Drogowcy o zniszczeniach powodziowych

Zniszczona droga nr 352 Zgorzelec - Bogatynia w okolicach Bogatyni (fot. PAP/Lech Muszyński)
PAP / mik

Kolejarze i drogowcy wciąż jeszcze szacują straty po ostatniej fali powodziowej, jaka przeszła przez Dolny Śląsk. Wiadomo jednak, że będą one liczone w milionach złotych. Nadal trwa także usuwanie sutków fal z maja i czerwca.

Jak powiedział w rozmowie z PAP rzecznik zarządzającej torami spółki PKP Polskie Linie Kolejowe Krzysztof Łańcucki, już teraz wiadomo, że powodziowe straty na Dolnym Śląsku przekroczą kilkanaście milionów złotych. - Jeszcze nie całość strat została w pełni oszacowana. Nie we wszystkich miejscach zeszła już woda, w wiele miejsc nie można dojechać, bo są zniszczone drogi - powiedział Łańcucki.

- Zniszczona jest linia kolejowa Goerlitz - Zittau, która częściowo przechodzi przez teren Polski i łączy m.in. Bogatynię ze Zgorzelcem. Linia będzie odbudowywana, zakładamy, że jeszcze w tym roku może być oddana do użytku - wyjaśnił rzecznik.

DEON.PL POLECA

Straty spowodowane przez fale powodziowe, które przeszły przez Polskę w maju i czerwcu, kolejarze szacują na ok. 350 mln zł. Ponad 13 mln zł będzie kosztować odbudowa mostu na Popradzie, który zniosły wzburzone wody rzeki. Obecnie trasa kolejowa między Nowym Sączem a Krynicą i Muszyną jest nieprzejezdna. - Wykonawca, który odbuduje most, już został wybrany. Zakładamy, że most będzie gotowy w listopadzie - powiedział Łańcucki.

Jak wyjaśnił w rozmowie z PAP Hadaj, zniszczenia dróg krajowych w ostatniej powodzi z sierpnia są o wiele mniejsze. - Drogi krajowe zostały uszkodzone w małym stopniu Chodzi tu o drogi nr 5 i 27. To były drobne uszkodzenia, które dość szybko dało się usunąć, w żadnym stopniu nieporównywalne ze skutkami powodzi majowo-czerwcowej - dodał.

Na czas powodzi w maju i czerwcu ruch na części sieci drogowej był niemożliwy, zatrzymano też niektóre inwestycje. Jak zapewnił rzecznik GDDKiA, sytuacja wróciła już do normy. - Generalnie sytuacja jest pod kontrolą. Wszystko to, co powinno być naprawione, żeby było przejezdne, w sposób tymczasowy zostało zrobione. W miejscach, które wymagają jakichś gruntownych remontów, ale można ich używać, to też będzie sukcesywnie robione - powiedział Hadaj.

Choć ominęła drogi krajowe, ostatnia powódź poczyniła znaczne spustoszenia na drogach wojewódzkich i lokalnych. Wciąż trwa remont drogi wojewódzkiej nr 352 Bogatynia-Zgorzelec. Do momentu przywrócenia ruchu komunikacyjnego nadal obowiązują dojazdy przez Niemcy i Czechy. Najbardziej ucierpiał odcinek drogi Bogatynia-Radomierzyce, gdzie ogromne szkody poczyniła woda z tamy Niedów oraz rzeka Witka.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Drogowcy o zniszczeniach powodziowych
Komentarze (1)
D
Dam
14 sierpnia 2010, 16:16
Remonty dróg idą dużo szybciej bo są od dawna dobrze widocznym priorytetem władz. Dużo gorzej jest z koleją. Linia Tarnów-Nowy Sącz nie działała przez miesiąc i to w okresie zwiększonego ruchu. Kolej nie jest uważana za ważny środek transportu, a szkoda. W przypadku dróg i kolei widać dobrze jak ładnie brzmiące hasła polityków o ekologii są tylko pustymi hasłami. Buduje się i remontuje drogi (z podatków za paliwo płyną niezłe pieniądze do budżetu i ekologia przegrywa tu z ekonomią), nowe linie kolejowe od lat nie powstają, a stare są w złym stanie. To, że na kolei robi się nieustanne reorganizacje, tworzy się nowe spółki, pozbywa problemów zrzucając ciężar na samorządy nie jest naprawdę rozwiązywaniem spraw, ale łatwo jest wtedy powiedzieć, że nic nie możemy zrobić bo to nie nasze. Kolejowy transport pasażerski na całym świecie jest dotowany (podobnie zresztą jak komunikacja miejska) i dążenie do tego, żeby przynosił zyski jest dość dziwne. Dobrze byłoby w dyskusjach podawać jakie są dotacje na różne rodzaje transportu i to nie w wydanych ogólnych kwotach, ale np. w dopłatach do pojedynczego pasażera. Wtedy byłoby jakieś porównanie.