Strażacy podejrzani o podpalenie zatrzymani

Policjanci zatrzymali dwóch młodych mężczyzn podejrzanych o kilkanaście podpaleń budynków gospodarczych na Śląsku Cieszyńskim. Jak podał w piątek rzecznik policji w Cieszynie Rafał Domagała, obaj są druhami miejscowej ochotniczej straży pożarnej.

- Do serii pożarów w gminie Skoczów doszło w 2013 i 2014 r. Straty oszacowano na blisko pół miliona złotych. Podejrzani to druhowie miejscowej ochotniczej straży pożarnej. Po podłożeniu ognia brali udział w kilku akcjach gaśniczych. Są w wieku 20 i 21 lat. Grozi im kara do 10 lat więzienia - powiedział Domagała.

Pierwszy pożar wydarzył się pod koniec kwietnia 2013 r. w Kiczycach. Spłonęła stodoła i zabudowania gospodarcze. Straty wyniosły 70 tys. zł. Potem były kolejne. - Płonęły budynki gospodarcze, stodoły i garaże wraz ze znajdującym się w nich wyposażeniem. Pomimo wysiłków strażaków, zabudowania ulegały niemal doszczętnemu spaleniu. W jednym z pożarów spalił się koń - dodał rzecznik.

Policjanci szybko zorientowali się, że pożary nie są przypadkowe. Szczegółowe ekspertyzy i oględziny pogorzelisk, obserwacja okolicy przez dodatkowe patrole, a nawet nagroda ufundowana przez władze samorządowe nie przyniosły skutku. Choć policjanci ze Skoczowa zacieśnili grono podejrzewanych do kilku osób, to jednak nie mieli twardych dowodów. Postępowania zostały umorzone z powodu niewykrycia sprawców.

Przełom nastąpił na początku maja tego roku. Anonimowy rozmówca poinformował o pożarze w Kiczycach. Alarm okazał się fałszywy. Sprawa trafiła na policję. Skoczowscy policjanci ustalili właściciela telefonu komórkowego. - Okazało się, że to jedna z podejrzewanych wcześniej osób. Po analizie materiału dowodowego zatrzymano teraz dwóch mieszkańców Pierśćca - powiedział Domagała.

20-latek usłyszał 14 zarzutów. Dotyczą m.in. wywołania pożarów, uszkodzeń mienia przez podpalenia i usiłowania podpaleń. Został już aresztowany. Jego o rok starszy kolega przyznał się m.in. do dwóch podpaleń. Trafił pod dozór policji.