Sejm: spór o reformę szkolnictwa wyższego

Wicemarszałkowie Sejmu: Stefan Niesiołowski i Jerzy Wenderlich (fot. PAP/Tomasz Gzell)
PAP / psd

Uproszczenie procedury habilitacji, sposób finansowania uczelni oraz wprowadzenie odpłatności za drugi kierunek studiów - to kwestie, które wzbudziły największe kontrowersje podczas sejmowej debaty nad zaproponowaną przez rząd reformą szkolnictwa wyższego.

We wtorek w Sejmie odbyło się drugie czytanie rządowych projektów nowelizacji ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym oraz ustawy o stopniach i tytule naukowym. Rząd chce, aby oba projekty najpóźniej do kwietnia zostały przyjęte przez parlament i podpisane przez prezydenta. Przepisy mają wejść w życie 1 października 2011 r.

"Rządowa propozycja zmierza do dalszego osłabienia większości państwowych szkół wyższych, skoro ze środków na nie przeznaczonych wydzieli się fundusze na wsparcie kilku największych uczelni - tych, które zgodziły się popierać rządowe pomysły" - powiedział podczas sejmowej debaty poseł PiS Ryszard Terlecki.

Taki sposób argumentacji minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Barbara Kudrycka nazwała skandalem. "To duże nadużycie, które narusza godność urzędu ministra. Tego ministra, który po raz pierwszy wprowadza obiektywne kryteria przyznawania środków nie tylko na dotację stacjonarną, ale też na dotację statutową. Uwłacza też godności uczelni, które często przygotowują znakomite projekty pozyskiwania funduszy strukturalnych" - argumentowała minister Kudrycka.

Zapewniła również, że głosy, które mówią o mizerii finansowej spotykającej uczelnie wyższe, nie są zgodne z prawdą. "Nigdy jeszcze uczelnie wyższe nie były tak wielkim polem inwestycji w laboratoria i obiekty dydaktyczne jak w tej chwili. 14 mld zł jest inwestowanych właśnie w szkolnictwo wyższe" - zapewniła minister. Jej zdaniem, dotacja projakościowa, która trafi do tzw. Krajowych Naukowych Ośrodków Wiodących, spowoduje, że będą one mogły konkurować ze światowymi jednostkami naukowymi.

Posłowie odnieśli się również do zapisu dającego rektorowi prawo zatrudnienia doktora na stanowisko profesorskie. W myśl przepisów, naukowiec, który nie ma habilitacji, będzie mógł zostać samodzielnym pracownikiem naukowym i np. być promotorem prac doktorskich. Tak jak obecnie, doktorowi, który uzyska habilitację, prezydent będzie mógł nadać tytuł profesora. W szczególnych przypadkach Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów będzie mogła wnioskować o nadanie tytułu profesora osobie bez habilitacji i uprawnień doktora habilitacyjnego.

"Będziemy mieli do czynienia z postępującym obniżeniem poziomu kształcenia, skoro dla objęcia funkcji rektora wystarczy posiadanie stopnia doktora. Skoro profesorów będzie można zastąpić doktorami" - mówił poseł Terlecki.

Również poseł Artur Górski (PiS), zwrócił uwagę, na znacznie obniżenie prestiżu habilitacji. "Doktorat będzie dawał niemal takie same uprawnienia jak habilitacja. Obecnie tylko samodzielny pracownik naukowy może zostać wybrany na funkcję rektora, a po przyjęciu ustawy wystarczy do tego stopień doktora. Dlaczego ludzi nauki mamicie pozorami pozostawienia habilitacji, a jednocześnie pozbawiacie ten stopień naukowy znaczenia i prestiżu?" - pytał Górski. "Czy może pani sobie wyobrazić, że rektorem Uniwersytetu Warszawskiego czy Jagiellońskiego może być doktor bez habilitacji?" - pytał minister Kudrycką poseł Tadeusz Iwiński (SLD).

Do omawianego projektu ustawy posłowie zgłosili ok. 30 poprawek, nad którymi będzie pracowała sejmowa Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży.

