Społecznicy chcą zmieniać świat wokół siebie

(fot. Jakub Kriš / CC BY-NC-SA 2.0)
PAP / kn

Wielu społeczników nie jest znanych poza własnym środowiskiem, ale ich działania często doprowadzają do zmian ważnych nie tylko dla lokalnych społeczności. Liderzy i działacze organizacji pozarządowych potrafią jednoczyć innych wokół spraw, o które walczą.

"Podstawowe kryteria bycia społecznikiem to poświęcanie swojego czasu i własnych pieniędzy" - uważa Piotr Frączak z Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Jego zdaniem działalność społeczna wymaga dokładania do tego, na rzecz czego się działa. A samo przekazywanie pieniędzy na cele społeczne jest jedynie filantropią.
Według Frączaka można wskazać różne kategorie społeczników. Od ideologów, którzy tworzą wizje i konkretne postulaty, poprzez liderów odpowiedzialnych za przełożenie postulatów na plany działań, po aktywistów, czyli działaczy, którzy je realizują. Są też wolontariusze, którzy wspomagają taką działalność okazjonalnie i - coraz częściej - pracownicy zatrudniani przez organizacje pozarządowe.
"Moim zdaniem, najważniejsi są aktywiści. Bez ludzi, którzy na co dzień są zaangażowali w sprawę całymi sobą, nie ma mowy o działalności społecznej" - podkreślił Frączak.
Dla Łucji Bielec, która od blisko 25 lat prowadzi Fundację "SOS Życie" w Mielcu, działalność społeczna jest - jak mówi - próbą spłaty długu za pomoc, którą otrzymała od innych. W 1986 roku jej nastoletni syn zachorował na ziarnicę złośliwą i polska medycyna nie dawała mu szans na wyzdrowienie. Ratunkiem mogło być jedynie przeprowadzenie autoprzeszczepu szpiku kostnego w klinice we Francji. Koszty tej nowatorskiej wówczas metody leczenia sięgały jednak 500 tys. franków.
Pieniądze zebrano dzięki stowarzyszeniu powstałemu przy jednej z paryskich parafii, wsparciu osób prywatnych, francuskiego ministerstwa zdrowia i związku rzemiosła. "Francuzi pomogli w uratowaniu życia mojego syna" - powiedziała PAP Bielec.
Dlatego - jak wspomina - znalazła w sobie determinację, żeby walczyć o innych. Po powrocie do kraju założyła fundację, której statutowym celem było pomaganie dzieciom potrzebującym transplantacji szpiku i pomocy w leczeniu innych chorób. Początkowo skupiła się ona na zbiórkach pieniędzy, które umożliwiły zakup drogich leków i skomplikowane operacje kolejnych pacjentów.
Z czasem głównym kierunkiem działalności fundacji stała się profilaktyka wczesnego wykrywania chorób onkologicznych u kobiet. W jej ramach powstał Niepubliczny Ośrodek Diagnostyczny Chorób Nowotworowych. Jednym ze sztandarowych działań tego ośrodka są wizyty cytomammobusów z zespołem specjalistów w małych miejscowościach na całym Podkarpaciu. Dzięki temu tysiące kobiet skorzystało z badań piersi i cytologii, pozwalających na wczesne wykrycie nowotworu, i dostało szansę na wyleczenie.
Mielecki ośrodek jako jeden z sześciu w kraju został uznany za modelowe miejsce badań przesiewowych. Uczestniczył w "Modelowym Programie Skryningu Wczesnego Wykrywania Raka Piersi i Raka Szyjki Macicy w Polsce", finansowanym ze środków Banku Światowego i Ministerstwa Zdrowia. Fundacja prowadzi też zdrowotne programy edukacyjne dla dziewcząt. Wielokrotnie nagradzano ją w konkursach na najlepsze inicjatywy obywatelskie z zakresu ochrony zdrowia.
