowa i za promowanie tej Międzynarodowej Konferencji odbywającej się pod hasłem: "Dojrzałe komórki macierzyste: Nauka a przyszłość człowieka i kultury". Chciałbym również podziękować abp. Zygmuntowi Zimowskiemu, przewodniczącemu Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, oraz biskupowi Ignacio Carrasco de Paula, prezesowi Papieskiej Akademii "Pro Vita" za ich wkład w to szczególne przedsięwzięcie. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do wielu dobroczyńców, których wsparcie umożliwiło to wydarzenie. W związku z tym chciałbym wyrazić uznanie Stolicy Apostolskiej dla wszelkich prac, jakie wykonują różne instytucje, by promować inicjatywy kulturowe i formacyjne dążące do wspierania badań naukowych na najwyższym poziomie nad dorosłymi komórkami macierzystymi oraz badania etycznych i antropologicznych konsekwencji ich stosowania.
Badanie naukowe stanowi wyjątkową okazję do zgłębiania cudu wszechświata, złożoności przyrody i wyjątkowego piękna życia, w tym życia ludzkiego. Ponieważ jednak istoty ludzkie obdarzone są duszą nieśmiertelną i są stworzone na Boży obraz i podobieństwo, istnieją wymiary ludzkiej egzystencji leżące poza granicami tego, co należy do kompetencji nauk przyrodniczych. Jeśli te granice zostaną przekroczone, istnieje poważne niebezpieczeństwo, że wyjątkowa godność i nienaruszalność życia ludzkiego zostanie podporządkowana rozważaniom ściśle utylitarystycznym. Jeśli natomiast granice tę są należycie przestrzegane, nauka może wnieść naprawdę niezwykły wkład do propagowania i ochrony godności człowieka: rzeczywiście tu tkwi jej faktyczna użyteczność. Człowiek podejmujący badania naukowe, będzie czasem, w swej naturze biologicznej stanowił przedmiot tych badań. Tym niemniej jego transcendentna godność uprawnia go, by zawsze pozostawał ostatecznym beneficjentem badań naukowych, a nigdy nie był sprowadzany do ich narzędzia.
W tym sensie, potencjalne korzyści z dorosłych komórek macierzystych są bardzo istotne, gdyż otwierają możliwości leczenia chronicznych chorób degeneratywnych, przez naprawę uszkodzonych tkanek i przywrócenie im zdolności do regeneracji. Obiecywane przez takie terapie udoskonalenie będzie stanowić znaczący krok naprzód w dziedzinie nauk medycznych, przynosząc nową nadzieję osobom cierpiącym oraz ich rodzinom. Z tego względu Kościół oczywiście w pełni oferuje swą zachętę tym, którzy są zaangażowani w prowadzenie i wspieranie badań tego typu, zastrzegając zawsze, aby były przeprowadzane z należnym uwzględnieniem integralnego dobra osoby ludzkiej oraz dobra wspólnego.
To zastrzeżenie jest bardzo ważne. Mentalność pragmatyczna, która tak często wpływa na podejmowanie decyzji w dzisiejszym świecie, nazbyt łatwo sankcjonuje wszystko, co jest dostępne, aby osiągnąć upragniony cel, niezależnie od katastrofalnych konsekwencji takiego myślenia. Kiedy cel do którego dążymy, jest tak bardzo pożądany, jak odkrycie leczenia chorób degeneratywnych, naukowcy i politycy stają przed pokusą usunięcia zastrzeżeń etycznych i kontynuowania wbrew wszystkiemu wszelkich badań, które mogłyby przynieść przełom. Ci, którzy orędują za badaniami na embrionalnych komórkach macierzystych w nadziei na osiągnięcie takiego wyniku popełniają poważny błąd, odmawiając niezbywalnego prawa do życia każdej istocie ludzkiej od chwili poczęcia, do naturalnej śmierci. Zniszczenie nawet jednego życia ludzkiego nie może być uzasadnione korzyściami, które być może przyniesie ono drugiemu. Jednak problem taki zazwyczaj nie powstaje, kiedy komórki macierzyste są pobierane z tkanek organizmu dorosłego, z krwi z pępowinowej w momencie porodu lub z tkanki płodu zmarłego śmiercią naturalną (por. Kongregacja Nauki Wiary, Instrukcja Dignitas personae, 32).
Wynika stąd, że dialog między nauką a etyką ma niezwykle istotne znaczenie dla zapewnienia, aby postęp w medycynie nigdy nie był dokonywany kosztem człowieka, czego nie można zaakceptować. Kościół wnosi swój wkład w ten dialog pomagając formować sumienia zgodnie z prawym rozumem i w świetle prawdy objawionej. Czyniąc to, nie dąży on do tworzenia przeszkód w rozwoju nauki, lecz przeciwnie - prowadzeniu go w kierunku prawdziwie owocnym i dobroczynnym dla ludzkości. Faktycznie jest on przekonany, że wszystko co ludzkie, w tym badania naukowe "wiara nie tylko przyjmuje i szanuje, lecz także oczyszcza, wywyższa i wydoskonala" (tamże, 7). W ten sposób można pomóc nauce, by służyła dobru wspólnemu całej ludzkości, ze szczególnym uwzględnieniem najsłabszych i najbardziej zagrożonych.
Kierując swą uwagę na potrzeby bezbronnych Kościół myśli nie tylko o nienarodzonych, ale także o osobach, które nie mają łatwego dostępu do kosztownego leczenia. Choroba nie czyni różnicy między ludźmi, a sprawiedliwość domaga się, by podjęto wysiłki, żeby owoce badań naukowych były dostępne wszystkim, którzy pragną z nich skorzystać, niezależnie od posiadanych przez nich środków materialnych. Poza rozważaniami czysto etycznymi są także kwestie natury społecznej, ekonomicznej i politycznej, które trzeba podjąć, celem zapewnienia, żeby osiągnięcia nauk medycznych szły w parze ze sprawiedliwym świadczeniem usług zdrowotnych. Tutaj Kościół może zaoferować konkretną pomoc poprzez swój szeroko rozpowszechniony apostolat służby zdrowia, aktywny w tak wielu krajach całego świata i ukierunkowany szczególne na potrzeby najuboższych mieszkańców globu.
Drodzy przyjaciele, kończąc moje uwagi, pragnę was zapewnić o mojej szczególnej pamięci w modlitwie i polecam wstawiennictwu Maryi, Uzdrowieniu chorych, was wszystkich, którzy pracujecie tak intensywnie, aby dać uzdrowienie i nadzieję tym, którzy cierpią. Modlę się, aby wasze zaangażowanie w badania na dorosłych komórkach macierzystych przyniosło wielkie błogosławieństwa dla przyszłości człowieka i autentyczne ubogacanie dla jego kultury. Chętnie udzielam mego Apostolskiego Błogosławieństwa wam, waszym rodzinom i współpracownikom, jak również wszystkim pacjentom, którzy skorzystają z waszego doświadczenia i rezultatów waszej pracy. Dziękuję bardzo!
Skomentuj artykuł