W trakcie sejmowej debaty posłowie PO, Małgorzata Kidawa-Błońska i Jan Kaźmierczak, zorganizowali konferencję prasową, na której zapewniali, że zaproponowana przez rząd reforma szkolnictwa wyższego spowoduje, iż polskie uczelnie awansują do grona najlepszych uczelni na świecie.

"Pierwszą najważniejszą kwestią jest upodmiotowienie uczelni. W ustawie odchodzi się bardzo wyraźnie od sztywnego kanonu nauczania, który narzucał - poprzez rozporządzenie ministra - program kształcenia, odchodzi się na rzecz rozliczania uczelni z tego, na ile skutecznie przygotowuje absolwenta do funkcjonowania na rynku pracy, czyli odchodzimy od programu na rzecz kwalifikacji" - podkreślił Kaźmierczak.

Podczas wcześniejszych prac nad projektami Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży poparła rządową propozycję, aby tylko jeden kierunek studiów można było ukończyć na koszt państwa. Posłowie komisji przyjęli też poprawkę do przepisów ograniczających tzw. wieloetatowość, czyli pracę jednego wykładowcy na kilku uczelniach.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Sejm: spór o reformę szkolnictwa wyższego
Komentarze (3)
W
Warg
2 lutego 2011, 12:33
Nie wiem czemu nie można sobie wyobrazić rektora uczelni, doktora bez habilitacji. Habilitacja w obecnej formie to pozostałość po prusko rosyjskim systemie zarządzania nauką. Przypomnę, że w tym systemie była jeszcze jedna funkcja: radca dworu, polecam. Habilitacja to dla zbyt wielu powód do osiadania na laurach i niechęć dla zmian czy prawdziwej konkurencji w nauce. Prestiż tytułu służy raczej do wytwarzania feudalnych zależności, ustanowienia finansowej nienaruszalności. Mało ma to wspólnego z naukowym prestiżem na świecie, czy wsród współpracowników. Wielu gardłujących za tzw. prestiżem ma (co najwyżej) wiele autocytowań i mizerną lub żadną porcję cytowań w publikacjach obcych. Żałosne umiejętności zarządzania zespołami badawczymi. Chyba, że dyktatura to model porządany. Wbrew pozorom duża liczba publikacji nie może być wyznacznikiem wartości naukowej. Jedynym bowiem sposobem ochrony własności intelektualnej włożonej w pracę dyplomowe jest wspólne publikowanie z dyplomantami (czy innymi osobami których jest się promotorem). Publikacje takie zawierają wiedzę "rozproszoną", często powieloną i przez to nie mają dużej wartości. Odpowiedź dlaczego tak się dzieje jest zarazem odpowiedzią na pytanie: "Czemu kształcenie na wyższych uczelniach nie jest zarazem promocją osiągnięć naukowych?" Ograniczenia w ilości znaków w notce sprawiaą że poprzestanę na tym pytaniu.
DS
Dominik Sobel
2 lutego 2011, 10:28
 +"Będziemy mieli do czynienia z postępującym obniżeniem poziomu kształcenia, skoro dla objęcia funkcji rektora wystarczy posiadanie stopnia doktora" To mówi samo za siebie "odchodzi się na rzecz rozliczania uczelni z tego, na ile skutecznie przygotowuje absolwenta do funkcjonowania na rynku pracy, czyli odchodzimy od programu na rzecz kwalifikacji" A jak będzie się to sprawdzać..? Czy wszystkie kierunki będą traktowane tak samo..? Podzielenie np. historii na licencjat i magisterium to poroniony pomysł, czy znajdzie się więcej takich w nowej ustawie..? Czy nowa ustawa bierze pod uwagę obniżenie poziomu nauczania na innych stopniach oświaty i jak zamierza PODWYŻSZYĆ poziom tego nauczania, wyrównanie strat na studiach..? To tylko część pytań, jakie mi się nasuwają.
GK
Godność??? Kogo czy czego?
2 lutego 2011, 02:14
To zdumiewające, że p. prof Barbara Kudrycka dostrzega godność urzędu ministra, nie dostrzega godności ludzkiej osoby! A może już tak dalece utożsamiła sie z urzędowa godnością, że ludzkiej nie potrzebuje? I to jest sklandal!