Sejm uchwalił zmiany w systemie emerytalnym

(fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
PAP / mh

Podczas piątkowego posiedzenia Sejm uchwalił zmiany w systemie emerytalnym. Nowe przepisy zakładają, że przyszli emeryci będą mogli wybrać, czy chcą przekazywać część składki do OFE, czy w całości do ZUS.

Posłowie przyjęli poprawkę PO, która zapewniła, że tekst ustawy ma brzmienie takie, jak proponował rząd. Za przyjęciem poprawki, a tym samym nowelizacji w takim właśnie brzmieniu zagłosowało 232, przeciwko 216, od głosu wstrzymał się jeden poseł.
Zgłoszenie poprawki PO, która zawierała całościowy tekst nowelizacji, spowodowane było tym, że posłowie SP zgłosili podczas drugiego czytania 999 poprawek. Przyjęcie poprawki PO spowodowało, że wszystkie inne poprawki zgłoszone do projektu, a było ich ogółem ponad tysiąc, stały się bezprzedmiotowe.
Znowelizowana ustawa przewiduje m.in., że przyszli emeryci będą mogli decydować, czy nadal chcą przekazywać część składki do OFE, czy też całość do ZUS. Z OFE do ZUS mają zostać przeniesione obligacje Skarbu Państwa. W te papiery, jak i w inne instrumenty dłużne gwarantowane przez Skarb Państwa, OFE nie będą mogły już inwestować.
Przez 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego środki z OFE mają być stopniowo przenoszone na fundusz emerytalny FUS i ewidencjonowane na prowadzonym przez ZUS subkoncie (tzw. suwak bezpieczeństwa). Wypłatą emerytur będzie zajmował się ZUS. Po osiągnięciu wieku emerytalnego środki stanowiące podstawę wyliczenia emerytury będą przez trzy lata podlegać dziedziczeniu.
Sejm: 2014 - Rokiem Jana Karskiego
Rok 2014 został w piątek ustanowiony przez Sejm Rokiem Jana Karskiego. W przyszłym roku przypada setna rocznica urodzin Karskiego, emisariusza Polskiego Państwa Podziemnego, człowieka, który "chciał zatrzymać Holokaust".
Uchwałę w tej sprawie poparło w głosowaniu 446 posłów, nikt nie był przeciw, dwóch posłów wstrzymało się od głosu.
"Jubileusz stanowi okazję do oddania hołdu jednemu z najwybitniejszych Polaków XX wieku, bohaterowi II wojny światowej, Sprawiedliwemu Wśród Narodów Świata, obywatelowi Stanów Zjednoczonych, Honorowemu Obywatelowi Państwa Izrael, często dziś określanemu jako +człowiek, który chciał powstrzymać Holokaust+" - napisano w uchwale.
Przypomniano w niej, że pełniąc rolę emisariusza Polskiego Państwa Podziemnego dostarczył w 1942 r. przywódcom i rządom państw alianckich udokumentowany raport o tragicznej sytuacji i planowej eksterminacji Żydów prowadzonej przez niemieckich okupantów. W raporcie znajdowała się także prezentacja Polskiego Państwa Podziemnego oraz jego unikatowego charakteru w skali okupowanej Europy. 
"Świadectwo życia, misji i dzieła uczyniło profesora Karskiego wybitną postacią w skali międzynarodowej, a bogate dziedzictwo, jakie pozostawił posiada wymiar ponadczasowy, będąc moralnym drogowskazem dla przyszłych pokoleń" - podkreślono.
Jan Karski (właściwie Jan Kozielewski) urodził się 24 kwietnia 1914 r. w Łodzi. Po ukończeniu w 1935 r. studiów prawniczych i dyplomatycznych na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie pracował jako urzędnik w MSZ. We wrześniu 1939 r., jako żołnierz artylerii konnej, dostał się do niewoli radzieckiej. Dwa miesiące później zbiegł z transportu i wrócił do Warszawy, gdzie rozpoczął działalność konspiracyjną. Ze względu na doskonałą pamięć i znajomość języków powierzono mu obowiązki kuriera władz Polskiego Państwa Podziemnego. W styczniu 1940 r. udał się do Paryża i Angers.
