Uchodźcy zabrani z Lesbos dziękują Papieżowi
Syryjskie rodziny, które Papież zabrał ze sobą z Lesbos do Rzymu, wciąż niedowierzają szczęściu, jakie je spotkało. Na razie zamieszkały one w schronisku prowadzonym przez Wspólnotę św. Idziego i tam zaczynają normalne życie. Dzieci poszły do szkoły, a rodzice na kurs języka.
"Żaden z muzułmańskich przywódców nie zrobił dla nas tyle co Franciszek" - mówi Nour Zahida, która z Damaszku uciekła wraz z mężem (obydwoje są inżynierami) i małym synkiem. Tak jak dwie pozostałe rodziny, są oni muzułmanami.
"Pragnę podziękować Papieżowi za ten gest. Żaden z muzułmańskich zwierzchników religijnych ani żaden arabski prezydent nie zrobił tego, co Papież. Mówi się, że podzielamy to samo - język, religię, jednak nikt z muzułmanów nie wczuł się w nasze cierpienie. Zrobił to tylko Papież! Modlił się za nas, współczuł nam w bólu i postanowił przybyć na Lesbos, by zobaczyć, jak naprawdę wygląda sytuacja - mówi Radiu Watykańskiemu Nour Zahida.
- Ufam, że jego gest przemówi do wszystkich i wpłynie na obecną politykę, tak by granice otworzyły się przed wszystkimi uchodźcami. Sytuacja w obozie na Lesbos jest bardzo trudna, jest tam wielu potrzebujących pomocy. A są to normalni ludzie, którzy musieli opuścić wszystko z powodu wojny. Nie jesteśmy dżihadystami ani terrorystami. Pragniemy jedynie żyć w miejscu, gdzie panuje pokój, gdzie respektuje się wszystkich ludzi i szanuje wszystkie religie".
Skomentuj artykuł