Bezdomny zmarł po wywiezieniu ze szpitala
Problemy z układem krążenia i zapalenie płuc były przyczyną zgonu bezdomnego, który zmarł po wywiezieniu go na wózku poza teren szpitala w Radomiu przez dwóch ochroniarzy - poinformowała prokuratura.
Śledczy sprawdzają działania lekarza, który badał go przed śmiercią.
Jak powiedziała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Małgorzata Chrabąszcz, śledczy otrzymali wyniki sekcji zwłok zmarłego we wrześniu 64-letniego bezdomnego. "Biegły stwierdził, że zgon nastąpił z przyczyn chorobowych. Mężczyzna miał problemy z układem krążenia i odoskrzelowe zapalenie płuc" - wyjaśniła rzeczniczka.
Przeczytaj reportaż: Prawie wszystko o bezdomności
Chrabąszcz dodała, że zaplanowane do połowy grudnia śledztwo prawdopodobnie zostanie przedłużone. Jak zaznaczyła, prokurator planuje powołać biegłego, który wyda opinię dotyczącą prawidłowości działań podjętych przez lekarza, który niedługo przed śmiercią badał bezdomnego.
We wrześniu do Radomskiego Szpitala Specjalistycznego został przewieziony karetką pogotowia 64-letni mężczyzna. Jak wynika z ustaleń prokuratury, pacjent został zbadany przez lekarza ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Po opuszczeniu gabinetu miał poczekać na korytarzu na dalsze badania diagnostyczne.
Dwóch pracowników firmy ochroniarskiej wywiozło go jednak na wózku inwalidzkim poza teren szpitala. Jak wyjaśniali w prokuraturze, zrobili to na prośbę mężczyzny, bez wiedzy personelu medycznego.
Ochroniarze pozostawili bezdomnego bez opieki medycznej, leżącego na ziemi, przez co - zdaniem prokuratury - z uwagi na stan wychudzenia i osłabienia organizmu oraz niską temperaturę powietrza, narazili go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, w następstwie czego nieumyślnie spowodowali jego zgon.
Przestępstwo zagrożone jest karą od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Na ulice Łodzi wyjedzie nocny autobus świadczący pomoc bezdomnym
W czwartek wieczorem na ulice Łodzi wyjedzie autobus, w którym osoby bezdomne i ubogie będą mogły zjeść ciepły posiłek, umyć się, zaopatrzyć w odzież i uzyskać pomoc przedmedyczną. Ta forma pomocy dostępna będzie codziennie aż do 15 marca.
"Warunki atmosferyczne są coraz gorsze. Musimy zadbać o osoby, które nie mają dachu nad głową. Codziennie od godz. 22 autobus będzie jeździł po ulicach miasta i zatrzymywał się w miejscach, gdzie najczęściej przebywają bezdomni" - poinformował w środę wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela.
W kursującym już kolejny sezon autobusie potrzebujący mogą zjeść gorący posiłek, zmienić ubranie, umyć się, skorzystać z informacji o innych formach wsparcia, a także uzyskać pomoc przedmedyczną.
Przystanki zaplanowano na łódzkich dworcach kolejowych i autobusowych, w okolicy noclegowni i schronisk oraz w miejscach, gdzie z reguły gromadzą się bezdomni. Kurs rozpoczyna się przy Schronisku dla Bezdomnych Mężczyzn przy ul. Nowe Sady o godz. 22 i trwa do godz. 2-3 następnego dnia.
"Liczba osób korzystających z tej formy pomocy zależy w dużym stopniu od pogody. Tym, co najbardziej przyciąga potrzebujących, jest możliwość zjedzenia ciepłego posiłku. Często zabierają też dodatkowe porcje dla swoich najbliższych" - podkreśliła Eliza Ziółkowska-Lewandowicz z łódzkiego MOPS.
W ramach ostatniej akcji liczenia bezdomnych, którą MOPS przeprowadził na ulicach miasta w 2015 roku, ustalono, że w Łodzi bytuje niespełna tysiąc takich osób.
"W szczycie sezonu zimowego czasem konieczne jest dostawianie dodatkowych łóżek w noclegowniach, gdzie obecnie zapewniamy 500 miejsc. Mamy też dzienną świetlicę dla bezdomnych przy ul. Piłsudskiego, która funkcjonuje w godz. 8-16 i może zapewnić schronienie oraz posiłek dla 60 osób" - zaznaczył wiceprezydent.
Przypomniał, że łódzka straż miejska oraz Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej oczekują na sygnały od mieszkańców dotyczące osób bezdomnych przebywających w czasie mrozów w pustostanach, działkowych altanach itp. Jak wyjaśnił, często są to ludzie z różnymi problemami, m.in. uzależnieni od alkoholu, którzy sami nie potrafią o siebie zadbać - przekazanie o nich informacji służbom miejskim może uratować im życie.
Skomentuj artykuł