Dwa filmy o poszukiwaniu Boga. Zobacz je koniecznie

fot. Erik Witsoe / Unsplash
kinokarmel.blog.deon.pl

Obydwa obrazy stanowią ciekawy dwugłos na temat poszukiwania przez człowieka jego duchowej tożsamości.

Z programu festiwalu "Nowe Horyzonty" wybrałem dwa filmy, które po seansie okazały się być dla mnie awersem i rewersem tej samej monety - opowieścią o ludziach szukających duchowości w społeczeństwach, w których panuje przemoc. Na pierwszy rzut oka oba filmy różnią się znacząco - jeden jest wysmakowanym plastycznie czarno-białym obrazem z nurtu slow-cinema, drugi rozwibrowanym, gorączkowym, kolorowym dziennikiem narkomana. Oba filmy mówią o poszukiwaniu Boga, przy czym oglądając słowackie "Sługi" - statyczną, kontemplacyjną opowieść z życia seminarium - można odnieść wrażenie, że w miejscu, do którego trafili bohaterowie Boga nie ma, z kolei w rozedrganym kolumbijskim "Po kablach" -  o mężczyźnie, który uwolnił się spod władzy guru w sekcie - ze zdumieniem spostrzegamy, że Bóg jest wszędzie.

Czechosłowacja, lata osiemdziesiąte dwudziestego wieku. Na Bratysławski Wydział Teologii trafiają z prowincjonalnego seminarium dwaj alumni - Michał i Juraj. Ich relacja zawiera w sobie poczucie braterstwa, przyjaźni i wzajemnej fascynacji. Nowe seminarium to nie tylko ogromny nieogrzewany gmach, kilkudziesięciu kleryków i nowi wykładowcy. To także nowa sytuacja, w której ważniejsze od tego, czy poznasz Boga staje się pytanie - po której stronie Kościoła jesteś? Film dotyka problemu terroru czechosłowackiego aparatu bezpieczeństwa wobec księży i działalności organizacji "Pacem in terris", zrzeszającej kler opowiadający się po stronie komunistycznego reżimu. Reżyser w drastyczny sposób pokazuje, jak fakt przetrwania seminarium staje się ważniejszy od wiary, a nawet życia jego seminarzystów.

Przyjaźń obu kleryków zostaje wystawiona na próbę w momencie, gdy Juraj, pod wpływem młodego wykładowcy, angażuje się w działalność podziemnego Kościoła. Ten spisek przeciwko władzy seminaryjnej i świeckiej ma też rys tragiczny w kontekście osobistym. Niewtajemniczony w działania przyjaciela Michał z zazdrości podejmuje grę, której konsekwencji nie potrafi przewidzieć. Świat seminarium to monumentalne przestrzenie (co znamienne - jadalnia jest ukazana jako potężna sala oświetlona zimnym światłem zza okien, kaplica to z kolei ciasna i ciemna klitka gdzieś w piwnicy), wykładowcy o nieprzeniknionych twarzach i bezimienni alumni. Dwójce bohaterów odpowiada niczym w zwierciadlanym odbiciu dwóch księży profesorów - dziekan wydziału sympatyzuje z ruchem "Pacem in terris", z kolei kierownik duchowy stara się dbać o rozwój swoich podopiecznych, jednak jest zbyt słaby, by unieść na barkach brzemię oporu wobec komunistycznej władzy. Totalitarne państwo symbolizuje tutaj pracownik tajnej milicji, o jowialnej i zimnej zarazem twarzy, cierpiący na tajemniczą chorobę skóry. To on odpowiada za egzekucje, rozmowy z księżmi, połajanki i ciepłe słowa, które mają zmusić do uległości. Seminarzyści i wykładowcy zajmują się w filmie Ivana Ostrochovskiego paleniem papierosów, spiskowaniem, grą w kotka i myszkę z władzą, nie zajmują się tylko najważniejszym - poszukiwaniem Boga. Świat seminarium jest tutaj zimny, koturnowy, sztuczny, nieludzki, odnosi się wrażenie, że takim stworzyła go wielowiekowa tradycja. Reżyser rezygnuje z tworzenia na ekranie sieci relacji międzyludzkich, czy pogłębiania relacji już zarysowanych, na rzecz artystycznych czarno-białych obrazów, które same w sobie stają się nieludzkie w swojej sterylności. Wiele scen przykuwa uwagę wizualnym wyrafinowaniem - huśtanie serca dzwonu przez głównych bohaterów, klerycy grający w piłkę nożną na wewnętrznym dziedzińcu kamienicy, bitwa na śnieżki u stóp komunistycznego pomnika - jednak jest ich zbyt wiele, co sprawia, że oddalamy się od śledzenia drogi bohaterów na rzecz podziwiania kaligrafii twórcy.

