Niewiadomo kto ma płacić za kopiowanie
Producenci i importerzy kserokopiarek, czy komputerów wyposażonych w nagrywarki CD lub DVD, mogą mieć problemy z naliczaniem 3 proc. opłaty przekazywanej organizacjom zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. To efekt czwartkowego wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Chodzi o wynikającą z prawa autorskiego 3 proc. opłatę zawartą w cenie m.in. czystych nośników (np. płyt CD-R) i urządzeń kopiujących (np. komputerów wyposażonych w nagrywarki, skanerów, kopiarek). Doliczają ją do ceny producenci i importerzy takiego sprzętu, a także - do ceny swoich usług - firmy zajmujące się kopiowaniem np. punkty ksero, czy drukarnie.
Z wydanego w czwartek przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS) w Luksemburgu wyroku wynika, że opłatę taką można nakładać tylko i wyłącznie w przypadku sprzętu przeznaczonego do sporządzania kopii na użytek prywatny. Tymczasem producenci i importerzy nie mają wpływu na to, jak ich urządzenia będą używane.
ETS stwierdził w wyroku, że "konieczny jest związek między stosowaniem opłaty licencyjnej (...), a domniemanym przeznaczeniem tego sprzętu itd. do celów zwielokrotniania na użytek prywatny". Według Trybunału brak zróżnicowania opłaty licencyjnej w zależności od tego, czy kopie są sporządzane na użytek prywatny, czy nie, jest niezgodne z prawem Unii.
- Jednoznaczne określenie, czy przykładowe czyste płyty CD lub komputery wyposażone w nagrywarki CD mogą być używane do sporządzania kopii przez osoby fizyczne na użytek prywatny, czy tylko przez przedsiębiorstwa na cele związane z prowadzoną przez nie działalnością gospodarczą, może nastręczać poważnych trudności - powiedziała PAP aplikantka radcowska z kancelarii Baker & McKenzie Julia Bonder-Le Berre.
Wyjaśniła, że co prawda wyrok został wydany w sporze, który miał miejsce w Hiszpanii, ale dokonana przez ETS wykładania przepisów dyrektywy harmonizującej przepisy prawa autorskiego ma zastosowanie we wszystkich państwach Unii. Orzeczenie dotyczy więc także Polski.
Dyrektywa ta pozwala państwom członkowskim na wprowadzenie do swojego prawa krajowego opłat licencyjnych nakładanych na producentów i importerów urządzeń kopiujących i przedsiębiorców dokonujących odpłatnego kopiowania. Opłaty te są swego rodzaju wynagrodzeniem "szkody" poniesionej przez twórców w związku z prawem do korzystania z rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku prywatnego bez zezwolenia twórcy.
Bonder-Le Berre powiedziała, że takie kopiowanie, w granicach określonych ustawą, jest zgodne z prawem. Stanowi wyjątek od wyłącznego prawa twórcy do decydowania o każdym korzystaniu z rozpowszechnionego utworu chronionego. 3 proc. opłaty pobierają organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi w imieniu podmiotów prawa autorskiego - twórców, artystów wykonawców, producentów, czy wydawców.
- Niewykluczone, że polski sąd będzie musiał rozstrzygnąć, czy nasze przepisy są zgodne z wykładnią ETS - dodała.
Jej zdaniem firmy kupujące komputery lub kopiarki, w cenie których zawarta jest opłata licencyjna, nie będą mogły zażądać jej zwrotu. - Nie ma podstawy do takiego roszczenia. Z takim żądaniem zwrotnym, mógłby wystąpić jedynie podmiot posiadający tzw. interes prawny, czyli zobowiązany do naliczenia i odprowadzenia opłaty - poinformowała.
Skomentuj artykuł