W czasie kolejnej misji do Francji został aresztowany przez gestapo. Po brutalnych przesłuchaniach próbował popełnić samobójstwo, obawiając się, że podczas kolejnych tortur może zdradzić Niemcom istotne informacje. Odratowany trafił do więziennego szpitala, z którego został uwolniony dzięki akcji Związku Walki Zbrojnej.
W 1942 r. pod pseudonimem Jan Karski wyruszył w kolejną misję, tym razem do Wielkiej Brytanii i USA. Jednym z jego głównych zadań było poinformowanie aliantów o tragicznej sytuacji ludności żydowskiej pod okupacją niemiecką. Zbierając informacje na ten temat, dwukrotnie przedostał się do warszawskiego getta i obozu przejściowego w Izbicy.
Wstrząsającą relację świadka przekazał wielu amerykańskim i brytyjskim politykom, dziennikarzom i artystom. Spotkał się m.in. szefem brytyjskiego MSZ z Anthonym Edenem i prezydentem USA Franklinem Delano Rooseveltem. Jednak jego dramatyczne apele o ratunek dla narodu żydowskiego nie przyniosły rezultatów.
Po wojnie Karski pozostał na emigracji w USA. Podjął studia z zakresu nauk politycznych i obronił doktorat na Uniwersytecie Georgetown, gdzie przez dalsze 40 lat wykładał stosunki międzynarodowe i teorię komunizmu. Wśród jego studentów był m.in. przyszły prezydent Bill Clinton.
Karski był również autorem kilku książek. Najsłynniejsza z nich, "Tajne państwo" została opublikowana w 1944 r. Opowiada o polskim Państwie Podziemnym, wojennych losach Karskiego - misjach kurierskich, ujęciu przez gestapo, torturach i uwolnieniu przez podziemie.
Karski otrzymał wiele prestiżowych wyróżnień m.in. tytuł Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, liczne doktoraty honoris causa, był kawalerem Orderu Orła Białego i honorowym obywatelem Izraela. Zmarł w 2000 r. w Waszyngtonie.
Osobę i dzieło Jana Karskiego od 2010 r. w Polsce i na świecie przybliża Muzeum Historii Polski. Prowadzi specjalny program "Jan Karski. Niedokończona Misja". W jego ramach zrealizowano dziesiątki projektów w Polsce i za granicą. Program ten uzyskał honorowy patronat prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Projekt o uzgodnieniu płci - do dalszych prac
Stworzenie odrębnej procedury sądowej dla osób, u których występuje niezgodność między tożsamością płciową a płcią metrykalną przewiduje projekt ustawy o uzgodnieniu płci. W piątek posłowie skierowali go do dalszych prac w komisji. O jego odrzucenie wnioskował PiS.
Za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu było 198 posłów, 224 było przeciwko, a 16 wstrzymało się od głosu.
Projekt przygotowany został przez Twój Ruch. Jak mówiła w imieniu wnioskodawców Anna Grodzka, jest to próba kompletnego uregulowania prawnego sytuacji osób transpłciowych.
Nad projektem pracować będą Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz Komisja Zdrowia.
Podczas debaty nad projektem, która odbyła się we wtorek, za skierowaniem projektu do dalszych prac w komisji opowiedziały się PO i SLD. Poparł go również resort sprawiedliwości.
Wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu zgłosił PiS, argumentując, że jest on rażąco sprzeczny z konstytucją, poważnie narusza porządek prawny i medyczny, jego dalsze procedowanie - zdaniem PiS - kompromitowałoby wysoką izbę.
Jak podkreślają autorzy projektu rozbieżność między płcią metrykalną a tożsamością płciową, życie wbrew własnej psychicznej tożsamości płciowej i wynikających z niej potrzeb, staje się dla wielu osób udręką popychającą do prób samobójczych, samookaleczenia lub głębokiej depresji. Nie istnieją żadne akceptowalne naukowo, psychologiczne czy farmakologiczne metody zmiany tożsamości płciowej, dostosowujące je do płci metrykalnej. Jedyną skuteczną, uznaną przez świat nauki metodą jest korekta płci społecznej i prawnej tak, by była zgodna z tożsamością płciową oraz uzyskanie wizerunku odpowiedniego dla płci odczuwanej psychicznie.
