Sejm odrzucił referendum ws. sześciolatków
Nie będzie referendum w sprawie obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Sejm nie przyjął w piątek obywatelskiego wniosku o jego przeprowadzenie, choć z dyscypliny w głosowaniu wyłamało się dwóch posłów PSL. PiS zapowiada już złożenie poselskiego wniosku o referendum.
Wniosek o przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum poparło 222 posłów, 232 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. Większość bezwzględna wynosiła 228.
Za wnioskiem była cała opozycja: PiS, Twój Ruch, SLD, SP. Przeciw głosowali posłowie PO oraz PSL. Dwóch posłów Stronnictwa: Eugeniusz Kłopotek i Andrzej Dąbrowski złamało dyscyplinę klubową i poparło wniosek. Groziło im za to usunięcie z klubu. Ostatecznie zostali ukarani naganą.
Po głosowaniu inicjator wniosku o referendum Tomasz Elbanowski w sali sejmowej rozwinął transparent z napisem: "Dzieci i rodzice nie mają prawa głosu?". Karolina Elbanowska oraz goście na galerii sejmowej skandowali: "Hańba, wstydźcie się!". Elbanowska zapowiedziała w rozmowie z dziennikarzami, że będzie walczyć do skutku w sprawie sześciolatków.
Premier Donald Tusk po głosowaniu wyraził nadzieję, że gdy emocje opadną, wszystkie strony sporu przyjmą jego propozycję, żeby poważnie porozmawiać, w jaki sposób uczynić polskie szkoły i przedszkola miejscami maksymalnie przygotowanymi do tego, "żeby nasze dzieci, nasze wnuki mogły tam przebywać i być wychowywane".
Według Tuska niektóre pytania w referendum nie pozwalały na zaakceptowanie takiego pomysłu. Wnioskodawcy zaproponowali pięć pytań dotyczących systemu edukacji w Polsce. Premier przyznał, że podziela w dużym stopniu lęki inicjatorów, "jako rodzic, w tej chwili jako dziadek". Dodał, że jego wnuk za rok będzie szedł do szkoły jako sześciolatek. "Jasne, że każdy się boi o swoje maleństwa, to zupełnie zrozumiałe" - powiedział.
Odrzucenie wniosku referendalnego oznacza spokój dla polskich szkół, ale wcale nie oznacza, że MEN przestanie słuchać głosów rodziców - zapewniła w rozmowie z PAP minister edukacji Krystyna Szumilas. Jak mówiła, podpisy pod wnioskiem o referendum są dla niej sygnałem, że wciąż należy poprawiać stan przygotowania szkół podstawowych na przyjęcie sześciolatków. "Teraz potrzeba wyciszenia emocji i dalszej wspólnej pracy" - powiedziała.
Politycy PO mówili, że dobrze się stało, że Sejm odrzucił wniosek o referendum. Rafał Grupiński zauważył, że od wielu lat sześciolatki są w zerówkach prowadzonych w szkołach. "Nie można zatrzymywać czegoś, co jest w biegu" - oceniła Małgorzata Kidawa-Błońska (PO).
Nad sejmowym głosowaniem ubolewał szef PSL Janusz Piechociński. "Głosowanie wcale nie odbyło się po naszej myśli. Atmosfera jest fatalna. Po raz kolejny pokazaliśmy, że rozkręcanie emocji to jest polska specjalność. To dramatyczny wymiar. Coś niedobrego dzieje się z naszą klasą" - powiedział Piechociński.
Po sejmowym głosowaniu PiS zapowiedział już, że złoży poselski wniosek o referendum ws. obowiązku szkolnego sześciolatków. "Ponieważ niektórzy z posłów twierdzili, że poparliby wniosek, który odnosiłby się tylko do sprawy sześciolatków, natomiast z ich punktu kontrowersyjne są inne pytania, PiS zgłosi w bardzo krótkim czasie w innym trybie, przez parlament, wniosek o referendum w tej sprawie. Wrócimy do sprawy referendum. Tam będzie tylko jedno pytanie: +Czy chcesz, czy nie, żeby sześcioletnie dzieci szły do szkoły?+" - oświadczył prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Jak dodał, głosowanie ws. referendum to "kolejne wydarzenie, które pokazuje, że w Polsce demokracja traktowana jest w sposób bardzo szczególny". "Te mechanizmy demokracji, które nie odpowiadają władzy, a mają charakter konstytucyjny - bo przecież referendum to instytucja konstytucyjna - są po prostu odrzucane, nie stosuje się ich. To nie pierwszy przypadek, można mówić o pewnej praktyce" - zaznaczył Kaczyński.
Szef Twojego Ruchu Janusz Palikot ocenił, że odrzucenie wniosku tworzy jeszcze głębszy rów między społeczeństwem a politykami. Także szef SLD Leszek Miller uważa, że źle się stało, że Sejm odrzucił wniosek. Według niego, szkoły w Polsce nie są przygotowane do przyjęcia sześciolatków.
Decyzję posłów skrytykował też szef Solidarności Piotr Duda. "W odrzuconym wniosku o referendum w sprawie 6-latków, jak i wcześniejszym Solidarności o wieku emerytalnym, chodziło tak naprawdę o jedno - o prawo wyboru. Ale, jak widać, politycy znowu wiedzą lepiej a +Rodzice i dzieci głosu nie mają+" - napisał.
"W sprawie sześciolatków chodziło tylko o jedno - o prawo wyboru rodzica, który wie, co jest dla dziecka najlepsze, który nie musi obawiać się administracyjnych nacisków swoich przełożonych, jak dyrektorzy szkół, którzy - jak widać - przekonali parlamentarzystów, głównie z koalicji rządzącej" - podkreślił z kolei przewodniczący Forum Związków Zawodowych Tadeusz Chwałka.
Solidarna Polska przygotowała wniosek o wotum nieufności wobec minister edukacji. Zapowiedziała, że skieruje pismo do opozycyjnych klubów parlamentarnych z prośbą o poparcie wniosku.
Marszałek Ewa Kopacz zapowiedziała złożenie wniosku do komisji etyki o ukaranie Jarosława Kaczyńskiego, który zarzucił jej, że Straż Marszałkowska zastosowała siłę wobec zwolenników referendum edukacyjnego, którzy w piątek byli na galerii sejmowej. PiS w tej samej sprawie złoży wniosek przeciw Kopacz.
Skomentuj artykuł