"Dragon": największe ćwiczenie polskiego wojska
Prawie 6 tys. żołnierzy, w tym rezerwiści, weźmie w październiku udział w ćwiczeniu "Dragon" - największych tegorocznych manewrach Wojska Polskiego. Ćwiczyć będą obronę terytorium państwa przy wsparciu sojuszników z Niemiec, USA i Wielkiej Brytanii.
- Ćwiczenie "Dragon" będzie największym ćwiczeniem taktycznym z wojskami w 2015 r. - podkreślił gen. dyw. Mirosław Różański, który na początku lipca objął stanowisko dowódcy generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
W ćwiczeniach na lądzie i w powietrzu weźmie udział blisko 6 tys. żołnierzy i prawie 750 jednostek sprzętu. Oprócz Polaków szkolić się będą także Niemcy, Brytyjczycy i Amerykanie. Różański zaznaczył, że na ćwiczenie będą również powołani żołnierze rezerwy.
- Będzie to ćwiczenie dedykowane typowemu działaniu związanemu z art. 5 traktu północnoatlantyckiego, czyli obroną terytorium członka NATO. Żołnierze naszych sojuszników zaakcentują obecność sił wzmocnienia, z którymi potencjalnie będziemy współpracowali - wyjaśnił Różański.
Podczas manewrów ich główny uczestnik - 11 Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej - będzie musiała przerzucić część oddziałów na odległy poligon. Będzie to sprawdzianem dla logistyków.
Prócz 11 LDKPanc. szkolić się będą m.in. żołnierze z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej, artylerzyści, grupa działań psychologicznych i operatorzy bezzałogowców. - Dużą wagę będziemy przywiązywali również do tego, by sprawdzić i potwierdzić zdolność do wykorzystania tych systemów wsparcia dowodzenia, które mamy - poinformował Różański.
Manewry będą miały charakter połączony, czyli siły lądowe będą wykonywały zadania wspólnie z lotnictwem.
Bataliony na lądzie będą zaś wspierane przez jednostki, które na co dzień nie wchodzą w ich skład, a także przez pododdziały zabezpieczające. Wspólne zadania będą wykonywali lotnicy z Polski i Niemiec.
Różański podkreślił, że manewry dobrze zaplanowano jeszcze za kadencji jego poprzednika - gen. broni pil. Lecha Majewskiego.
"Dragon" odbędzie się w październiku. Co ciekawe, dokładny termin manewrów trzeba było dostosować do terminu wyborów parlamentarnych, które prezydent Bronisław Komorowski w piątek zarządził na 25 października. Chodziło o to, żeby w dniu wyborów żołnierze nie byli na poligonach, lecz mogli głosować w miejscu zamieszkania.
Nowością - przynajmniej w porównaniu z ostatnimi latami - będzie też zaproszenie VIP-ów i mediów nie na zakończenie manewrów, lecz na ich początek. - Później przejdziemy do zasadniczej, kilkudniowej części. Chcę mocno urealnić proces prowadzenia działań, żeby to wyglądało tak, jak działania bojowe prowadzone w wymiarze kilkunastu godzin czy dni - wyjaśnił dowódca generalny. Jak podkreślił, może okazać się, że konieczne będzie powtórzenie niektórych elementów ćwiczenia, dlatego nie będzie presji, że "coś musi się wydarzyć".
W czerwcu NATO przeprowadziło w Europie, w tym w Polsce, serię ćwiczeń pod wspólnym kryptonimem "Allied Shield" (Sojusznicza Tarcza). Zaangażowano w nie ok. 15 tys. żołnierzy z 22 państw.
Na polskim poligonie Żagań-Świętoszów odbyły się pierwsze tego typu manewry tzw. szpicy NATO pod kryptonimem "Noble Jump" z udziałem ok. 2,1 tys. żołnierzy z dziewięciu państw. Częściowo w Polsce odbywały się też ćwiczenia "Saber Strike-15" (6 tys. żołnierzy, w tym 2,1 tys. na polskich poligonach) i morskie "Baltops" (z udziałem łącznie ok. 5,6 tys. żołnierzy).
Największe w ogóle polskie ćwiczenia wojskowe to odbywające się co dwa lata manewry "Anakonda" organizowane od 2006 r. przez dowództwo operacyjne. W ostatniej edycji, w 2014 r., wzięło udział prawie 12,5 tys. żołnierzy z dziewięciu państw.
Skomentuj artykuł