Zdaniem Bielec, w działalności społeczników istotne jest dążenie do zmiany, także w myśleniu o profilaktyce i organizacji wczesnego wykrywania nowotworów. "Mam nadzieję, że my ludzie zajmujący się społecznie zadaniami państwa, dokonamy wreszcie takiej zmiany poprzez swoją nieustanną pracę na rzecz profilaktyki i promocji zdrowia" - oceniła.
Jednym z celów Stowarzyszenia "Dobrze, że jesteś" z Sandomierza - jak powiedziała PAP jego sekretarz Katarzyna Zioło - jest zmiana sposobu myślenia o osobach z niepełnosprawnością intelektualną i włączanie ich w życie społeczne. Powstało przed 11 laty, aby wspierać rehabilitację i edukację dzieci i młodzieży niepełnosprawnej z tamtejszego ośrodka "Radość Życia".
Organizacja zdobywa granty na realizowane przez siebie projekty. Podkreśla swoją niezależność od instytucji kościelnych czy ugrupowań samorządowych. Tworzą ją osoby, które nie pobierają żadnego wynagrodzenia z tego tytułu.
"Nikt z nas nie jest z wykształcenia pedagogiem specjalnym. Mam taką teorię, że nie jest ono niezbędne, aby zajmować się osobami z niepełnosprawnością intelektualną. Potrzebna jest otwartość, świeże spojrzenie i traktowanie takich osób po partnersku" - oceniła Zioło.
Stowarzyszenie upowszechnia nowoczesne metody pracy z niepełnosprawnymi. Organizuje warsztaty z udziałem specjalistów od opieki i rehabilitacji nad osobami z rożnego rodzaju niepełnosprawnościami.
Pomaga w integracji społecznej niepełnosprawnych. Od dwóch lat prowadzi tzw. mieszkanie treningowe, w którym niepełnosprawni intelektualnie z pomocą przeszkolonego asystenta uczą się samodzielnego wykonywania codziennych czynności.
Zrealizowało projekt "Dotyk Historii", którego celem jest zapoznanie osób niewidomych, niepełnosprawnych intelektualnie i ruchowo z zabytkami Sandomierza. Przygotowało i wydało dwa podręczniki - do ekonomii oraz historii Polski i WOS dla niepełnosprawnych intelektualnie.
Stowarzyszenie zainicjowało też kampanię "Trochę kultury - uczymy się razem". Miała ona pomóc w poznaniu zasad komunikowania się i właściwego postępowania w życiu społecznym z osobami z autyzmem, niepełnosprawnymi intelektualnie lub ruchowo.
Istniejące od 2005 roku kieleckie Stowarzyszenia im. Jana Karskiego stara się upowszechniać postawy otwartości i przeciwdziałać wszelkim formom antysemityzmu, rasizmu i ksenofobii. Jego prezes Bogdan Białek od wielu lat działa na rzecz aktywnego włączenia się mieszkańców Kielc w dialog polsko-żydowski, promowanie dorobku kulturalnego i przybliżanie dziejów obu narodów.
Białek był inicjatorem wielu przedsięwzięć służących utrwaleniu pamięci o ofiarach pogromu kieleckiego z lipca 1946 roku, w którym - według ustaleń IPN - zginęło 37 osób narodowości żydowskiej (35 zostało rannych) i troje Polaków. W tym czasie w mieście i okolicach miały miejsce również inne zajścia, w których pokrzywdzonymi byli obywatele narodowości żydowskiej.
Po jego interwencji odbyły się oficjalne, zorganizowane przez władze miejskie, obchody 50. rocznicy tych wydarzeń. Był również pomysłodawcą ekspiacyjnej odezwy do Żydów w Polsce i na świecie, podpisanej przez znane w Kielcach osoby. Z jego inicjatywy od 2000 roku w rocznicę pogromu odbywają się w tym mieście marsze pamięci i pojednania.
Dzięki inicjatywie Białka przed 10 laty jednemu z kieleckich gimnazjów nadano imię Jana Karskiego. Doprowadził również do ustawienia ławeczki Karskiego niedaleko miejsca, w którym dokonano pogromu. Jego stowarzyszenie było fundatorem pomnika Menora, upamiętniającego życie i zagładę Żydów kieleckich oraz pomnika nagrobnego ofiar pogromu kieleckiego, znajdującego się na dawnym kirkucie.
