Smuda: to koniec mojej przygody z kadrą

(fot. EPA/BRIAN STEWART)
PAP / psd

Nie muszę się podawać do dymisji, bo miałem kontrakt do Euro 2012 i nie widzę powodu, żeby to robić; kontrakt się kończy, bo byłem umówiony z prezesem PZPN na słowo i wiem co będzie - powiedział trener reprezentacji Franciszek Smuda na pomeczowej konferencji.

Szkoleniowiec przyznał, że po pojedynku z Czechami "musieliśmy przełknąć gorzką pigułkę, chyba dlatego, że byliśmy zbyt pewni tego, że uda nam się z Czechami wygrać".

- Nasi rywale rozegrali bardzo dobre spotkanie, a my nie wykorzystaliśmy swoich szans i mecz przegraliśmy. W drugiej połowie to Czesi nas zaatakowali, zagrali lepiej pressingiem. Chcieliśmy to skontrować, ale oni byli dobrze ustawieni - podkreślił.

DEON.PL POLECA

Smuda przyznał, że sobotnie spotkanie można było porównać z inauguracyjnym meczem z Grecją, w którym gra w pierwszej połowie była bardzo dobra, a po przerwie już nie.

- Wychodziliśmy z szatni i chcieliśmy zaatakować, ale co innego powiedzieliśmy w szatni, a co innego zawodnicy robili na boisku. Nie można im jednak zarzucić, że nie chcieli. Byli aż za bardzo umotywowani. Bardzo chcieliśmy awansować do kolejnej rundy, nie udało się. Trzeba to wszystko przeżyć - zaznaczył.

Oceniając trzy lata przygotowań trener przyznał, że powstał zespół, na który można liczyć w przyszłości.

- Być może dojdzie jeszcze paru młodych piłkarzy. Nie jest tak, że gdy odchodzę, to zostawiam spaloną ziemię. Rozegraliśmy kilka dobrych spotkań, towarzyskich i tych na turnieju, które nie wyszły tak jak każdy sobie wyobrażał, ale taka jest piłka - podkreślił.

W opinii Smudy drużyna zrobiła duże postępy, a jest w stanie zrobić jeszcze większe. - Za dwa miesiące zaczynają się mecze kwalifikacyjne do mistrzostw świata i myślę, że zespół jest w stanie zakwalifikować się z tej grupy - dodał.

Oceniając przeprowadzone zmiany Smuda powiedział, że przy pierwszej, gdy Kamil Grosicki zastąpił Eugena Polanskiego, było jeszcze dużo czasu, żeby wprowadzony zawodnik mógł pomóc zespołowi. "Eugen zszedł, ponieważ miał żółtą kartkę i dużo strat. Podobnie jak Murawski" - tłumaczył.

Pytany o to, czy zauważył jakieś pozytywne elementy w grze swojej drużyny szkoleniowiec odpowiedział, że podobała mu się pierwsza połowa i tego zawodnikom nie można odebrać.

- Natomiast po przerwie graliśmy za bardzo zachowawczo, jakbyśmy się bali stracić bramkę i właśnie w takich momentach się ją traci - podkreślił.

Polscy piłkarze po porażce z Czechami 0:1 we Wrocławiu odpadli z mistrzostw Europy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Smuda: to koniec mojej przygody z kadrą
Komentarze (1)
S
Sakaszwili
17 czerwca 2012, 12:23
A tego, że polscy piłkarze po prostu nie mieli sił po 60 minutach, i to w każdym meczu trener nie zauważył? Jakie jest to przygotowanie kondycyjne, kiedy w każdym meczu, niezależnie od warunków brakuje sił? Tego, że nie trafiamy w bramkę tylko wsłuchujemy się z zachwytem w słowa piosenki "piłka leci hen wysoko" i strzelamy - jak kiedyś zwykł G.Lato - wysoko ponad lub zdecydowanie oboko bramki pan Smuda też nie zauważa. No cóż, prawdziwego mężczyznę poznaje się podobno nie po tym jak zaczyna a jak kończy. Polacy każdy mecz kończyli podobnie - z brakiem sił.