Atak na konwój nastąpił, gdy żołnierze wracali
Atak na polski patrol, w którym zginęło pięciu żołnierzy, nastąpił, kiedy konwój wyruszył w drogę powrotną - poinformował w środę rzecznik Dowództwa Operacyjnego ppłk Mirosław Ochyra. Ceremonia pożegnania poległych odbędzie się w bazie Ghazni w czwartek rano.
Do ataku doszło, gdy żołnierze wracali, już po wykonaniu czynności przez regionalny zespół odbudowy (PRT) z miejscowości Razaak. Wybuch nastąpił, gdy patrol zbliżał się do drogi Higwhawy 1 - głównej drogi łączącej Kabul z Kandaharem.
Konwój liczył sześć pojazdów, jechało nim 30 żołnierzy. Atak nastąpił pod czwartym pojazdem w kolumnie - powiedział Ochyra. Potwierdził, że ładunek miał wielkość ok. 100 kg, dodał, że trwają analizy, jak głęboko był zakopany, w jaki sposób był wykonany i odpalony.
Poinformował, że we współpracy ze stroną amerykańską trwa zabezpieczanie śladów i analizy, które mogą doprowadzić do sprawców ataku. Przypomniał, że w ostatnim czasie zostało zatrzymanych kilku z listy najbardziej poszukiwanych rebeliantów.
Stamtąd ciała zostaną przewiezione do największej bazy sił koalicyjnych w Afganistanie do Bagram, gdzie cześć oddadzą im żołnierze sił ISAF. Stamtąd zwłoki zostaną przetransportowane do Polski - powiedział Ochyra.
Dla większości to była pierwsza misja. Najmłodszy żołnierz miał 22, najstarszy 33 lata. - Byli to żołnierze o bardzo dobrej opinii, wzorowo wykonujący zadania, na których zawsze można było liczyć - powiedział ppłk Ochyra.
Skomentuj artykuł