Ważne jest, by umożliwić przeprowadzenie korekty płci możliwie wcześnie, w okresie dojrzewania, ale nie wcześniej niż istnieje możliwość ustalenia metodami psychologicznymi i psychiatrycznymi faktycznej tożsamości płciowej.
W sytuacji, gdy płeć genitalna dziecka nie może być jednoznacznie określona lub dziecko ma cechy genitalne obu płci, projekt proponuje ustalenie tej granicy na wiek 13 lat. W takich przypadkach nieodwracalne zabiegi medyczne, przed 13. rokiem życia, zmierzające do ukształtowania cech płciowych dziecka powinny zostać zakazane ze względów racjonalnych i humanitarnych.
Natomiast w przypadku osób, u których w niemowlęctwie nie było wątpliwości co do określenia płci prawnej, a które w okresie dojrzewania płciowego przejawiają utrwaloną tożsamość płciową odmienną od przypisanej im płci metrykalnej projekt proponuje ustalenie granicy wieku na 16 lat. W obu przypadkach warunkami prawnego ustalenia płci takiego dziecka ma być jego wola, dwie niezależne opinie specjalistów i zgoda rodziców, opiekunów prawnych lub sądu rodzinnego w sytuacji ich braku.
W projekcie znalazły się definicje m.in. płci metrykalnej, przez którą "rozumie się płeć wpisaną do aktu urodzenia" oraz tożsamości płciowej, która oznacza "głęboko odczuwane wewnętrzne i indywidualne doświadczenie własnej płciowości, które odpowiada lub nie płci metrykalnej, włączając w to osobiste odczucie własnej cielesności, które może prowadzić do modyfikacji wyglądu zewnętrznego lub biologicznych funkcji metodami medycznymi, chirurgicznymi lub innymi, i inne formy wyrażania własnej płciowości".
Projekt przewiduje, że sprawy o uzgodnienie płci należałyby do właściwości sądów okręgowych, które rozpoznawałyby je w składzie trzech sędziów zawodowych, a prawomocne postanowienie sądu o uzgodnieniu płci stanowiłoby podstawę wydania m.in. nowego aktu urodzenia oraz zmiany imion i nazwiska, świadectw i dyplomów potwierdzających ukończenie szkoły, studiów, kursów czy potwierdzających zdobycie określonych kwalifikacji, oraz świadectw pracy.
Propozycja zakłada ponadto, że po uprawomocnieniu się postanowienia sądu o uzgodnieniu płci - w wyniku którego została dokonana zmiana imienia i nazwiska - instytucje publiczne i prywatne posiadające dane wnioskodawcy nie mogłyby bez jego zgody ujawniać płci metrykalnej lub imienia i nazwiska noszonych przed wydaniem postanowienia, chyba że wymaga tego szczególny interes publiczny lub interes prawny.
Starcie Millera i Palikota przed głosowaniem ws. OFE 
Szefowie SLD i Twojego Ruchu: Leszek Miller i Janusz Palikot w ostrych słowach starli się przed głosowaniem nad rządowym projektem zmian w systemie emerytalnym. Palikot zarzucił Millerowi "obłudę", szef SLD Palikotowi "bezrozumne oszołomienie".
Palikot powiedział z mównicy sejmowej, że premier Donald Tusk zapewniał, że oszczędności ludzi to świętość, której nie można naruszyć.
"A zatem to jest świętokradztwo. Za świętokradztwo jest kara znacznie większa niż za obłudę, która spotkała Leszka Millera. To się nie skończy, jak w przypadku Leszka Millera, że pan będzie musiał funkcjonować wśród tych baranów z Samoobrony, bo Samoobrony już nie ma" - powiedział Palikot zwracając się do Tuska.
"To nie jest ta sama kara, która spotkała Jarosława Kaczyńskiego za obłudę w tej sprawie. A mianowicie uprawianie polityki z krzyżem w ręku, jako znakiem partyjnym. Pana czeka coś znacznie gorszego. Pana czeka samotność. Będzie pan siedział nad brzegiem morza w Sopocie i przyjdzie do pana las, jak do Makbeta u Szekspira" - mówił Palikot do premiera.