Zdaniem Białka, jedną z osób, które doceniają, że takie inicjatywy są ważne dla zmiany wizerunku Kielc, jest prezydent tego miasta Wojciech Lubawski. Jednak - w jego ocenie - inne urzędy nie interesują się działalnością stowarzyszenia. "Urzędnicy nie rozumieją, że to co robimy ma także znaczenie dla obrazu Polski za granicą. Nasza lokalna działalność ma charakter globalny - stwierdził.
Białek jest organizatorem cyklicznych Kieleckich Spotkań Chrześcijańsko-Żydowskich, publicznych debat, warsztatów dla nauczycieli, wystaw, spektakli teatralnych i pokazów filmowych poświęconych kulturze żydowskiej. Jest współprzewodniczącym Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Angażuje się również w dialog z muzułmanami i buddystami.
Zdaniem działacza na rzecz ochrony krajobrazu kulturowego Mazur Krzysztofa Worobca, w Polsce nadal nie jest w pełni wykorzystywany potencjał, jaki mają organizacje pozarządowe. W jego ocenie, część lokalnych samorządów i instytucji traktuje społeczników jako tych, którzy przeszkadzają. Dlatego ich działalność bywa ignorowana lub marginalizowana. Bywają też podejrzewani o chęć przejmowania kompetencji urzędów czy władzy w gminach. "Czasem słyszałem pytania, czy będę startował na burmistrza, chociaż nigdy nie było mi głowie" - przyznał.
Worobiec jest prezesem stowarzyszenia Sadyba. Na Mazury sprowadził się w latach 90. Zamieszkał we wsi Kadzidłowo, gdzie razem z żoną stworzyli osadę kulturową - unikalny zespół drewnianych zabytkowych budynków, które przeniesiono z innej części Mazur. Zrealizował projekt "Zagubione Wioski Puszczy Piskiej", dzięki któremu odnaleziono i oznakowano opuszczone po 1945 roku i zniszczone śródleśne osady.
Propaguje też ideę powołania Mazurskiego Parku Narodowego. Reprezentuje w Sejmie komitet obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej, zmierzającej do zmiany prawa w zakresie tworzenia parków narodowych. Wielokrotnie podejmował działania dla zachowania wiejskiej architektury, ratowania starych cmentarzy i zabytków przemysłowych regionu. Zainicjował akcję "Ratujmy aleje", która po kilku latach nabrała charakteru ogólnopolskiego ruchu obywatelskiego. Po pięciu latach starań społecznicy doprowadzili do poprawienia przepisów umożliwiających masowe wycinki przydrożnych drzew. Sadyba przyczyniła się również do powołania koalicji stowarzyszeń sprzeciwiających się niekontrolowanej lokalizacji farm wiatrowych.
"Na początku traktowano nas jak Don Kichotów, którzy dosłownie walczą z wiatrakami. W tej chwili o wątpliwościach związanych z rosnącą liczbą takich elektrowni mówi się już poważnie na najwyższych państwowych szczeblach" - ocenił Worobiec.
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Społecznicy chcą zmieniać świat wokół siebie
Komentarze (2)
TD
Tangerine Dream
26 września 2014, 09:39
 Ktoś  gdzieś kiedyś  bardzo  mądrze  zauważył,  że  zmienianie  świata  najlepiej  zacząć  od  SIEBIE.    Może  ja  / on/ ona/ ono   NIE  CHCE,  żeby  mi jakiś  społecznik/idealista/ ideolog   zmieniał  ten świat  wg  nie pasujących  mi  wzorów?  
F
franek
26 września 2014, 13:48
Każdy ma prawo by pokojowo zmieniac świat wokół siebie. Ty też! Jeśli zaś jesteś konserwatystą i wolisz status quo to też masz prawo działać na rzecz swojej opcji.