Rusza proces ws. powrotu prof. Chazana

(fot. PAP/Paweł Supernak)
PAP / slo

Przed sądem pracy ruszył proces, w którym prof. Bogdan Chazan domaga się przywrócenia go na stanowiska dyrektora szpitala św. Rodziny. Chazan został odwołany po tym, gdy - mimo przesłanek medycznych - odmówił legalnej aborcji jednej z pacjentek. Kolejna rozprawa we wrześniu.

Proces - na wniosek zarówno Chazana, jak i pozwanego szpitala toczy się za zamkniętymi drzwiami. Wnioski o wyłączenie jawności uzasadniono tajemnicą lekarską i informacjami, które będą przekazywane, a które dotyczącą kwestii intymnych - terapeutycznych i diagnostycznych, związanych z pacjentką i jej dzieckiem.

DEON.PL POLECA

 

 

Na pierwszej rozprawie w czwartek przesłuchanych zostało trzech świadków; m.in. osoby, które brały udział w kontroli przeprowadzonej przez urząd miasta, a której wyniki były podstawą odwołania Chazana. Pełnomocnik profesora, mecenas Jerzy Kwaśniewski, powiedział po rozprawie, że w sumie przesłuchanych może zostać nawet kilkunastu świadków i biegli - posiadający specjalistyczną wiedzę na temat rozważanych zagadnień.

Przyznał, że jednym z wniosków dowodowych jest przesłuchanie prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz oraz jej zastępców.

- (Gronkiewicz-Waltz) jest to osoba, która formalnie i oficjalnie ogłosiła zamiar zwolnienia z pracy dyrektora szpitala św. Rodziny, profesora Bogdana Chazana - mówił mecenas.

Nie chciał natomiast powiedzieć, czy wśród świadków będzie też pacjentka, której odmówiono aborcji.

DEON.PL POLECA


Chazan po rozprawie nie chciał się wypowiadać. Powiedział jedynie, że ma nadzieję, iż jego starania o przywrócenie na stanowisko dyrektora szpitala zakończą się sukcesem.

W kwietniu 2014 r. Chazan - powołując się na klauzulę sumienia - odmówił pacjentce wykonania w szpitalu aborcji, choć były do tego wskazania medyczne ze względu na wady płodu. Z raportu urzędu miasta wynikało, że działając jako dyrektor szpitala, a nie będąc lekarzem prowadzącym pacjentki, w świetle obowiązujących przepisów nie mógł powołać się na klauzulę sumienia, ponieważ ma ona charakter indywidualny. Nie wskazał też pacjentce - do czego był zobowiązany - innego lekarza lub placówki, gdzie można zabieg wykonać.

Chazan pozwał Szpital Specjalistyczny im. Świętej Rodziny, choć - jak mówił jego pełnomocnik - odpowiedzialny "za wadliwość" decyzji o odwołaniu profesora jest ratusz. - Pozwanym w tym postępowania musi być szpital św. Rodziny ze względu na pewne formalne wymogi dotyczące zarządzania personelem i spraw z zakresu prawa pracy. Organem wykonującym zadania pracodawcy wobec profesora jest prezydent miasta stołecznego Warszawy (to Hanna Gronkiewicz-Waltz podjęła decyzję o jego odwołaniu - PAP), tak samo jak w przypadku innych szpitali miejskich. Dlatego zdajemy sobie sprawę, że odpowiedzialny za wadliwość tej decyzji (o odwołaniu - PAP) jest ratusz, ale ratusza nie można w tej sprawie pozwać - mówił przed rozprawą mec. Kwaśniewski.

Profesor domaga się przywrócenia na stanowisko dyrektora szpitala. - W naszej opinii przyczyny wypowiedzenie pracy podane w uzasadnieniu decyzji są przyczynami fikcyjnymi. Prawdziwą przyczyną jest dyskryminacyjna polityka urzędu miasta, który wypowiedział umowę o pracę ze względu na światopogląd pana profesora, wyrażony poprzez powołanie się na klauzulę sumienia - zaznaczył mecenas.

Zdaniem mec. Kwaśniewskiego bezpodstawne są też argumenty miasta, że Chazan nie mógł powoływać się na klauzulę sumienie - bo był dyrektorem placówki.

- Posłużenie się klauzulą sumienie w tym konkretnym przypadku nie miało żadnego wpływu na realizację praw zdrowotnych i żadnego wpływu na prawo do informacji pacjentki. Pacjentka została właściwie, można powiedzieć, obsłużona przez swojego lekarza prowadzącego z tego szpitala, podwładnego profesora Chazana. Decyzja dyrektora szpitala, będącego zarazem lekarzem, w żadnym stopniu nie wpływała na realizację jej praw, i tym samym nie mogła być ważną podstawą do wypowiedzenia umowy o pracę - dodał.

Mecenas podkreślał, że pacjentka "otrzymała wszystkie informacje, jakie były jej potrzebne, z odpowiednim wyprzedzeniem". - Niezwłocznie po odmowie wykonania aborcji jej lekarz prowadzący skierował ją do innego szpitala, który był gotów na przeprowadzenia aborcji. Tam również jej odmówiono aborcji, wskazując, że w opinii lekarzy termin wykonania aborcji minął, zanim poprosiła o to profesora Chazana - dodał.

Z kolei Chazan przed rozprawą powiedział dziennikarzom, że ma nadzieję, iż zostanie przywrócony na stanowisko dyrektora placówki, gdyż - jak zapewnił - przez 10 lat swojej pracy udowodnił, że potrafi kierować szpitalem, i doprowadził m.in. do tego, że wiele pacjentek zdecydowało się korzystać z usług placówki.