Następnie poseł SLD Ryszard Zbrzyzny przypomniał, że w 1998 roku klub SLD opowiedział się przeciwko OFE.
Po nim na mównicę wszedł Miller. Powiedział, że poseł Palikot "w stanie bezrozumnego oszołomienia co chwilę go wywołuje i domaga się od niego riposty". Przytoczył słowa Juliana Tuwima, a konkretnie utwór "Na pewnego endeka co na mnie szczeka": "Próżnoś się repliki spodziewał. Nie dam ci prztyczka, ani klapsa, nie powiem nawet pies cię j..., bo to mezalians byłby dla psa".
Na te słowa natychmiast zareagował Palikot. "Panie Miller, oczekuję od pana tylko jednej rzeczy, żeby pan nie brał jednocześnie pensji poselskiej, diet poselskich i emerytury" - powiedział.
Ta wymiana zdań zbulwersowała b. ministra finansów, posła PO Jacka Rostowskiego. "Czy to jest prywatna kłótnia, czy każdy może się przyłączyć?" - pytał.
"Czy to jest prywatna kłótnia na lewicy, czy to jest bardzo poważna sprawa, która pozwoli Polsce naprawić poważny błąd, który został popełniony w momencie wprowadzenia bardzo pożytecznej i dobrej reformy w 1998 roku, która pozwala, zabezpieczając przyszłość emerytów, naprawić finanse publiczne Polski na dziesięciolecia, bez wyrządzenia straty emerytom, dzieciom i dziadkom" - powiedział Rostowski.
Z kolei Ryszard Kalisz (niezrz.) zwracał uwagę, że "każda ustawa jest uchwalana w trzech czytaniach". W jego ocenie, zgłoszona podczas czwartkowych obrad sejmowej komisji finansów publicznych poprawka PO (która zawierała całościowy tekst nowelizacji) jest "niezgodna z konstytucją".
"Jest 460 posłów, wszyscy posłowie są równi, każdy ma prawo zapoznać się z całością poprawki, a jak wy zgłaszacie taką dużą poprawkę wieczorem poprzedniego dnia, a następnego dnia jest głosowanie, nie jest możliwe zapoznanie się z całością, przeanalizowanie miejsca tej ustawy i tej poprawki w systemie prawnym" - podkreślił Kalisz.
"Co na to poseł sprawozdawca? Czy poniesie odpowiedzialność historyczną za uchwalenie tak ważnej ustawy niezgodnie z konstytucją?" - pytał Kalisz.
Sprawozdawca komisji finansów Jakub Szulc (PO) zaznaczył, że "o tym czy ustawa jest zgodna z konstytucją wypowiada się Trybunał Konstytucyjny".
"Podczas prac komisji dyskutowaliśmy na temat tego, czy możliwe i dopuszczalne jest zgłoszenie poprawki, która adresuje wszystkie normy, które były zawarte w pierwotnym projekcie rządowym. Od Biura Legislacyjnego uzyskaliśmy opinię, że jak najbardziej złożenie takiej poprawki jest możliwe" - powiedział Szulc.
Sejm ustanowił rok 2014 Rokiem świętego Jana z Dukli
Rok 2014 będzie Rokiem świętego Jana z Dukli zdecydował w piątek Sejm, przyjmując uchwałę w tej sprawie. W 2014 r. przypada 600-lecie urodzin świętego oraz 275. rocznica ustanowienia go patronem Polski.
Za przyjęciem uchwały w tej sprawie głosowało 390 posłów, 42 było przeciw, 18 posłów wstrzymało się od głosu.
"Z okazji 600. rocznicy urodzin św. Jana z Dukli, patrona Polski, Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, mając na uwadze zasługi świętego dla naszego kraju, oddaje mu hołd" - napisano w uchwale.
"275. rocznica ustanowienia św. Jana z Dukli patronem Polski wpisuje się w szereg działań władz polskich, które doceniały jego walkę o prawdę, wierność Bożym przykazaniom oraz o ofiarną miłość do Ojczyzny. Niech pamięć jego działań, zmierzających do troski całego Narodu o wspólne dobro w duchu sprawiedliwości społecznej i miłości bliźniego, będzie fundamentem naszej tożsamości w Europie" - zaznaczono.
