"Spodziewamy się pozwów od handlarzy"
Wiceszef resortu spraw wewnętrznych i administracji Adam Rapacki powiedział, że jest przekonany, że przy ewentualnych pozwach składanych przez handlarzy dopalaczy sądy będą rozstrzygać biorąc pod uwagę to, do czego te produkty służą.
Wiceminister w poniedziałek uczestniczy w inauguracji roku akademickiego Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. Pytany przez dziennikarzy, czy nie obawia się pozwów ze strony przedstawicieli firm handlujących dopalaczami, odpowiedział, że spodziewa się takich spraw, ale jest przekonany, że "nawet w przypadku procesów, sądy będą rozstrzygały biorąc pod uwagę, czemu dopalacze służą, a nie co deklarują handlarze".
- Opinia publiczna oczekuje takiego zdecydowanego działania. Mówienie, że jest to produkt kolekcjonerski, a tak naprawdę zachęcanie i pokazywanie, do czego on służy i jak go używać, to jest jedna wielka lipa- ocenił wiceminister.
Rapacki zaznaczył, że jego resort i służby mu podległe, przede wszystkim policja, od samego początku "uczestniczą w tej wojnie" (z handlarzami dopalaczy - PAP). Jak dodał, od dawna były prowadzone kontrole punktów sprzedaży. "Na tyle, na ile przepisy prawne pozwalały, ograniczaliśmy możliwości rozwojowe tych firm" - powiedział.
Dodał, że obecnie niezbędne są legislacyjne rozwiązania, które pomogą wyeliminować sklepy z dopalaczami z rynku. Podkreślił, że w tym tygodniu Rada Ministrów ma się zająć projektem Ministerstwa Zdrowia w tej sprawie.
Decyzji o natychmiastowym zamknięciu punktów sprzedaży dopalaczy policjanci i inspektorzy sanitarni nie wręczyli jeszcze właścicielom albo pracownikom ok. 200 podmiotów - powiedział rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski.
Jak powiedział Sokołowski, trwa doręczanie decyzji do kolejnych punktów, które w sobotę i niedzielę były zamknięte. - Jest ok. 200 podmiotów, do których musimy dotrzeć i wręczyć taką decyzję - wyjaśnił rzecznik policji. Jak dodał, chodzi zarówno o strony internetowe oferujące dopalacze, jak i dyskoteki, puby i przewoźne punkty handlu.
- Staramy się skontaktować z pozostałymi punktami, w których nie było właścicieli ani pracowników, tak aby móc doręczyć kolejne decyzje. (...) Zdajemy sobie sprawę z faktu, że część osób unika odebrania takiej decyzji - dodał Sokołowski.
Pytany o sprzedaż dopalaczy przez internet Sokołowski podkreślił, że w przypadku sklepów, które handlują dopalaczami - zarówno w tradycyjny sposób, jak i za pośrednictwem internetu - zakaz działalności dotyczy obu dróg sprzedaży.
- Musimy jeszcze dotrzeć do niektórych sklepów internetowych. To jest praca policjantów na te dni - zapowiedział Sokołowski. - To jest kwestia czasu, myślę nawet bardzo krótkiego, kiedy dotrzemy do właścicieli, aby móc przekazać im tę decyzję i wtedy egzekwować od nich zakaz handlu tymi specyfikami - zapewnił.
Sokołowski nie potrafił jednak powiedzieć, co zrobią funkcjonariusze, jeśli okaże się np., że strona internetowa oferująca dopalacze jest umieszczona na serwerze spoza Polski.
Rzecznik policji poinformował też o przypadkach zrywania plomb założonych na zamknięte punkty sprzedaży. - Praktycznie w każdym województwie mieliśmy kilka takich przypadków, ale to jest incydentalne - powiedział. Dodał, że robili to nie tyle właściciele, ile potencjalni klienci, "którzy w ten sposób wyrażają swój sprzeciw wobec zamknięcia sklepu". Dodał, że w takich sytuacjach plomby są ponownie nakładane. - Zatrzymujemy osoby, które zrywały plomby, najczęściej będące pod wpływem alkoholu - powiedział Sokołowski.
Skomentuj artykuł