Bank Światowy chwali Polskę i radzi innowacje

(fot. flickr.com/ by World Bank Photo Collection)
PAP/ ad

Eksperci Banku Światowego wskazywali w Waszyngtonie na Polskę jako przykład do naśladowania w wykorzystywaniu funduszy unijnych i dobrego radzenia sobie gospodarki w czasie kryzysu. Teraz ich zdaniem powinniśmy się skoncentrować na zwiększeniu innowacyjności.

Podczas piątkowej konferencji na temat wzrostu w krajach europejskich i centralnej Azji wiceszef Banku Światowego odpowiedzialny za ten region Philippe Le Houerou podkreślał, że Polska była wyjątkiem w czasie największego spadku europejskiego PKB w 2009 r. "W tym czasie w regionie wszystkie gospodarki szły w dół, poza Polską, która miała pozytywny wzrost" - powiedział.

Jak zaznaczył stało się tak dzięki przeprowadzaniu reform, a także dobrych fundamentów naszej gospodarki. Pozytywny wpływ na Polskę miały też pakiety stymulacyjne, które, by pomóc swojej gospodarce, uruchamiał niemiecki rząd oraz zdrowy sektor bankowy w naszym kraju.

DEON.PL POLECA

Le Houerou mówił, że polskiemu rządowi udało się również zarządzanie gospodarcze w czasie kryzysu. Zwracał uwagę na utrzymywanie celu fiskalnego (odpowiedniego finansowania budżetu bez nadmiernego zadłużania się).

Podkreślał, że Polska np. w odróżnieniu do Bułgarii bardzo dobrze wykorzystywała fundusze unijne, m.in. na inwestycje infrastrukturalne takie jak np. drogi. Chwalił też poziom naszej administracji.

Zauważył, że teraz jednak, gdy następuje spowolnienie (w tym roku Polska ma mieć najsłabszy poziom wzrostu, nieco powyżej 1 proc., od rozpoczęcia kryzysu) mamy małą przestrzeń do działania zwłaszcza od strony fiskalnej.

"Problemem jest teraz konsolidacja budżetu, bo dług publiczny zwiększył się za bardzo, a poza tym Polska - i słusznie - ma konstytucyjny próg maksymalnego zadłużania się" - zaznaczył wiceszef BŚ.

Konstytucyjne progi ostrożnościowe przewidują, że w razie przekroczenia 55-procentowej relacji długu do PKB budżet na kolejny rok nie może przewidywać deficytu, a pracownicy budżetówki nie dostają podwyżek. Według danych podawanych przez ministerstwo finansów dług publiczny na koniec IV kwartału 2012 r. wyniósł 52,7 proc. PKB. Z kolei według Międzynarodowego Funduszu Walutowego dług publiczny Polski ma wynieść w tym roku 56,8 proc. PKB.

Le Houerou zwrócił uwagę, że Polska cierpi teraz w wyniku słabnącej gospodarki strefy euro, która jest naszym pierwszym rynkiem. Z drugiej strony nie ma już możliwości, by zwiększać wydatki publiczne i w ten sposób generować impuls dla wzrostu.

Wiceszef Banku Światowego przypominał jednak, że Polsce udało się wynegocjować spore środki w ramach przyszłego wieloletniego budżetu UE, które również będą pozytywnie oddziaływać na gospodarkę.

Radził, by nasze władze kontynuowały reformy. "Wierzymy, że Polska będzie kontynuowała reformy w każdym sektorze. To niekończący się proces. Nie można reformować, gdy się tego potrzebuje, tylko cały czas" - przekonywał. Jego zdaniem Polska powinna też "w rozsądny sposób" konsolidować swoje finanse i dobrze wykorzystywać fundusze unijne.

Dyrektor w Banku Światowym odpowiedzialna za kraje bałtyckie i Europy Centralnej Mamta Murthi powiedziała PAP, że Polska powinna zwiększać innowacyjność swojej gospodarki. Nasz kraj, obok Bułgarii, Rumunii i Łotwy, należy do najmniej innowacyjnych państw w UE.

Zdaniem Murthi nasze władze powinny inwestować w budowanie umiejętności przyszłych i obecnych pracowników, łączenie szkolnictwa z biznesem, a także zapewniać większy dostęp do małych funduszy.

