W Polsce jest ponad 16,8 tys. rezydentów - lekarzy, którzy nie są jeszcze specjalistami
(fot. PAP / Andrzej Grygiel)
PAP / mp
Rezydenci to lekarze, którzy nie są jeszcze specjalistami; są po egzaminie lekarskim i mogą leczyć, ale nie mają konkretnej specjalności.
W Polsce jest ponad 16,8 tys. rezydentów; wśród nich najwięcej przyszłych specjalistów chorób wewnętrznych, pediatrów i anestezjologów.
Od 2 października rezydenci prowadzą protest; ponad 20 młodych lekarzy głoduje w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie. Domagają się m.in. wzrostu finansowania ochrony zdrowia, zmniejszenia biurokracji, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń.
Lekarze rezydenci to osoby, które po sześciu latach studiów i roku stażu rozpoczęły szkolenie specjalistyczne trwające ok. 5-6 lat. Obecnie w Polsce kształcenie specjalizacyjne realizuje ponad 16,8 tys. rezydentów. Specjalizację można odbywać także w trybie pozarezydenckim, w ten sposób szkoli się prawie 7,7 tys. lekarzy.
Liczbę wolnych miejsc rezydenckich dla lekarzy i lekarzy dentystów przyznanych w postępowaniu jesiennym ogłasza minister zdrowia. Na trwające w październiku postępowanie kwalifikacyjne minister przyznał 4097 rezydentur, w tym 1644 rezydentury w dziedzinach priorytetowych. We wcześniejszym, wiosennym postępowaniu miejsc rezydenckich przyznano 1856.
Minister zdrowia może określić specjalizacje priorytetowe - szczególnie istotne dla zapewnienia bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów, a w których często brakuje specjalistów. Aby zachęcić młodych lekarzy do wybierania tych specjalności, proponuje im się wyższe wynagrodzenie podczas rezydentury.
Po czwartkowych rozmowach z rezydentami minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zapowiedział m.in. analizy nad zmianami w systemie kształcenia medyków. "W kontekście tych protestów rozważane są różne opcje, w tym także taka, żeby w ogóle z formy, jaką jest rezydentura, zrezygnować. Rozważane są także różnego rodzaju formy, które zobowiążą lekarza, który w taki czy inny sposób będzie korzystał z finansowania swojego rozwoju zawodowego, do tego, żeby odpracował te środki publiczne, na które wszyscy się składamy" - powiedział.
Z danych Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego (CMKP) wynika, że w 2016 r. najliczniejszą grupę rezydentów stanowili przyszli specjaliści chorób wewnętrznych, pediatrii oraz anestezjologii i intensywnej terapii.
Pozostałe specjalizacje, które chętnie wybierali rezydenci, to m.in.: ortopedia i traumatologia narządu ruchu, kardiologia, położnictwo i ginekologia, medycyna rodzinna. Były też takie specjalizacje, w których szkoliło się mniej niż dziesięciu rezydentów, to np. ginekologia onkologiczna, epidemiologia i medycyna paliatywna.
Nadzór nad realizacją programu rezydentury sprawuje kierownik specjalizacji. To on (w porozumieniu z kierownikiem jednostki szkolącej) ustala harmonogram dyżurów oraz decyduje o dopuszczeniu lekarza do samodzielnego pełnienia dyżuru. Wcześniej młodzi lekarze są zobowiązani do pełnienia tzw. dyżurów towarzyszących, pod nadzorem lekarza specjalisty.
Po zrealizowaniu programu szkolenia rezydent może przystąpić do Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego, po zdaniu którego lekarz otrzymuje tytuł specjalisty.
Lekarz odbywa rezydenturę na podstawie umowy o pracę, którą zawiera z jednostką prowadzącą szkolenie. Umowa jest zawierana na czas określony w programie specjalizacji, a koszty rezydentur są pokrywane ze środków publicznych. Wynagrodzenie zasadnicze lekarza rezydenta określa rozporządzenie ministra zdrowia.
Ponadto w ramach programu specjalizacji lekarze pełnią także dyżury (poza normalnymi godzinami pracy), za które przysługuje im dodatkowe wynagrodzenie na podstawie umowy zawartej z placówką, w której odbywają rezydenturę.
