5 lat! "Przyjęła łapówkę i powinna być ukarana"

Beata Sawicka słucha mowy końcowej prokuratora (fot. PAP/Jacek Turczyk)
PAP / drr

5 lat więzienia i 54 tys. zł grzywny za korupcję dla b. posłanki PO Beaty Sawickiej i 3,5 roku więzienia oraz 36 tys. zł grzywny dla burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego zażądał w środę prokurator.

W środę prok. Tomasz Maćkowiak rozpoczął wygłaszanie mowy końcowej w tej sprawie. Po nim głos zabiorą obrońcy Sawickiej i Wądołowskiego oraz sami oskarżeni. Następnie sąd uda się na naradę, po której ogłosi wyrok - nie nastąpi to raczej w środę. Obojgu oskarżonym grozi do 10 lat więzienia.

- Korupcja narusza demokrację, godzi w stabilność rozwoju społeczeństwa, obok przestępczości zorganizowanej to największe zagrożenie dla instytucji państwowych - oświadczył na wstępie oskarżyciel.

Według niego prowokację policyjną wobec Sawickiej i Wądołowskiego zastosowano prawidłowo, w zgodzie z prawem polskim, międzynarodowym oraz zgodnie z orzecznictwem trybunałów międzynarodowych. - I Sawicka, i Wądołowski przyznali, że przyjęli przedmioty o obiektywnie wysokiej wartości - od biznesmenów - jako posłanka na Sejm i jako burmistrz. Choćby z tego powodu ich zachowanie powinno podlegać karze - uznał.

W mowie końcowej prokurator Rafał Mackowiak powiedział, że operacja wobec Sawickiej nosiła kryptonim "Święta". Oskarżyciel wrócił do stycznia 2007 r., gdy trwał organizowany przez pewną firmę kurs dla członków rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa (po którym zdaje się państwowy egzamin). Jak podkreślił prok. Maćkowiak, CBA skierowała na ten kurs swego człowieka ("agenta Tomka", znanego pod kryptonimem Tomasz Piotrowski - to dzisiejszy poseł PiS Tomasz Kaczmarek - PAP) wcześniej, niż zapisała się na niego grupa posłów.

Prokurator przypomniał, że uczestnicy kursu zeznawali, iż "Piotrowski nikomu się nie narzucał". - Posłowie zresztą nie ujawniali, że są parlamentarzystami - zaczęła o tym mówić Sawicka. Mało tego, Sawicka podjęła działania w celu załatwienia zdania egzaminu państwowego na członków rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Była o tym mowa na kolacji, jaką Sawicka zorganizowała w hotelu Sheraton, ale osoba, którą posłanka o to poprosiła, odmówiła spełnienia tej prośby - powiedział prok. Maćkowiak.

To po tych zdarzeniach w kierowanym przez Mariusza Kamińskiego CBA miała zapaść decyzja o rozpoczęciu rozpracowywania Sawickiej, która następnie podjęła się skontaktowania "biznesmenów" z burmistrzem helu Mirosławem Wądołowskim. W tym celu nawiązała kontakt z pomorskim posłem PO Markiem Biernackim, który jednak - jak zapewniła prokuratura - nie podjął się tej roli i nie miał pojęcia, że Sawicka się na niego powoływała. Poprosiła też "biznesmena" o butelkę dobrego alkoholu dla posła.

Dano jej 30-letnią szkocką whisky za 2,3 tys. zł - rzekomo dla Biernackiego, a dla niej - ekskluzywne pióro z brylantem za ponad 2 tys. zł. Biernacki kategorycznie odmówił przyjęcia butelki, ale Sawicka zapewniała agenta CBA, że "razem z Markiem pili tę whisky".