W Waszyngtonie trwa sesja wiosenna MFW i grupy Banku Światowego. W spotkaniu uczestniczy ok. 200 ministrów finansów i szefów banków centralnych z całego świata, a także wielu ekonomistów i ekspertów.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bank Światowy chwali Polskę i radzi innowacje
Komentarze (3)
Janusz Brodowski
20 kwietnia 2013, 15:13
@jacek Spadek kosztów zatrudnienia nie powoduje wzrostu pieniędzy na cele konsumpcyjne (są to finanse przedsiębiorstw). O jakich podatkach napisałeś, że wzrosły? - nie wszystkie mają wpływ na gospodarkę. "większa część pieniędzy, które mamy, idzie na zaspokojenie potrzeb rządzących (nie państwa - państwo jest to samo, co 6  lat temu, państwo to nie rządzący)." Nie zauważyłem, żeby większość pieniędzy, które mam szły na zaspokojenie potrzeb rządzących. "W latach 2003-2011 wzrost gospodarczy nigdy nie spadł poniżej 3%, za wyjątkiem roku 2009, kiedy ze względu na koniunkturę na świecie WIG skurczył się do wartości najniższej od 2003." - możesz mi wytłumaczyć to zdanie? Nic z niego nie rozumiem. W Twoim poście widzę sporo demagogii, a mało faktów.
jazmig jazmig
20 kwietnia 2013, 13:01
Jeżeli wykopiemy dziurę w ziemi kosztem 10 tys. €, a potem ją zasypiemy za 5 tys. €, to nasz PKB wzrośnie o 15 tys. €. To jest ten nasz rzekomy wzrost gospodarczy. Zbudowano bardzo drogie stadiony, których utrzymanie kosztuje kolejne miliony rocznie, stadion w Poznaniu się wali, a koszty ich eksploatacji są takie, że nie warto na nich rozgrywać meczy. Legia ma swój nowy stadion zbudowany za pieniądze podatnika, a liczba kibiców na meczach to rząd poniżej 10 tys., gdy stadiony są na ponad 40 tys. widzów. Te stadiony są za duże w stosunku do potrzeb i możliwości ich utrzymania. Ale miliardy na ich budowę poszły i zaliczana są do PKB. Zbudowano kilka odcinków autostrad po mocno zawyżonej cenie, zamiast budować drogi szybkiego ruchu, ba ruch na nich nie jest dostatecznie duży, aby się te autostrady amortyzowały, ale koszt ich budowy jest wliczony do PKB. Chroń nas Panie pred takimi inwestycjami rządu.
J
jacek
20 kwietnia 2013, 09:53
Bzdury. Tak się stało dlatego, że mamy własną walutę, która mogła reagować adekwatnie do sytuacji na ościennych rynkach. Poza tym niebagatelnym impulsem do ożywienia gospodarki były nieznaczne obniżki podatków za czasów poprzednich rządów. Spadł koszt zatrudnienia, co w skali całego kraju przełożyło się na pojawienie się dodatkowych pieniędzy, za które można było kupić realne dobra, a nie tzw. "ubezpieczenie rentowe", stanowiące de facto podatek. Kolejnym elementem, mającym dobry wpływ na sytuację gospodarczą w Polsce, były funty, przywożone przez ludzi, wyjeżdżających do Wielkiej Brytanii, którzy przysyłali pieniądze swoim rodzinom, albo wracali z zarobioną gotówką. Sytuację na giełdzie z kolei stabilizowały regularne zakupy dokonywane przez OFE. Podwyżki podatków zapoczątkowane przez rządzącą obecnie koalicję, spowodowały zahamowanie wzrostu gospodarczego - większa część pieniędzy, które mamy, idzie na zaspokojenie potrzeb rządzących (nie państwa - państwo jest to samo, co 6  lat temu, państwo to nie rządzący). W związku z tym, mniej pieniędzy płacimy rozmaitym firmom produkującym i handlującym różnymi towarami w Polsce. Te firmy mają mniej pieniędzy na pracowników. Idą zwolnienia, więc jeszcze mniej ludzi kupuje towary, firmy jeszcze bardziej biednieją - taka spirala. Nasza gospodarka zacznie się kurczyć, jeśli rozmaite podatki i parapodatki dalej będą iść w górę. W latach 2003-2011 wzrost gospodarczy nigdy nie spadł poniżej 3%, za wyjątkiem roku 2009, kiedy ze względu na koniunkturę na świecie WIG skurczył się do wartości najniższej od 2003. W 2012 wzrost, na skutek podwyżek podatków wyniósł już tylko 2%, a w 2013 NBP prognozuje wzrost na poziomie 1,3%. Tym razem nie możemy za to winić sytuacji na świecie: WIG ma się zupełnie dobrze, a firmy notowane na warszawskiej giełdzie mają się zupełnie nieźle. To naród ma łącznie mniej środków na konsumpcję, przez wzrost podatków. No cóż, miejmy nadzieję, że wpłynie to dobrze na nasze życie duchowe :)