Warszawa: oddano hołd zamordowanym w powstaniu mieszkańcom Woli

(fot. PAP/Tomasz Gzell)
KAI / ms

Przy pomniku 50 tysięcy cywilnych mieszkańców Woli wymordowanych przez Niemców podczas Powstania Warszawskiego odbyły się w poniedziałek uroczystości upamiętniające największą jednorazową masakrę ludności cywilnej w Europie w czasie II wojny światowej.

W obchodach wziął udział burmistrz niemieckiej gminy Sylt Nikolas Häckel.

W uroczystości zorganizowanej w 75. rocznicę Rzezi Woli, wzięli też udział m.in. wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej, wicemarszałek Sejmu RP Małgorzata Gosiewska, władze dzielnicy Wola, parlamentarzyści, przedstawiciele Kancelarii Prezydenta RP, Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, Rady Pamięci Ochrony Walk i Męczeństwa oraz IPN.

(fot. PAP/Tomasz Gzell)

Wiceprezydent Paweł Rabiej wskazał, że Powstanie Warszawskie miało dwa oblicza: bohaterskie i tragiczne. - To nie tylko opowieść o odwadze, bohaterstwie i rozpaczliwym pragnieniu wolności, ale też opowieść o cywilnych ofiarach ludności Warszawy, o zamordowanych matkach i dzieciach, rozstrzelanych nastolatkach, czy rozrywanych granatami starcach. Te opowieści to dwie strony tej samej monety - powiedział wiceprezydent.

Zauważył, że prawda o niewyobrażalnym cierpieniu setek tysięcy mieszkańców Warszawy, na których Niemcy i ich sojusznicy mścili się za wybuch powstania jest tak samo ważna, jak prawda o odwadze żołnierzy Armii Krajowej. - Rzeź Woli na zawsze pozostanie synonimem okrucieństwa i barbarzyństwa okupantów - mówił Rabiej.

(fot. PAP/Tomasz Gzell)

Z kolei Leszek Żukowski ze Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, przypomniał, że zgodnie z rozkazem Adolfa Hitlera Warszawa miała stać się twierdzą, broniącą przeprawy przez Wisłę, stolica miała zostać zrównana z ziemią. - Siły niemieckie do zwalczania powstania zwiększyły się. Powstańcy na Woli zmuszeni byli do wycofania się z walki z przeważającą siłą wojsk niemieckich. Niestety na miejscu pozostała bezbronna ludność cywilna, mieszkańcy, którzy stali się ofiarami bestialstwa nacierającej armii, mordującej bez litości wszystkich bez wyjątku: mężczyzn, kobiety i dzieci - wspominał kombatant.

Wojciech Konarski z Kancelarii Prezydenta RP odczytał list od Andrzeja Dudy. "Stajemy wobec wojny niewyobrażalnej, która wobec okrucieństw II wojny światowej nie miała precedensu, zbrodni, dokonanej w sposób i na skalę wcześniej nieznaną" - napisał prezydent. "Mordowano ich, aby na zawsze pochować myśl o wolnej Polsce, tymczasem Polska była, jest i będzie wolna, suwerenna i niepodległa, choć okupiona krwią wielu naszych rodaków, w tym dziesiątek tysięcy mieszkańców Woli" - przypomniał prezydent RP.

Gościem specjalnym uroczystości zorganizowanej na wolskim Skwerze Pamięci był burmistrz gminy Sylt Nikolas Häckel. To włodarzem tej gminy był nazistowski zbrodniarz generał SS Heinz Reinefarth, nazywany katem Warszawy. Burmistrz poprosił o przebaczenie i dozgonną pamięć o ofiarach tragedii II wojny światowej.

(fot. PAP/Tomasz Gzell)

- Świadkowie tamtych czasów potwierdzają, że Heinz Reinefarth, jako dowódca SS był współodpowiedzialny za Rzeź Woli i masowe zbrodnie na warszawskiej ludności cywilnej - przypomniał Nikolas Häckel.

- Nie możemy cofnąć krzywd wyrządzonych narodowi polskiemu. Możemy i musimy jednak stawić czoła przeszłości, nazwać winy naszych przodków, musimy zrobić wszystko, by uświadomić naszym dzieciom i wnukom, że takie bestialskie czyny nigdy więcej nie mogą się powtórzyć - powiedział Nikolas Häckel.

Podczas uroczystości odbył się Apel Pamięci, w którym wspomniany został m.in. ks. Kazimierz Ciecierski, kapelan Szpitala Wolskiego, zamordowany przez hitlerowców. Zabrzmiała też salwa honorowa, a przedstawiciele poszczególnych instytucji oraz mieszkańców Woli złożyli pod pomnikiem wieńce.

Uroczystość zakończył Marsz Pamięci w kierunku Cmentarza Powstańców Warszawy. Znicze zapalono w parku Powstańców Warszawy na Woli, gdzie umieszczona została wystawa "Zachowajmy ich w pamięci".