Wcześniej Sejm odrzucił poprawkę do tekstu uchwały zgłoszoną przez posłów PiS. Za przyjęciem poprawki głosowało 183 posłów, 251 było przeciw, ośmioro posłów wstrzymało się od głosu. Miała ona przywrócić sformułowanie znajdujące się w pierwotnej wersji projektu: "będzie fundamentem naszej katolickiej tożsamości w Europie".
Przed głosowaniami tym Piotr Babinetz (PiS) pytał, dlaczego sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu wykreśliła z projektu słowo "katolickiej". "Przecież św. Jan z Dukli to święty Kościoła katolickiego, przecież katolicka tożsamość Polaków jest naszym głównym wyróżnikiem, tym co tworzy naszą wspólnotę narodową" - podkreślił. "Nie wiem, dlaczego chcą państwo uparli się by zawężać patrona roku tylko dla katolików i dla tożsamości katolickiej Europy. To jest postać tak ważna, że powinna być wzorem do naśladowania dla całej Europy i dla wszystkich Polaków" - odpowiedziała mu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO).
"Doceniam działalność św. Jana Z Dukli, który 600 lat temu był skromnym zakonnikiem (...), ale chciałem powiedzieć, że Sejm przyjmuje zbyt dużo uchwał dotyczących świętych" - ocenił Tadeusz Iwiński (SLD). Przypomniał, że klub SLD złożył wniosek o ustanowienie 2014 r. Rokiem obecności Polski w Unii Europejskiej. Zaproponował by Sejm albo odrzucił projekt w sprawie ustanowienia Roku św. Jana z Dukli, ale wprowadził możliwości przyjęcia więcej niż trzech uchwał ustanawiających patronów danego roku.
Z kolei Roman Kotliński (Twój Ruch) pytał o fragment uzasadnienia uchwały dotyczący cudu podczas oblężenia Lwowa. "To niespodziewane ocalenie miasta opinia publiczna przypisała Błogosławionemu. Powyższy sąd został dodatkowo wsparty świadectwem mieszczan: Macieja Szykowicza i Mikołaja Bernecika, złożonym najpierw wobec rady miejskiej (1648), później przed królem Janem Kazimierzem (1649). Stwierdzili oni, że podczas oblężenia Lwowa widzieli Jana unoszącego się w powietrzu nad klasztorem bernardynów. Przerażeni tym widokiem wrogowie ustąpili spod miasta" - brzmi ten fragment.
"W uzasadnieniu czytamy, że największą zasługą Jana z Dukli było to, że obronił Lwów przed najazdem Kozaków w XVII wieku 200 lat po swojej śmierci. Mianowicie lewitował nad Lwowem, fruwał, czy latał (...) Dlatego pytam się, w jaki sposób lewitował: czy samoczynnie, czy na machinie latającej? Czy przebadano świadków tego lotu, i jak ocenia ten lot komisja Antoniego Macierewicza?" - pytał Kotliński.  
Jan z Dukli urodził się około 1414 roku w rodzinie mieszczańskiej w małopolskim mieście Dukla leżącym na szlaku handlowym z Polski na Węgry. Uczył się w rodzinnym mieście, a później w Krakowie. W młodości przebywał w pustelni na wzgórzu Zaśpit w Trzcianie koło Dukli. Opuściwszy pustelnię (ok. 1434) wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych - franciszkanów. Studiował w Krakowie. W zakonie pełnił funkcję gwardiana klasztoru w Krośnie w l. 1438-1440, gdzie rozbudował świątynię, oraz od r. 1444 we Lwowie. Prowadził też działalność duszpasterską i zasłynął z porywających kazań.
W wieku 60 lat Jan z Dukli przeszedł do surowszej gałęzi zakonu franciszkanów, zwanej w Polsce bernardynami (od imienia św. Bernardyna ze Sieny). Pełnił tam również funkcje kaznodziei i spowiednika w klasztorach w Poznaniu i Lwowie. Pod koniec życia poważnie chorował i utracił wzrok. Zmarł 29 września 1484 roku i został pochowany we Lwowie w tamtejszym kościele bernardyńskim.