Posłanka rozmawiała też z agentem o pieniądzach na kampanię wyborczą - mówił prokurator, wskazując, że namawiała, by nie przekazywać jej pieniędzy bezpośrednio tak przeznaczonych. - Każdy z nas jakiś biznes prowadzi - powiedziała agentowi. Pytana, jak te pieniądze miałaby otrzymać, odparła: "przynosi się w torbie, nic więcej". - W politykę się nie musicie mieszać, tylko dajcie kasę - mówiła innym razem do udających biznesmenów agentów CBA.

Na spotkaniu z Wądołowskim - mówił prokurator - biznesmen pytał, co chce on w zamian za to, że kupią nieruchomość pod kompleks rekreacyjno-wypoczynkowy. Wądołowski miał odpowiedzieć, że w zamian będzie chciał zarządzać tym kompleksem, gdy już powstanie. Według prokuratury "jest to fakt bezsporny". Otrzymał od agentów elegancki zegarek za 8 tys. zł oraz markową skórzaną teczkę, a w niej 150 tys. zł. Prokuratura podtrzymuje, że Wądołowski zapewniał "biznesmenów" poleconych mu przez Sawicką, że za pośrednictwem swoich ludzi w samorządzie dokona zmian w planie zagospodarowania przestrzennego Helu tak, aby mogli kupić nieruchomość pod kompleks wypoczynkowo-rekreacyjny.

CBA zatrzymało Sawicką, ówczesną posłankę PO, w październiku 2007 r., gdy przyjmowała - jak uznano w akcie oskarżenia - łapówkę za ustawienie przetargu na zakup dwuhektarowej działki na Helu. Szczegóły nagłośnił ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński tuż przed wyborami w 2007 r. Z przedstawionych przez niego podsłuchów posłanki wynikało, że liczyła ona też na robienie interesów w związku ze spodziewaną po wyborach prywatyzacją w służbie zdrowia.

Sprawa wywołała wątpliwości PO i części mediów co do domniemanego politycznego tła operacji specjalnej CBA wobec Sawickiej (usuniętej wtedy z PO). Ona sama prosiła w emocjonalnym wystąpieniu szefa CBA, by jej "nie linczował publicznie". Twierdziła, że padła ofiarą prowokacji agenta CBA. Uznała, że oficerowie CBA przekroczyli uprawnienia, podejmując wobec niej inwigilację i że namawiali ją do przestępstwa. Kamiński temu zaprzeczał.

Już po wygaśnięciu jej immunitetu Sawicka została zatrzymana w listopadzie 2007 r. przez CBA, po czym prokuratura postawiła jej zarzuty. Sąd zwolnił ją za 300 tys. zł kaucji.

Akt oskarżenia poznańska prokuratura wysłała do sądu w czerwcu 2008 r. Za niewiarygodną uznano wersję Sawickiej o "kuszeniu" jej przez agentów. Oskarżona jest o podżeganie i nakłanianie do korupcji oraz płatnej protekcji, przyjęcie 100 tys. zł korzyści majątkowej i powoływanie się na wpływy w organach władzy. O to samo oskarżono Wądołowskiego.

Sawicka zeznała, że agent "Tomasz Piotrowski" (ma w procesie nadal status tzw. świadka incognito, choć wiadomo, że chodzi o emerytowanego oficera CBA, obecnie posła PiS Tomasza Kaczmarka) prowokował ją do zachowań, które dziś kwalifikowane są jako korupcyjne. Opowiadała, jak zbliżył się on do niej emocjonalnie, słuchał o małżeńskim kryzysie, całował w tańcu, słał bukiety róż owinięte sznurami pereł.

Z zawiadomienia Sawickiej lubelska prokuratura badała, czy funkcjonariusze CBA, "uciekając się do wyrafinowanych i nieetycznych praktyk, przekraczając swoje uprawnienia, mogą bezkarnie wzbudzać u obywateli zamiar popełnienia przestępstwa".

Postępowanie umorzono w 2010 r., uznając, że funkcjonariusze działali w ramach prawa.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

5 lat! "Przyjęła łapówkę i powinna być ukarana"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.