Papież przybędzie do Dublina w sobotę przed południem na półtorej doby. W sobotni wieczór spotka się z rodzinami na stadionie Croke Park, a w niedzielę odprawi mszę na zakończenie Światowego Spotkania Rodzin.
Ulice stolicy Irlandii wypełniły się grupami pielgrzymów, którzy przyjechali na IX zlot rodzin z całego świata. Organizatorzy informują, że przybyło około 37 tysięcy osób.
Maria i Antonio z południa Włoch pracują i mieszkają od kilku lat w Londynie. Przylecieli do Dublina na kilka dni, by spędzić je z rodzinami z całego świata.
"Niezwykle ujął nas klimat w czasie kongresu rodzin. Rozmawialiśmy tam z ludźmi niemal ze wszystkich kontynentów. Niektórzy z nich, przede wszystkim ci z uboższych krajów, włożyli ogromny wysiłek w to, by przyjechać na to spotkanie; rozmowy z nimi uważamy za najcenniejsze" - powiedzieli w rozmowie z PAP po wyjściu z Royal Dublin Society, gdzie odbywały się imprezy Kongresu Duszpasterskiego. Włosi podkreślili zarazem, że obserwują bacznie to, co papież mówi do ich rodaków.
"Tutaj będzie miał niesłychanie trudne zadanie, wymagające odwagi; której mu zresztą nie brakuje, bo - co trzeba przyznać z bólem - w obiegowym myśleniu połączenie słów: Kościół i Irlandia przywołuje tylko jedno skojarzenie; skandal nadużyć" - dodała młoda Włoszka.
"Franciszek jest papieżem, który potrafi otrzeć łzy, pocieszyć, dotknąć ran, podać rękę i podnieść na duchu i myślę, że taką postawę przyjmie też tutaj, bo na pewno zmierzy się z dramatem pedofilii, który - jak słyszymy - niemal zmiażdżył tutejszy Kościół, podnoszący się teraz po tym wszystkim" - zauważył jej mąż.
"Chcemy jak najwięcej usłyszeć słów wsparcia i wskazówek dla rodzin, po to przyjechaliśmy tutaj dla Franciszka, bo przecież to nie jest najszczęśliwszy moment dla rodziny, zmagamy się z problemami broniąc jej tradycyjnego modelu" - wyjaśniła para z Portugalii.
Francuskie małżeństwo z dwojgiem małych dzieci patrzy z niepokojem w niebo i przyznaje, że obawia się przebiegu spotkań z papieżem z powodu prognoz synoptyków, zapowiadających ulewne opady i burze w Dublinie w weekend. "Szukamy dla naszej czwórki peleryn i kaloszy, i wybieramy się na niedzielną mszę" - wyjaśnili.
Hiszpańska rodzina z trojgiem dorosłych dzieci podkreśliła, że z wielką niecierpliwością czeka na papieża i jego słowa.
"81-letni Franciszek musi znaleźć sposób, by dotrzeć do młodych ludzi, rówieśników naszych synów i córki, bo widzimy w ich otoczeniu ogromny dystans do koncepcji życia rodzinnego, nie mówiąc już o małżeństwie na całe życie. Czasem wręcz mam wrażenie, że oni tych pojęć w ogóle nie znają, że są im obce" - powiedziała rozmówczyni PAP z Madrytu.
Agnieszka z Polski, mieszkająca od dawna w Dublinie mówi, że jest bardzo szczęśliwa, bo nie tylko idzie z polską wspólnotą z parafii na niedzielną papieską mszę w Phoenix Park, ale dostała też kartę wstępu na stadion Croke Park, gdzie odbędzie się Festiwal Rodzin z udziałem Franciszka.
Również Irlandczycy są przejęci pierwszą od prawie 40 lat wizytą papieża. Irlandzkie media zwracają uwagę na rosnące zainteresowanie przyjazdem papieża Bergoglio.
"Byłem młodym chłopakiem, kiedy przyjechał papież z Polski; to był rok 1979, raptem cztery dekady, a wydaje się, że minął wiek" - powiedział starszy Irlandczyk obserwując policyjne przygotowania na trasie przejazdu Franciszka nad rzeką Liffey. Jak wspomniał, wtedy panował wręcz nastrój "triumfalizmu". Tamta wizyta Jana Pawła II "pokazała wielkość naszego Kościoła w tym najlepszym tego słowa znaczeniu" - dodał.
"Teraz jest inaczej. W ostatnich latach, poznając kolejne raporty o tym, jak wiele zła wydarzyło się w naszych diecezjach, wylaliśmy morze łez. Nie mam siły już o tym czytać, a teraz, przed wizytą papieża znów radio, telewizja przypomina nam, co odkryto" - zaznaczył.
Irlandzki student Sean przyznaje: "Jestem od zawsze bardzo daleko od Kościoła, nie interesuje mnie życie religijne, ale bardzo chętnie będę przyglądał się Franciszkowi; niech mi wolno powiedzieć po prostu: on robi wrażenie niesamowicie miłego, dobrego i pogodnego człowieka".
"Odnoszę wrażenie, że sens tej pielgrzymki został sprowadzony w prasie do tego, które ulice będą zamknięte i gdzie nie będzie można dostać się w ten weekend w mieście. Byłem skonsternowany, gdy przeczytałem na jednym z portali rady, gdzie uciec z Dublina przed papieżem" - mówi bankowiec Adam.
"Ja nigdzie nie zamierzam uciec i chciałbym usłyszeć więcej o tym, że papież przyjeżdża do nas dowodząc swej odwagi; po kilku rządowych raportach opisujących szczegółowo zepsucie wśród części duchowieństwa, to bardzo ważny gest. Najwyraźniej jest gotów się z tym zmierzyć" - dodał.
Skomentuj artykuł