Dziurawa ochrona Tuska. Złamano procedury

(fot. PAP/Jakub Kamiński)
"Rzeczpospolita" / PAP / pz

Premier polecił BOR, by nie sprawdzało tysięcy osób, które odwiedziły jego siedzibę. Złamano wszelkie procedury - alarmuje "Rzeczpospolita".

W Dniu Dziecka Kancelaria Premiera Rady Ministrów zaprosiła rodziców wraz z pociechami na dzień otwarty. Chętnych było ponad 11 tysięcy - tyle ludzi weszło na rządowy teren. Część z nich - 1,2 tys. - zwiedziła siedzibę prezesa Rady Ministrów.

Jak ustaliła "Rzeczpospolita", grupa ta weszła bez jakiejkolwiek kontroli ze strony BOR, choć samo Biuro było do tego przygotowane - było specjalne stanowisko wyposażone w urządzenia m.in. do kontroli pirotechnicznej.

Sprawdzania zaniechano na wyraźne polecenie premiera Donalda Tuska.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że po otrzymaniu polecenia szefa rządu, oficerowie nie konsultowali decyzji o wpuszczeniu gości bez kontroli ze swoim przełożonym. "Niewiarygodne, skandaliczne, nieodpowiedzialne. W zasadach ochrony nie ma wyjątków" - podkreśla Jerzy Dziewulski, były szef ochrony Aleksandra Kwaśniewskiego.

Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik BOR, zapewnia, że wchodzących do samej siedziby premiera kontrolowano. "Po zakończeniu imprezy cały teren został drobiazgowo przeszukany przez pirotechników" - dodaje.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Dziurawa ochrona Tuska. Złamano procedury
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.