Obecnie wysokość zasadniczego wynagrodzenia miesięcznego w pierwszych dwóch latach rezydentury wynosi 3170 zł, a później - 3458 zł, zaś w dziedzinach określonych jako priorytetowe - odpowiednio - 3602 zł oraz 3890 zł (są to kwoty brutto).
W sierpniu weszła w życie ustawa regulującą sposób ustalania najniższego wynagrodzenia pracowników medycznych, w efekcie której wynagrodzenia lekarzy w najbliższych latach będą wzrastać. Ministerstwo zdrowia przygotowało też projekt rozporządzenia określającego dokładną wysokość wynagrodzeń rezydentów do 2019 r.
Zgodnie z propozycją resortu rezydenci, którzy zakwalifikowali się do szkolenia przed wejściem w życie rozporządzenia, w 2017 r. będą mogli liczyć na wynagrodzenie od 3263 zł do 4013 zł. W kolejnych latach wynagrodzenia rosną, w 2019 r. ich wysokość będzie między 3562 zł a 4381 zł. Lekarze, którzy zakwalifikują się do szkolenia po wejściu w życie rozporządzenia, w 2017 r. będą mogli liczyć na wynagrodzenie od 3263 zł do 4920 zł. W 2019 r. wysokość ich wynagrodzeń określono na między 3562 zł a 5581 zł (w zależności od specjalizacji i roku rezydentury).
Pod koniec września MZ zaproponowało rozporządzenie, zgodnie z którym w deficytowych dziedzinach medycyny rezydenci otrzymają tzw. dodatek motywacyjny, w wysokości 1200 zł brutto. Oznacza to, że w tych specjalizacjach już w 2017 r. rezydenci otrzymają od ok. 1300 zł podwyżki, a w 2018 r. od 1450 zł (wszystkie kwoty brutto).
W obywatelskim projekcie o minimalnych wynagrodzeniach w służbie zdrowia, który jest obecnie w Sejmie, zaproponowano, by lekarze rezydenci zarabiali dwie średnie krajowe. Projekt ten - pod którym zebrano prawie 240 tys. podpisów - przygotowało Porozumienie Zawodów Medycznych (PZM) skupiające kilkanaście związków i organizacji zrzeszających pracowników służby zdrowia.
To właśnie podczas pierwszego czytania tego projektu w Sejmie przedstawiciel Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Tomasz Dybek zapowiedział, że jeśli postulaty pracowników ochrony zdrowia nie zostaną spełnione, to 2 października rozpoczną oni strajk głodowy. Projekt 20 lipca został skierowany do komisji, a w połowie września został negatywnie zaopiniowany przez rząd.
Protestujący rezydenci podkreślają, że podniesienie płac nie jest ich głównym postulatem, chodzi im o dofinasowanie systemu i poprawę warunków pracy. Skarżą się, że często muszą pracować ponad siły.
"Jesteśmy zmuszeni brać dyżury, które są dodatkowo poza naszą codzienną pracą. W efekcie potrafię pracować 32 godziny non stop, skacząc z jednej pracy do drugiej, mając w domu dwójkę malutkich dzieci" - mówiła Paulina Topka z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w pierwszym dniu protestu. Jak dodała, rezydentury potrafią trwać długo - specjalizacja anestezjologii i intensywnej terapii trwa 6 lat; jeżeli ktoś w międzyczasie urodził dwójkę dzieci, to na rezydenturze jest 10 lat.
Edyta, rezydentka na pediatrii, podkreśliła, że gdyby nie rezydenci, w wielu placówkach by nie było lekarzy, nie miałby kto pełnić dyżurów i przyjmować pacjentów. Zwracała też uwagę, że rezydentom brakuje także pieniędzy na specjalistyczne szkolenia.
"Na przykład taki kurs USG to koszt rzędu 2 tys. zł, czyli praktycznie cała nasza pensja. Ale my nie skupiamy się tylko na pieniądzach, bo walczymy również o to, żeby poprawić warunki szkolenia lekarzy i warunki pacjentów - bo co to za lekarz, który zszedł z dyżuru, poszedł do kolejnej pracy, a potem do poradni, żeby przyjmować pacjentów?" - pytała retorycznie.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł