Przez 10 lat podawał żonie psychotropy i zapraszał sąsiadów na gwałt. Ten proces wstrząsnął Francją

Gisele Pelicot wychodzi z sądu wraz ze swoimi adwokatami. Fot. GUILLAUME HORCAJUELO / EPA / PAP
PAP / mł

Przed sądem w Awinionie, na południowym wschodzie Francji, wystąpił we wtorek główny oskarżony w procesie dotyczącym masowych nadużyć seksualnych. 71-letni Dominique Pelicot jest oskarżony o to, że podawał swojej żonie substancje odurzające i zachęcał innych mężczyzn, by ją gwałcili. Pelicot przyznał się do winy.

"Jestem gwałcicielem tak, jak ci na tej sali"

"Jestem gwałcicielem tak, jak ci na tej sali. Wiedzieli o wszystkim" - powiedział Pelicot, mówiąc o współoskarżonych. Jest ich 49 w wieku od 26 do 74 lat; jednego z oskarżonych nie ujęto. Niemal wszyscy odpowiedzą za zarzuty dotyczące gwałtu i grozi im kara do 20 lat więzienia.

Akt oskarżenia wobec Pelicota głosi, że przez 10 lat, od 2011 roku podawał swojej żonie leki psychotropowe i gdy była nieprzytomna, gwałcił ją i oferował seks z nią innym mężczyznom, z którymi nawiązał kontakt przez internet. Pelicot zeznawał we wtorek po raz pierwszy na procesie, trwającym od 2 września. Wcześniej jego udział odkładano, powołując się na stan zdrowia.

DEON.PL WSPIERA

Sprawca poprosił o wybaczenie żonę, dzieci i wnuki

Pelicot poprosił we wtorek o wybaczenie żonę, dzieci i wnuki. Powołał się na fakt, że sam w dzieciństwie został zgwałcony, a gdy był nastolatkiem - zmuszony do udziału w gwałcie zbiorowym.

Proces oceniany jest we Francji jako symboliczny, jeśli chodzi o kwestie gwałtu i przestępczego stosowania substancji chemicznych. Prawo francuskie nie zawiera kryterium braku zgody w definicji przestępstwa, którym jest gwałt i coraz częściej apelowano o zmianę tych przepisów. Pojawiają się pytania o zdolność lekarzy do sygnalizowania przestępstw, bowiem ofiara - Giselle Pelicot - zgłaszała się do nich z problemami ginekologicznymi i neurologicznymi.

Ten proces wstrząsnął Francją

Sprawa ta jest też alarmującym sygnałem, że sprawcy gwałtów mogą ukrywać się w najbliższym otoczeniu. Mężczyzn, którzy przychodzili do domu Pelicota - niektórzy kilkakrotnie - Giselle Pelicot znała z sąsiedztwa i spotykała ich regularnie, nie zdając sobie sprawy, że jest ich ofiarą.

Giselle Pelicot, która po 2020 roku zmieniła nazwisko, odgrywa wielką rolę w procesie, który wstrząsnął Francją. Zażądała jawnych rozpraw, mimo że musiała ujawniać podczas składania zeznań intymne szczegóły z własnego życia, a dowodami podczas procesu są nagrania wideo robione przez jej męża. "Zależy mi na tym procesie, mnie krzywdę już wyrządzono. Przede wszystkim właśnie dlatego nie chciałam się zgodzić na zamknięty proces. Robię to w imieniu tych wszystkich kobiet, które być może nie dowiedzą się nigdy, że były ofiarami" - mówiła na początku procesu.

W sobotę odbyły się w 30 miastach Francji demonstracje zwołane przez organizacje feministyczne; ich uczestnicy manifestowali poparcie dla Giselle Pelicot. Na proces w Awinionie przyjechało wielu dziennikarzy z zagranicy i jest on śledzony np. przez prasę w Indiach, borykających się z przypadkami zbiorowych gwałtów.

PAP / mł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Przez 10 lat podawał żonie psychotropy i zapraszał sąsiadów na gwałt. Ten proces wstrząsnął Francją
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.