- Nie czuję się winny, przez te 10 lat udowodniłem, że potrafię kierować szpitalem, wyprowadziłem go na prostą. Szpital uzyskał zaufanie pacjentek, o czym świadczy wzrost liczby pacjentek leczonych, liczby porodów. Nie czuję się winny, również jeśli chodzi o klauzulę sumienia; uważam, że przysługiwała mi. Miałem aneks z miastem, w którym zobowiązałem się do świadczenia usług medycznych - powiedział profesor.

Przyznał, że brakuje mu pracy w szpitalu. - Przez całe życie pracowałem w szpitalu, atmosfera szpitala, praca szpitala, to, co się tam dzieje, operacje, porody, były do tej pory sensem mojego życia, mam nadzieję, że do emerytury będę mógł pracować w szpitalu - dodał. Dopytywany przez dziennikarzy dodał, że obecnie pracuje jako wykładowca na uniwersytecie w Kielcach oraz jako lekarz w prywatnym gabinecie.

Podstawą odwołania profesora były wyniki kontroli miasta oraz fakt - jak informował ratusz - że nie poinformował on pacjentki o granicznym terminie wykonania aborcji, czym ograniczył jej prawo do informacji. Wypowiedzenie z pracy otrzymał w lipcu ub.r. Oceniał wówczas, że kara jest niezasłużona, a jej wysokość - nieproporcjonalna.

Kobieta zgłosiła się do szpitala św. Rodziny w 22. tygodniu ciąży, kiedy aborcja była jeszcze zgodna z prawem. Ostatecznie dziecko urodziła w innym szpitalu; z powodu ciężkich wad zmarło niedługo po narodzinach. W warszawskim sądzie okręgowym jest jej pozew o zadośćuczynienie; domaga się miliona zł.

Sprawa wywołała duże poruszenie i przeciwstawne oceny - w zależności od światopoglądu komentujących.

W Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów toczy się śledztwo ws. "narażenia pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu". Podstawą prawną śledztwa jest art. 160 par. 2 Kodeksu karnego, który przewiduje karę od 3 miesięcy do 5 lat więzienia dla osoby, która - mając obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo - naraża ją na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. We wtorek rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Przemysław Nowak potwierdził, że wpłynęła opinia biegłych w tej sprawie. Ocenił, że nie daje ona podstaw do stawiania zarzutów, ale nie ujawnił jej konkluzji. Zaznaczył, że śledztwo trwa, a pod koniec marca ma być jako świadek przesłuchiwany sam Chazan (gdyby miał usłyszeć zarzuty, nie wzywano by go jako świadka, lecz podejrzanego - PAP).

Prof. Chazan mówił, że "aborcję uważa za zabójstwo niewinnego człowieka". Przyznawał zarazem, że aborcji dokonywał w przeszłości - czego dziś się wstydzi. Jest on jednym z sygnatariuszy "Deklaracji wiary", gdzie zapisano m.in. pierwszeństwo prawa Bożego nad prawem ludzkim oraz potrzebę "przeciwstawiania się narzuconym antyhumanitarnym ideologiom współczesnej cywilizacji". Podpisując ją, lekarze i studenci medycyny deklarują, że nie będą wykonywać zabiegów sprzecznych z ich światopoglądem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rusza proces ws. powrotu prof. Chazana
Komentarze (2)
M
Michał
21 kwietnia 2015, 17:48
Moja żona w latach 2003-2005 była pacjentką prof. Chazana. W czasie gdy była jego pacjentą pojawiły się u niej mięśniaki w jamie macicy. W 2005 r. wzieliśmy ślub w żona zaszła w ciąże. W 10 tygodniu ciąży dowiedziała się ze zdjęcia USG o zatrzymanym poronieniu a na zdjęciu zobaczyła zgnieciony zarodek między dwoma mięśniakami w jamie macicy. Mięśniaki zajmowałły 80% jamy macicy. Prof. Chazan wcześniej nie poinformował jej o możliwości poronienia przez mięśniaki a po poronieniu namawiał do następnej ciąży z mięśniakami. Gdy żona zwróciła się do niego o skierowanie na operacje wycięcia mięśniaków odmówił. Inny gienokolog zapytał się który lekarz doprowadził do rozwoju tak dużych mięśniaków które tak bardzo znikształciły macice i doprowadziły do poronienia. Żona odpowiedzieła, że cały czas od dwóch lat była pod stałą opeką Chazana. Wcześniej Chazan przed zajście w ciąże odmówił dokonania badań prekoncepcyjnych, nie interesował się cyklami, żle prowadził w kilku miejscach dokumentacje medyczną. Wielu lekarzy stwierdziło, że mięśniaki terez są za duże do wycięcia i macica może polecić ale wcześniej jak były mniejsze to nie byłoby problemu. Chazan doprowadził do sytuacja która groziła utratą macicy a nawet śmierci w czasie operacji. Bardzo dobry ginekolog w jednym ze szpitali dokonał operacji wycięcia dwóch mięśniaków. Żona dzięki bardzo dobrze wykonanej operacji urodziła dwóch synów. Od wielu innych lekarzy potem usłyszeliśmy informację, że w środowisku lekarskim Chazan jest znany jako bardzo słaby ginekolog. Chwalą go pacjentki które nie mają powikłań i nie mają wiedzy medycznej. Wiadomość o zwolnieniu Chazana z funkcji Dyrektora Szpitala przyjeliśmy z wielkim zadowolieniem.
R
RENIA
12 marca 2015, 18:08
Zyczę Prof.powodzenia i jak najszybszego powrotu do szpitala.CZEKAJA PACJENTKI NA PANA P.PROFESORZE.