Po śmierci zakonnika rozwinął się jego kult. Do jego grobu pielgrzymowali nawet królowie: Zygmunt III Waza, Jan Kazimierz, Michał Korybut Wiśniowiecki czy Jan Sobieski. Jana z Dukli szczególnie czcili żołnierze, zwłaszcza po roku 1648, kiedy Bohdan Chmielnicki wraz z chanem tatarskim Tuhaj Bejem rozpoczęli oblężenie Lwowa. Szanse na obronę miasta były znikome, ludność zgromadzona m.in. w klasztorze bernardynów modliła się o wstawiennictwo Jana z Dukli. Niespodziewanie Chmielnicki odstąpił od oblężenia, przyjął od miasta okup i skierował się z wojskami w stronę Zamościa. To niespodziewane ocalenie miasta uznano za cud, co potwierdziły zeznania mieszczan przed królem Janem Kazimierzem. Zeznali oni, że widzieli podczas oblężenia postać Jana z Dukli unoszącą się nad miastem i że to właśnie ten widok skłonił wrogów do zaprzestania oblężenia.
Po tych wydarzeniach Jana z Dukli zaczęto nazywać Błogosławionym, a bernardyni podjęli starania o jego kanoniczną beatyfikację, co stało się w roku 1733. Sześć lat później - 5 września 1739 roku - błogosławiony Jan z Dukli został patronem Polski. Starania o jego kanonizacje podjęto jeszcze w XVIII wieku, ale ostatecznie Jana z Dukli wyniósł na ołtarze dopiero Jan Paweł II 10 czerwca 1997 roku.
Św. Jan z Dukli jest patronem Polski, a także archidiecezji przemyskiej, Lwowa i rycerstwa polskiego. Patronuje również (od 2010 roku) Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej.
Zgodnie z regulaminem Sejmu uchwały w sprawie ustanowienia danego roku rokiem wydarzenia lub osoby są szczególnym rodzajem uchwał. Sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu może rekomendować Sejmowi ustanowienie najwyżej trzech patronów roku. Na rok 2014 rekomendowała Oskara Kolberga, Jana Karskiego i św. Jana z Dukli.
Minister pracy: dojście do zmian w OFE nie było proste
Zmiany dot. OFE są niezbędne dla funkcjonowania systemu emerytalnego i państwa - przekonywał w Sejmie minister pracy. Władysław Kosiniak-Kamysz mówił, że prace nad zmianami rozpoczęły się kilka lat temu; dojście do zaproponowanych rozwiązań nie było proste.
Minister powiedział w piątek przed głosowaniem zmian ws. OFE, że jesteśmy teraz w ważnym momencie procesu legislacyjnego - w dochodzeniu do najlepszych rozwiązań w sprawie zmian w Otwartych Funduszach Emerytalnych. Proces ten nie trwał cztery dni, ale zajął wiele lat intensywnej pracy - zaznaczył.
"Proponujemy te rozwiązania w poczuciu odpowiedzialności za obecnych i przyszłych emerytów, w poczuciu odpowiedzialności za finanse publiczne i (...) za rynki kapitałowe; za całą tę sferę, która dotyczy funkcjonowania i życia, odkładania pieniędzy na starość i z niej korzystania" - powiedział Kosiniak-Kamysz.
Odnosząc się do wątpliwości posłów Ryszarda Kalisza i Józefa Zycha co do konstytucyjności zmian w ustawie minister zapewnił, że ustawa była badana podczas pierwszego i drugiego czytania pod względem zgodności z konstytucją. Dostępne są też ekspertyzy na ten temat. "Dołożyliśmy wszelkiej staranności, żeby pokazać w procesie legislacyjnym zgodność rozwiązań z konstytucją" - dodał.
Według Kosiniaka-Kamysza dojście do tych rozwiązań nie było proste. Mówił, że do wypracowania ich przyczynili się głównie: była minister pracy Jolanta Fedak oraz były minister finansów Jacek Rostowski.
Minister przyznał jednocześnie, że przyjęcie zaproponowanych przez rząd rozwiązań nie kończy dyskusji o systemie emerytalnym.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Sejm uchwalił zmiany w systemie emerytalnym
Komentarze (1)
J
jacek
6 grudnia 2013, 12:02
złodzieje