Obama podpisał reformę sektora finansowego
Prezydent USA Barack Obama podpisał w środę ustawę o reformie systemu finansowego wzmacniającą regulacje rządowe w tym sektorze. Ma ona zapobiec powtarzaniu się takich kryzysów, jak kryzys na jesieni 2008 r., który doprowadził do światowej recesji.
Obama podkreślił, że "nie będzie więcej pakietów pomocowych finansowanych przez podatników".
Reformę uchwalił w zeszłym tygodniu Senat, a wcześniej Izba Reprezentantów, głównie głosami Demokratów. Podpisanie ustawy miało uroczystą oprawę - w ceremonii uczestniczyli m.in.: wiceprezydent Joe Biden, doradca ekonomiczny Obamy i były prezes Rezerwy Federalnej (Fed) Paul Volcker, przywódcy Kongresu oraz szefowie czołowych banków.
Podpisując ją, Obama położył przede wszystkim nacisk na utworzenie w strukturze Fed niezależnego Biura Ochrony Finansowej Konsumenta, które będzie chroniło klientów banków przed ich nadużyciami. Chodzi tu m.in. o udzielanie kredytów hipotecznych bez informowania o związanym z nimi ryzykiem - co banki robiły przed kryzysem z 2008 r. - i o nieuczciwe praktyki przy obsłudze kart kredytowych.
Pod kierownictwem Ministerstwa Skarbu powstanie specjalny zespół regulatorów, który będzie ustalał wymogi kapitałowe dla banków, określające minimum gotówki niezbędnej do tego, by zabezpieczyć je przed niewypłacalnością. Rząd uzyska poza tym nowe uprawnienia do likwidowania lub przejmowania kontroli nad wielkimi bankami, których bankructwo może zagrozić krachem całej gospodarki.
Reforma wprowadza restrykcje na transakcje derywatami - skomplikowanymi i szczególnie ryzykownymi instrumentami finansowymi, którymi Wall Street obracał w minionej dekadzie w sposób nieodpowiedzialny, co było jedną z głównych przyczyn kryzysu dwa lata temu. Obecnie transakcje derywatami staną się bardziej przejrzyste i będą dokonywane na publicznych giełdach, aby można było lepiej ocenić ich wartość.
Ustawa była przedmiotem zażartych sporów i negocjacji, w efekcie których jej ostateczny kształt odbiega znacznie od pierwotnego, bardziej radykalnego projektu. Pod naciskiem Wall Street złagodzono, na przykład, zapisy o derywatach, chociaż ich przeciwnicy chcieli całkowitego zakazu transakcji tymi instrumentami.
Lewica nie jest z reformy zadowolona. Jej przedstawiciel, demokratyczny senator Russ Feingold, był przeciwny ustawie w obecnym kształcie. Twórca ruchu ochrony konsumentów Ralph Nader uważa, że nie zabezpiecza ona wystarczająco interesów akcjonariuszy i klientów banków.
Republikanie krytykują podpisaną ustawę jako zbyt dotkliwy cios w banki i niebezpieczne - ich zdaniem - rozszerzenie kompetencji rządu. Zaostrzone regulacje - twierdzą politycy GOP - zmniejszą konkurencyjność banków amerykańskich, stłumią wzrost ekonomiczny i w efekcie spowodują zwiększenie bezrobocia.
Konserwatyści krytykują też autorów reformy z tego powodu, że nie objęła ona dwóch wielkich państwowych instytucji finansowych, które przyznają kredyty hipoteczne dla biedniejszych Amerykanów: Freddie Mac i Fannie Mae.
Według prawicy, to właśnie udzielanie przez te banki kredytów na domy osobom bez zdolności kredytowej było główną przyczyną kryzysu. Republikanie krytykują jednak reformę nie tylko ze względów ideologicznych. Jak podkreślają komentatorzy, wielu z nich stara się po prostu pomniejszyć jej znaczenie, aby odmówić zasługi Obamie.
Skomentuj artykuł