Ekstraklasa: Wisła Kraków goni Jagiellonię

W pierwszym z niedzielnych spotkań piłkarskiej Ekstraklasy Polonia Warszawa przegrała z Wisłą Kraków 0:1. "Biała Gwiazda" goni lidera, Jagiellonię Białystok, która tylko zremisowała w Chorzowie z Ruchem.

W Warszawie na początku odważnie ruszyli gospodarze. Przez pierwszy kwadrans to piłkarze Polonii byli stroną dominującą. Ale później inicjatywa przeszła na stronę Wisły. W 18 minucie Patryk Małecki popędził lewą stroną boiska. Zagrał do środka, na trzecim metrze stał Dariusz Pietrasiak. Chciał wybić futbolówkę, ale zamiast na róg skierował ją do własnej siatki.

Po tym golu Wisła nadal była stroną aktywniejszą. Krakowscy piłkarze próbowali podwyższyć wynik spotkania, lecz ten do końca pierwszej połowy nie uległ już zmianie.

Po przerwie na boisku w zespole Polonii pojawił się w miejsce Bruno Janusz Gancarczyk. Od razu nastąpiło ożywienie w ofensywie warszawskiego zespołu. Gospodarze, choć stworzyli kilka bardzo dobrych sytuacji, nie potrafili ich wykorzystać. Najlepszą zawalił w 89 minucie Adrian Mierzejewski, który z kilku metrów nie trafił do bramki. Piłka ledwie musnęła słupek i wyszła na aut.

0:1 Dariusz Pietrasiak (18', samob.)

W pierwszej połowie spotkania z boiska wiało nudą. Jagiellonia nie grałs z polotem, do jakiego zdążyła już przyzwyczaić kibiców. Nieoczekiwanie większe zagrożenie sprawiali usiłujący grać z kontry gospodarze, którzy zdołali kilka razy postraszyć obronę gości i bramkarza Grzegorza Sandomierskiego. Znacznie ciekawiej zrobiło się po przerwie, gdy obie drużyny ruszyły do bardziej zdecydowanego ataku, a zmęczenie rozluźniło szyki obronne. W ekipie gospodarzy dwukrotnie z rzutu wolnego uderzał Maciej Sadlok, po drugiej stronie boiska groźny strzał Tomasza Frankowskiego zatrzymał Matko Perdijić. W końcówce meczu obie drużyny miały po jednej szansie na zadanie decydującego ciosu. W 88. minucie po raz kolejny pojedynek sam na sam z bramkarzem "Niebieskich" przegrał Frankowski, a już w doliczonym czasie gry doskonałym refleksem i dobrą obroną strzału głową Arkadiusza Piecha popisał się Sandomierski.