***

Rzeź Woli stanowiła bezpośrednią realizację rozkazu Adolfa Hitlera, nakazującego zburzenie Warszawy i wymordowanie wszystkich jej mieszkańców. W trakcie masakry, której punkt szczytowy przypadł w dniach 5-7 sierpnia 1944, zamordowano od 30 tys. do 65 tys. cywilnych mieszkańców Woli. Była to największa jednorazowa masakra ludności cywilnej dokonana w Europie w czasie II wojny światowej. Historyk Norman Davies uznał 5 i 6 sierpnia 1944 r. za "dwa najczarniejsze dni w historii Warszawy. Żaden ze sprawców ludobójstwa dokonanego na Woli nie został po wojnie pociągnięty do odpowiedzialności karnej.

Egzekucje, grabieże, brutalne gwałty

5 sierpnia 1944 od godzin porannych na Woli trwała rzeź polskiej ludności cywilnej. Wypełniając rozkaz Hitlera esesmani i policjanci mordowali bez względu na wiek i płeć każdego schwytanego Polaka. Masowo rozstrzeliwano mieszkańców zdobytych kwartałów. Zbiorowym egzekucjom towarzyszyły gwałty na kobietach oraz masowa grabież. Cywilów, których nie zamordowano od razu, pędzono w charakterze "żywych tarcz" na powstańcze barykady. Dzień ten przeszedł do historii Woli jako "czarna sobota".

Początkowo ludność Woli mordowano w sposób chaotyczny i bezładny - w mieszkaniach, w piwnicach, na podwórzach kamienic, na ulicach. Szereg domów podpalono, a uciekającą w panice ludność ostrzeliwano z broni maszynowej. Ukrywających się w piwnicach cywilów zabijano przy użyciu granatów. Dochodziło także do zakłuwania bezbronnych bagnetami, zakopywania rannych żywcem, roztrzaskiwania głów niemowlętom, czy wrzucania małych dzieci wraz z matkami do płonących budynków.

Kilkumetrowe wały trupów

W drugiej połowie dnia ludność dzielnicy w bardziej zorganizowany sposób spędzano do kilku wyselekcjonowanych miejsc egzekucji przy ulicach Wolskiej i Górczewskiej, gdzie ich mordowano zazwyczaj strzałem w tył głowy lub przy użyciu broni maszynowej. Nierzadko prowadzeni na stracenie ludzie byli zmuszani do wspinania się na stos ciał osób zamordowanych przed nimi. Świadkowie wspominali, że w takich miejscach zwały trupów sięgały niekiedy ok. 25-35 metrów długości, 15-20 metrów szerokości i 2 metrów wysokości.

5 sierpnia ofiarą rzezi padli także pacjenci i personel wolskich szpitali. W godzinach popołudniowych żołnierze niemieccy wkroczyli na teren Szpitala Wolskiego przy ul. Płockiej. Likwidacja Szpitala Wolskiego przyniosła ponad 360 ofiar. W gronie zamordowanych znalazło się 60 pracowników, w tym sześciu lekarzy oraz 300 pacjentów.

W ręce Niemców wpadł tez kompleks budynków Szpitala św. Łazarza. Żołnierze podpalili szpital, a większość przebywających w nim Polaków rozstrzelali lub wymordowali za pomocą granatów. Liczba ofiar masakry dokonanej przez Niemców w Szpitalu św. Łazarza jest szacowana na ok. 1200, gdyż schroniło się tam wielu mieszkańców. W gronie zamordowanych znalazło się m.in. jedenaście sanitariuszek z patrolu sanitarnego Obwodu AK "Wola" (w tym dziesięć nastoletnich harcerek z drużyny im. Emilii Plater), a także siedem sióstr benedyktynek.

Rozkaz oszczędzania kobiet i dzieci

W nocy z 5 na 6 sierpnia Niemcy otrzymali znaczne posiłki. W myśl rozkazu von dem Bacha mieli oszczędzać kobiety i dzieci, nadal obowiązywał ich rozkaz rozstrzeliwania wziętych do niewoli powstańców oraz polskich mężczyzn-cywilów. 6 sierpnia zamordowano na Woli około 10 tys. Polaków. Ofiarą masakry padli m.in. mieszkańcy zdobytych tego dnia domów przy ulicach Chłodnej, Leszno, Towarowej i Żelaznej. Kontynuowano także masowe rozstrzeliwanie cywilów w opanowanych uprzednio kwartałach. Zbiorowym egzekucjom nadal towarzyszyły gwałty, grabieże i palenie domów.

