Skutki raportu nt. CIA jak raportu Macierewicza

(fot. Wikimedia Commons)
PAP / ptsj

Raport amerykańskiego Senatu ws. więzień CIA będzie miał takie same skutki dla amerykańskiego wywiadu i współpracy ze służbami wywiadowczymi, jak raport Antoniego Macierewicza dotyczący WSI - uważa b. szef Agencji Wywiadu Zbigniew Siemiątkowski. "To totalny błąd" - ocenił.

"Raport kongresu amerykańskiego jest dla amerykańskich służb wywiadowczych raportem Antoniego Macierewicza (z weryfikacji WSI - PAP); będzie miał mniej więcej takie skutki dla amerykańskiego wywiadu i dla amerykańskiej współpracy ze służbami wywiadowczymi, jak rozwiązanie WSI i upublicznienie tych faktów w raporcie Macierewicza" - powiedział Siemiątkowski w środę dziennikarzom w Sejmie. Dodał, że jest to wewnętrzna sprawa amerykańska, do której on nie chce się odnosić.

Prezydent Lech Kaczyński upublicznił sygnowany przez Macierewicza raport z weryfikacji WSI w lutym 2007 r. W raporcie rządzące wówczas PiS zarzucało WSI wiele nieprawidłowości; znalazł się tam też opis rozpoczętej w 2006 r. wspólnej operacji polskich i amerykańskich służb w Afganistanie o kryptonimie "Zen", której celem było wyeliminowanie jednego z liderów Al-Kaidy, prawej ręki Osamy bin Ladena, Ajmana Al-Zawahiriego. Część polityków podnosiła, że raport zawierał informacje, których organa państwa nie miały prawa ujawnić i że dane z raportu zagroziły bezpieczeństwu polskiego wywiadu oraz polskich żołnierzy w Afganistanie.

DEON.PL POLECA

Według b. szefa Agencji Wywiadu "dla wewnętrznej gry między Republikanami a demokratami, zostały rzucone na szale interesy amerykańskie".

Pytany, czy raport to kompromitacja CIA, Siemiątkowski zaznaczył, że stanowi on "ocenę polityczną", ponieważ jego autorami są senatorzy, którzy są przecież politykami. "Czy to jest polityk polski czy amerykański, kieruje się własnym interesem partyjnym, interesem reelekcji" - dodał.

Zdaniem Siemiątkowskiego, publikacja raportu jest "totalnym błędem" administracji amerykańskiej. Jak ocenił, upublicznienie w raporcie niektórych faktów fatalnie odbije się na kondycji amerykańskiej służby wywiadowczej.

Według niego prezydent Barack Obama popełnił błąd dopuszczając do takiej sytuacji

Siemiątkowski przyznał, że znana jest mu doskonale współpraca polsko-amerykańska po 11 września, ale - jak zastrzegł - co do zakresu tej współpracy w dalszym ciągu obowiązuje go zachowanie tajemnicy państwowej. "Do tej pory żaden upoważniony organ, zarówno polski, jak i kwatera główna NATO, nie zwolniły mnie z zachowania tajemnicy państwowej, w związku z tym nawet przed prokuraturą nic w tej sprawie nie mogę powiedzieć" - podkreślił.

"Między rokiem 2002 a 2005 fakty opisane w raporcie nie były ani mnie znane, ani - podejrzewam, nie były znane moim przełożonym, czyli premierowi Leszkowi Millerowi i prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu" - oświadczył.

Jak zaznaczył, jako szef wywiadu wykonywał swoją pracę najlepiej, jak potrafił. "Jestem dumny, że stałem na czele polskiego wywiadu i że jako polski wywiad zrobiliśmy wszystko w ramach realizacji porozumień partnerskich" - oświadczył. Jak dodał, po 11 września polski wywiad realizował zapis art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego, "zobowiązujący kraje członkowskie do udzielenia wszechstronnej pomocy amerykańskim obywatelom zaatakowanym przez świat".

"Była współpraca i współdziałanie między wywiadem polskim a amerykańskim, która obejmowała różny zakres, o którym to zakresie w żaden sposób nie mogę powiedzieć" - dodał. "W latach 2002-2005 podejmowaliśmy różnorodną współpracę z wywiadem amerykańskim, co w moim przekonaniu świadczyło o naszej determinacji i wiarygodności jako sojusznika" - ocenił Siemiątkowski.

Jak dodał, ci, którzy krytykują teraz te działania i te decyzje, z drugiej strony oczekują od Amerykanów, "że przyślą nam tu ciężką dywizję, że rozpostarty będzie nad Polską parasol ochronny i że ewentualnie, gdyby w Polsce stało się to, co stało się w Donbasie, to Amerykanie wypełnią zobowiązania z art. 5 (Traktatu Waszyngtońskiego)".

"Jeśli my wtedy byliśmy bardzo wiarygodni, podejmowaliśmy ciężkie decyzje, które skutkują różnorodnymi następstwami, to miedzy innymi dlatego, żeby dzisiaj mieć moralne prawo oczekiwać od strony amerykańskiej, że jeśli nam się coś stanie, jeśli my będziemy potrzebowali pomocy, to w stosunku do nas zastosowany zostanie art. 5" - powiedział Siemiątkowski.

Jak ocenił, "sprawy wywiadu nie powinny być wywlekane na zewnątrz". "Jeśli ktokolwiek to zrobił, to musi teraz myśleć (...), jak się czują oficerowie CIA, którzy zostali napiętnowani, którzy na przykład już dzisiaj nie są w służbie, ale są ich następcy, którym przyjdzie się zmierzyć z potwornym problemem, jakim jest fundamentalizm islamski. Każdy z nich będzie miał w pamięci raport Senatu. Podejmie ryzykowne decyzje, czy nie podejmie" - podkreślił Siemiątkowski.

Według niego to samo dotyczy polskiego wywiadu. "Oto dzisiaj jest szef polskiego wywiadu, który jest odpowiedzialny za sprawy bezpieczeństwa zewnętrznego naszego kraju i też musi podjąć pewne ryzykowne decyzje i ma w pamięci moją osobę, która jest targana po różnych instancjach wymiaru sprawiedliwości. Podejmie decyzje czy nie podejmie?" - pytał.

"Obym się nie mylił, że któregoś dnia coś się tragicznego zdarzy. Ci sami, którzy są teraz pełni oburzenia, będą sobie zadawać dramatyczne pytanie, gdzie był polski wywiad" - zaznaczył.

Senat USA opublikował we wtorek streszczenie raportu, w którym ocenia, że program przesłuchań, jaki CIA prowadziła w walce z terroryzmem, był nie tylko niezwykle brutalny, ale też nieskuteczny, a torturowanie wykraczało daleko poza granice prawa.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Skutki raportu nt. CIA jak raportu Macierewicza
Komentarze (1)
P
pl
10 grudnia 2014, 22:32
Jeszcze Oleksego,Kwiatkowekiego i Milera brakuje w nocie.... Tendencyjnosc widac po doborze rozmowcow...