Jedyną postacią, której los może być dla widza przejmujący, jest kierownik duchowy, grany przez Milana Mikulcika. Jeżeli w bratysławskim seminarium wykłada jakiś profesor, dla którego ważne jest życie Ewangelią - nie ulega wątpliwości, że jest nim właśnie on. Cała jego postawa, emanujący spokój, ufne spojrzenie i wypowiadane słowa tworzą aurę człowieka dążącego do świętości, lub nawet tą świętością żyjącego. Bardzo ważna jest pierwsza scena, w której razem z nowymi seminarzystami poznajemy duchowego opiekuna - jest schowany za drzwiami ogromnej szafy, gdzie układa książki. W kontekście scen, które rozegrają się w seminarium i postawy, jaką zajmie bohater wobec wydarzeń, owo schowanie się świadczyć może o zatopieniu się w duchowości jako ucieczce przed światem. Jako pewnej ułudzie, przynoszącej spokój ducha, jednak nie dającej dość siły by zmierzyć się z własną przeszłością i stanąć twardo w obronie wartości, w które się wierzy.

Ucieczka jest też jednym z tematów drugiego filmu, kolumbijskiego "Po kablach". Jest to ucieczka w narkotyki, świat sekty, pod skrzydła guru, który mówi, co jest dobre a co złe. Głównym bohaterem filmu jest Pinky, mężczyzna o ciele dziecka i twarzy dzikiego człowieka (z gęstą brodą i burzą czarnych włosów). Film stanowi serię obrazów z jego życia i monologu wewnętrznego, przy czym nie możemy być pewni, czy sceny, które widzimy, nie są projekcją wyobrażeń bohatera o sobie samym i społeczeństwie, w którym żyje. Pinky jest wyrzutkiem, narkomanem, żyjącym w pustostanach, zarabiającym na życie pracą w fabrykach podrabianej odzieży i sprzedawaniem na złom kradzionych kabli. Jego największym fetyszem jest rewolwer z wyrytym na rękojeści napisem "Oto moje życie". W pierwszej części filmu dowiadujemy się o uczuciach, jakie Pinky żywi do guru sekty, którą właśnie opuścił. Guru zgromadził wokół siebie ludzi, którzy wierzyli w Boga, ale też czuli się wybrańcami wobec innych, i chcieli kształtować społeczeństwo na swoją modłę, używając do tego przemocy. Pewnego dnia Pinky przechodzi przemianę: "Zrozumiałem, że bycie «wybrańcem», kłóci się z byciem człowiekiem". Od tej pory film staje się poszukiwaniem nowej tożsamości bohatera, która zintegruje w sobie jego miejsce w społeczeństwie i duchowe poszukiwania.

Ważną rolę w narracji spełnia poetycka opowieść zza kadru, która jest odzwierciedleniem życia wewnętrznego bohatera. Dokładnie w połowie filmu Pinky opowiada przejmującą historię grupy komików, ojca i dwóch synów, którzy wyśmiewali w telewizji dziurawe drogi jako przykład korupcji i nieudaczności urzędników. Jeden z synów był narkomanem, który stoczył się na samo dno, stał się żebrakiem ze znaną z telewizji twarzą, jak mówi Pinky "symbolem moralnego upadku całego społeczeństwa". Jest to opowieść o nawróceniu, śmierci starego człowieka, i narodzinach nowego, zanurzonego w Bogu. W finale filmu Pinky opowiada bajkę o człowieku, który miał na sumieniu zbrodnię, ale dostał szansę poznania dobra i zła, mógł zajrzeć pod dachy domów szarych obywateli. To, co wówczas zobaczył, sprawiło, że jego zbrodnia wydała mu się błaha.

Film Camila Restrepo ukazuje mężczyznę, którego trawi wewnętrzny żar (ukazany symbolicznie, gdy Pinky stoi na tle tkaniny w wielobarwne płomienie), który chce przeżyć swoje życie radykalnie stosując się do pojęć dobra i zła, i który nie potrafi znaleźć dla siebie miejsca ani w sekcie ani w społeczeństwie. Jest to też film o poszukiwaniu symbolicznego ojca, który raz jest tu pokazany jako uzurpatorski guru, innym razem jako słaby ojciec narkomana, by w finale objawić się pod postacią policjanta - symbolu społecznego porządku.

W obu filmach pojawia się obraz Księżyca w pełni, który może symbolizować zarówno złożoną naturę ludzką, która choć chce naśladować Boga, ma w sobie też ogromną ciemność ("Słudzy"), jak i szukanie transcendencji, tego co wykracza poza rzeczywistość, którą znamy ("Po kablach"). Bóg w filmie Camila Restrepo jest obecny w dążeniu bohatera do prawdy, do nazwania po imieniu dobra i zła, w jego gorliwości i chęci poświęcenia swego życia drodze, która go poprowadzi ku Absolutowi.

Oba filmy stanowią ciekawy dwugłos na temat poszukiwania przez człowieka jego duchowej tożsamości. Za pomocą całkowicie odmiennych środków artystycznych ukazują zarówno słabość instytucji, które mają prowadzić człowieka do Boga, jak i ogromną duchową temperaturę i chęć odrodzenia tam, gdzie ktoś mógłby się spodziewać braku jakichkolwiek zasad. Czarno-biały kameralny dramat i nakręcony na taśmie 16 mm film z pogranicza kina awangardowego dają jasny dowód na to, że kino jest sztuką żywą, umiejącą trafnie odczytać rzeczywistość, w której żyjemy, i stawiać poważne pytania.

Tekst pochodzi z bloga kinokarmel.blog.deon.pl. Chcesz zostać naszym blogerem? Dołącz do blogosfery DEON.pl!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dwa filmy o poszukiwaniu Boga. Zobacz je koniecznie
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.