6 sierpnia głównym miejscem kaźni stał się skład maszyn rolniczych fabryki Kirchmajera i Marczewskiego na Wolskiej. W gronie ofiar znaleźli się m.in. mieszkańcy domów przy ulicach Krochmalnej, Płockiej i Towarowej oraz około 50 Żydów greckich, węgierskich i rumuńskich z obozu KL Warschau przy ul. Gęsiej, uwolnionych dzień wcześniej przez AK. W nocy 5/6 sierpnia na terenie składu zamordowano także ponad 20 redemptorystów przyprowadzonych z klasztoru przy ul. Karolkowej. Łącznie w czasie rzezi Woli zginęło 30 redemptorystów z tego klasztoru - w tym 15 ojców, 9 braci koadiutorów, 5 kleryków i 1 nowicjusz.

6 sierpnia masowe egzekucje mieszkańców Woli były przeprowadzane przez Niemców również w fabryce Franaszka, gdzie zginął m. in. ojciec i inni członkowie rodziny abp. Henryka Hosera. Po południu Niemcy oraz żołnierze jednego z batalionów azerbejdżańskich wtargnęli do Szpitala Karola i Marii przy ul. Leszno 136. Szpital został spalony, a od 100 do 200 ciężko rannych i chorych zostało zamordowanych.

Transporty do obozów

6 sierpnia z kościoła św. Wojciecha skierowano pierwszy transport do obozu przejściowego w Pruszkowie. Znalazło się w nim około 5 tys. ocalałych z rzezi mieszkańców Woli, którzy pieszo musieli pokonać blisko piętnastokilometrową trasę. Transport dotarł do obozu 7 sierpnia w godzinach porannych. Tego dnia pognano również do Pruszkowa kilka tysięcy polskich cywilów przetrzymywanych dotąd w halach warsztatów kolejowych na Moczydle. Po drodze Niemcy wyciągali z tłumu młodych mężczyzn, których rozstrzeliwali na miejscu.

7 sierpnia Niemcy zdobyli gmach sądów na Lesznie, a także opanowali rejon ulic Chłodnej i Elektoralnej oraz Hale Mirowskie i plac Żelaznej Bramy, gdzie oddziały niemieckie dopuściły się szeregu mordów. Jednym z głównych miejsc kaźni stały się Hale Mirowskie, gdzie między 7 a 8 sierpnia rozstrzelano ok. 700 osób. Niemcy kontynuowali także egzekucje na opanowanych w poprzednich dniach terenach Woli - m.in. w okolicach kościoła św. Wawrzyńca. 7 sierpnia zamordowano na Woli w sumie ok. 3800 Polaków.

Trwało jednocześnie wysiedlanie ludności stolicy. Płonącymi ulicami, wśród stosów trupów, tysiące mieszkańców Woli, Powiśla i Śródmieścia Północnego pognano do kościoła św. Wojciecha, a stamtąd na Dworzec Zachodni lub do Włoch, skąd wysiedleńcy byli następnie wywożeni do obozu w Pruszkowie. Towarzyszyła temu masowa grabież oraz gwałty na kobietach. Prawdopodobnie 7 sierpnia zginął na terenie Woli ks. płk Tadeusz Jachimowski ps. "Budwicz", naczelny kapelan Armii Krajowej. Nagminnie mordowano także osoby ranne, chore i niedołężne, które opóźniały marsz lub nie miały siły iść dalej.

Począwszy od 8 sierpnia tempo akcji eksterminacyjnej ludności cywilnej na Woli wyraźnie zmalało.

Znaki pamięci

Po wojnie zinwentaryzowano miejsca straceń na Woli, oznaczając je w większości wypadków piaskowcowymi tablicami. Przez długi czas nie podejmowano jednak innych działań na rzecz uczczenia ofiar ludobójstwa. Co więcej, w czasach PRL zlikwidowano wiele stawianych oddolnie znaków pamięci, w szczególności zawierających elementy symboliki religijnej.

Działania na rzecz upamiętnienia dokonanego na Woli ludobójstwa nabrały intensywności na początku XXI wieku. Obecnie zamordowanych mieszkańców dzielnicy upamiętniają, m. in.: pomnik Ofiar Rzezi Woli dłuta Ryszarda Stryjeckiego, odsłonięty w 2004 r. przy rozwidleniu ulic Leszno i al. "Solidarności"; plac Męczenników Warszawskiej Woli - niewielki ogrodzony placyk przylegający do kościoła i klasztoru oo. redemptorystów przy ul. Karolkowej, poświęcony w sierpniu 2000 r. oraz ośmiometrowy stalowy krzyż przy Górczewskiej 32. Osobna ekspozycja nt. Rzezi Woli obecna jest w Muzeum Powstania Warszawskiego. Rzeź Woli upamiętnia też 49 piaskowych tablic, umieszczonych na murach budynków w różnych punktach dzielnicy.

W 2010 roku Rada m.st. Warszawy ustanowiła 5 sierpnia Ogólnowarszawskim Dniem Pamięci Mieszkańców Woli.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Warszawa: oddano hołd zamordowanym w powstaniu mieszkańcom Woli
Komentarze (1)
WDR .
6 sierpnia 2019, 04:41
Niewyobrażalne barbarzyństwo. Do tego dokonane przez zwykłych Niemców.