Ostatnia droga na Wawel

(fot. PAP/Jacek Turczyk)
wab

Lech Kaczyński i jego żona Maria spoczęli w krypcie na Wawelu. Brawami żegnali ich przybyli do Krakowa ludzie z całej Polski. Do drzwi świątyni prezydenta i prezydentową odprowadzało bicie Dzwonu Zygmunta. Oddano 21 salw artyleryjskich.

Trumny z ciałami prezydenckiej pary wylądowały na lotnisku w Balicach ok. 9 rano. Stamtąd przewieziono je do bazyliki Mariackiej. Na trasie przejazdu prezydencką parę żegnały tłumy pielgrzymów.

Trumnę Lecha Kaczyńskiego przykryto proporcem prezydenta RP z orłem w koronie (identycznym jak przedwojenna chorągiew RP), a trumnę Marii Kaczyńskiej - biało-czerwoną flagą. Przed bazyliką Mariacką kardynał Stanisław Dziwisz ucałował trumny.

Gdyby nie zalegająca nad Europą wulkaniczna chmura, w Krakowie byłby wczoraj cały świat. Przyjazd zapowiedziało kilkudziesięciu przywódców i koronowanych głów. Uroczystości relacjonowały: amerykańska CNN, brytyjska Sky News i rosyjskie "Wiesti" i "Rossija 24".

W mszy żałobnej w bazylice Mariackiej wzięło udział tylko ok. 800 gości. W stallach przed ołtarzem Wita Stwosza zasiedli przywódcy, m.in. prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Mszy przewodniczył kardynał Dziwisz - zastąpił legata papieskiego Angelo Sodano, który nie doleciał do Krakowa.

Kardynał do Rosjan o pojednaniu

Homilię napisaną przez kard. Sodano odczytał nuncjusz apostolski abp Józef Kowalczyk: – Nasze spotkanie dokonuje się w smutnym momencie historii Narodu Polskiego, w jednej z wielu tragicznych godzin jego dziejów. Jednak sama ta historia mówi nam, że zawsze ten wielkoduszny lud potrafił właściwie reagować na czas próby i odnajdywać drogę do lepszego społecznego współistnienia i do wielkiej narodowej jedności.

Specjalne przesłanie skierował do Rosjan kardynał Dziwisz. – 70 lat temu Katyń oddalił dwa narody, a ukrywanie prawdy o niewinnie przelanej krwi nie pozwalało zabliźnić się bolesnym ranom. Tragedia sprzed ośmiu dni wyzwoliła wiele pokładów dobra tkwiących w osobach i narodach, współczucie i pomoc, jakich doświadczyliśmy w tych dniach od braci Rosjan, ożywia nadzieję na zbliżenie i pojednanie naszych dwóch słowiańskich narodów – powiedział, zwracając się bezpośrednio do prezydenta Miedwiediewa.

W imieniu Polaków parę prezydencką żegnał Bronisław Komorowski. - Lech Kaczyński nie zdążył wezwać, by katyńska rana mogła się wreszcie w pełni zagoić i zabliźnić; ten swoisty testament prezydenta trzeba wypełnić dobrą treścią zbliżenia i pojednania – mówił.

Mszę żałobną zakończyło przemówienie przewodniczącego "Solidarności" Janusza Śniadka. Bardzo emocjonalne. - Solidarność upomniała się o wolność, o sprawiedliwość społeczną i o obecność krzyża w życiu publicznym. Tym wartościom dochowałeś wierności jak nikt. Dlatego jak zawsze z dumą będziemy mówić o tobie "człowiek Solidarności" - mówił Śniadek. – Leszku! Płaczemy po Tobie wszyscy. Świat pracy i prości, często ubodzy ludzie. Płaczemy, bo byłeś dobrym człowiekiem – wyznał. Jego przemówienie zakończyła burza braw na krakowskim Rynku, gdzie zebrały się dziesiątki tysięcy ludzi. Ponad 100 tys. zgromadziło się też na Błoniach i przy Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach.

Drogą królewską na Wawel

Chwilę później trumny z ciałami pary prezydenckiej wyprowadzono z bazyliki. Oprócz rodziny, przyjaciół zmarłych i władz RP, w kondukcie Traktem Królewskim na Wawel szła służba liturgiczna, ponad 60 biskupów, rektorzy uczelni, generalicja, Bractwo Kurkowe, przedstawiciele władz Krakowa i Małopolski.

 

Kondukt liczył około 300-400 osób. Trumny z ciałami prezydenckiej pary leżały na lawetach armatnich. Tuż za nimi szła rodzina. Ze względów bezpieczeństwa, w kondukcie nie uczestniczyły zagraniczne delegacje. Goście zostali przewiezieni autobusami z Rynku na Wzgórze Wawelskie, gdzie wzięli udział w pożegnaniu liturgicznym pary prezydenckiej w katedrze. Tę część liturgii poprowadził kard. Stanisław Dziwisz.

Na trasie konduktu tłumy rzucały kwiaty. Dało się słyszeć skandowane "dziękujemy, dziękujemy" i hymn państwowy.

Każdy będzie mógł oddać hołd

Na Wawelu trumny z ciałami Lecha i Marii Kaczyńskich umieszczono w prezbiterium przed ołtarzem koronacyjnym królów polskich. Tam zostało odprawione nabożeństwo - tzw. ostatnia stacja. Katafalki z trumnami nakryte były czarną tkaniną z motywami lilii andegaweńskiej.

Po nabożeństwie trumny z ciałami prezydenta i prezydentowej zostały zniesione do Krypty pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, w której spoczywa marszałek Józef Piłsudski. W tej części uroczystości obecna była już tylko najbliższa rodzina i przyjaciele zmarłych. Trumny zostały złożone w sarkofagu z onyksu miodowego, na którym wyryte są jedynie imiona i nazwiska prezydenckiej pary oraz znak krzyża.

Po zakończeniu uroczystości pogrzebowych i opuszczeniu Wzgórza Wawelskiego przez oficjalne delegacje, wszyscy uczestniczący w pogrzebie przez cały wieczór i noc mogąli wejść na Wawel, by również udać się do krypty pod Wieżą Srebrnych Dzwonów i złożyć hołd parze prezydenckiej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ostatnia droga na Wawel
Komentarze (1)
AL
anty leming
19 kwietnia 2010, 11:37
Było pięknie.... byla prawdziwa wspólnota i czulo sie prawdziwy patriotyzm. A Msza święta była najpiękniejszą na której byłem....! godna królów.