6 tysięcy osób uczestniczyło w "marszu pamięci"

(fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
PAP / psd

Musimy wspólnie odnowić nasz kraj - powiedział w niedzielę wieczorem lider PiS Jarosław Kaczyński do sześciu tys. ludzi zgromadzonych przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Ulicami stolicy przeszedł "marsz pamięci" w rok po katastrofie smoleńskiej.

"Marsz pamięci" to część niezależnych od władz państwowych obchodów pierwszej rocznicy katastrofy. Podobne manifestacje odbywają się dziesiątego dnia każdego miesiąca, począwszy od sierpnia. Ich organizatorem za każdym razem są osoby związane z "Gazetą Polską". Osoby, które dotychczas prosiły o comiesięczne msze św. za ofiary katastrofy, zamówiły już nabożeństwa w tej intencji każdego dziesiątego dnia miesiąca do końca 2011 r.

W niedzielę wieczorem J. Kaczyński dziękował zgromadzonym przed Pałacem, szczególnie młodym, za przybycie. "Przychodząc tutaj zabiegacie o pamięć, o sprawiedliwość, o to, by nasza historia, także ta najbliższa, ta zupełnie niedawna była oceniana właśnie sprawiedliwie, w zgodzie z faktami. Ale przychodząc tu zabiegacie także o przyszłość, przyszłość gospodarzy w wolnym kraju" - powiedział.

Jak mówił, to jest możliwe, "tylko musimy w naszym kraju najpierw wprowadzić elementarny moralny porządek". "Tego moralnego porządku dziś nie ma" - oświadczył.

Podkreślił, że ci, którzy zginęli przed rokiem w katastrofie smoleńskiej, chcieli - poprzez oddanie hołdu pomordowanym w Katyniu - "przywracać historyczny porządek". "Ale było wśród nich wielu takich, na czele z prezydentem Rzeczpospolitej, moim śp. bratem, moją śp. bratową, wielu przyjaciółmi, którzy chcieli ze wszystkich sił także tej zmiany dziś. Zmiany, która ma odnowić nasz kraj, odnowić tę ziemię" - podkreślił Kaczyński.

"Musimy ją odnowić wspólnie, musimy ją odnowić pracą, zdecydowaniem, zaangażowaniem i przede wszystkim wiarą w prawdę, w to, że prawda może zwyciężyć. Jeśli coś chcę wam powiedzieć na koniec, to byście nie zwątpili, że prawda zwycięży" - zaznaczył.

Prezes PiS zaapelował także do zgromadzonych o obecność przed Pałacem Prezydenckim w kolejnych miesiącach.

Były lider NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek podkreślił, że zgromadzeni przed Pałacem spotkali się wieczorem "z głębokiej potrzeby serca". "Tragedia smoleńska, odejście od nas, strata wielkiego patrioty - pana prezydenta Leszka Kaczyńskiego, uświadomiła nam wszystkim jak bardzo wartości, którymi się kierował, są potrzebne nam wszystkim" - oświadczył. Jak mówił, "odżyła wielka potrzeba wspólnoty".

Śniadek podkreślał: "Panie prezydencie wartości, żołnierzu prawdy - pomnik postawiony tobie, będzie pomnikiem ideałów Solidarności, będzie pomnikiem człowieka Solidarności, który wyniesiony na szczyty władzy dochował wierności wartościom i ludziom, to będzie pomnik wierności ideałom i prawdzie".

Zgromadzeni zareagowali na to okrzykami: chcemy pomnika! "Są tacy, którzy nie chcą tego pomnika, ale my potrafimy stawiać niechciane pomniki, postawiliśmy już niejeden" - zaznaczył Śniadek.

Nad uczestnikami marszu powiewały liczne biało-czerwone flagi, było też dużo flag "Solidarności". Na transparentach można było przeczytać m.in. "Polsko powstań", "Mord katyński 1940, Mord smoleński 2010", "Polskość czy POdłość", "Rząd pod sąd" i "Jarosławie Kaczyński, ty jesteś Polską, prowadź nas". Na czele marszu niesiona była wielka biało-czerwona flaga, a za nią transparent "Smoleńsk - pamiętamy!". Wielu uczestników manifestacji miało znicze, a kilkudziesięcioosobowa grupa związkowców "S" ze Stoczni Gdańskiej zapaliła pochodnie. Można było usłyszeć okrzyki: "Zwyciężymy", "Precz z komuną", "Weźcie premiera, oddajcie skrzynki".

Po przemówieniach zebrani odmówili modlitwę za zmarłych, a także odśpiewali "Boże, coś Polskę" z frazą "Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie". Przed godz. 21.30 organizatorzy poinformowali o zakończeniu marszu, jednocześnie zachęcając zgromadzonych do pozostania na Krakowskim Przedmieściu.

Naprzeciw Pałacu Prezydenckiego przedstawiciele stowarzyszenia "Solidarni 2010" rozstawili namiot, na którym można przeczytać transparent: "Zostajemy na Krakowskim Przedmieściu do skutku, do spełnienia wszystkich postulatów". Jak mówią, chcą m.in. dymisji premiera Donalda Tuska i ministrów: Jerzego Millera, Radosława Sikorskiego i Tomasza Arabskiego oraz powstania międzynarodowej komisji do zbadania przyczyn katastrofy, a także zgody na ekshumację ciał ofiar.

Jak poinformował rzecznik Komendy Stołecznej Policji Maciej Karczyński, zgromadzenie przebiegło spokojnie, policja nie zanotowała poważniejszych incydentów.

Przed marszem, jak co miesiąc, w archikatedrze św. Jana na Starym Mieście odbyła się msza św. Wierni wypełnili nie tylko świątynię, ale też ul. Świętojańską oraz Pl. Zamkowy.

W homilii proboszcz kościoła ks. Bogdan Bartołd mówił m.in. o wydarzeniach, które miały miejsce w ciągu roku od katastrofy. "Z jak wielkim cierpieniem w sercu uczestniczyliśmy w tym wszystkim, co działo się wokół krzyża z Krakowskiego Przedmieścia. Z jak wielkim cierpieniem patrzymy na zamęt wokół upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej. Pytamy, komu zależy na pogłębianiu podziałów w naszej ojczyźnie?" - powiedział ks. Bartołd. Wierni nagrodzili te słowa brawami.

Wiele miejsca ks. Bartołd poświęcił prezydenckiej parze Lechowi i Marii Kaczyńskim. O prezydencie powiedział, że "nie miał łatwego życia na urzędzie". "Jego śmierć nam objawiła jak małostkowe, jak często niesprawiedliwe były zarzuty, szyderstwa, wyrazy lekceważenia, jakie go spotykały wtedy, gdy prezydentem" - mówił proboszcz katedry.

We mszy św. i marszu licznie uczestniczyli bliscy niektórych ofiar katastrofy, m.in. córka prezydenckiej pary Marta Kaczyńska wraz z mężem Marcinem Dubienieckim. Byli też politycy związani z PiS, w tym parlamentarzyści tej formacji i byli ministrowie w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

6 tysięcy osób uczestniczyło w "marszu pamięci"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.