Wszystkie kluby za projektem dot. repatriacji
Wszystkie kluby parlamentarne opowiedziały się w czwartek za skierowaniem do dalszych prac w komisjach obywatelskiego projektu ustawy dot. repatriacji. W Sejmie przedstawił go w imieniu Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Jakub Płażyński, syn Macieja Płażyńskiego, który zginął pod Smoleńskiem.
M. Płażyński, były marszałek Sejmu i prezes Stowarzyszenia "Wspólnota Polska", był inicjatorem projektu w sprawie repatriacji.
Jego syn Jakub Płażyński powiedział, że celem projektu jest przyśpieszenie repatriacji Polaków z byłego ZSRR. Repatriacją zainteresowanych jest - jak mówił - od kilku do kilkunastu tysięcy osób. Według inicjatorów projektu za repatriację powinno być odpowiedzialne państwo, gdyż gminy nie mają na to wystarczających środków. Pod projektem - jak powiedział Płażyński - zebrano koło 250 tys. podpisów.
W roku ubiegłym do Polski przyjechało, w ramach obowiązujących przepisów repatriacyjnych, jedynie 8 osób. "Chcemy znieść przyczyny, dla których repatriacja nie następuje i nie postępuje" - powiedział Jakub Płażyński. Projekt przewiduje, że organem odpowiedzialnym za repatriację ma być Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, które miałoby zapewniać lokale mieszkalne (na okres nie krótszy niż 24 miesiące od momentu otrzymania przyrzeczenia wizy repatriacyjnej).
Projekt przewiduje przyznanie świadczenia dla repatrianta (1175 zł miesięcznie) na pokrycie kosztów utrzymania w ciągu trzech pierwszych lat po przybyciu do Polski.
Obecnie w bazie danych osób ubiegających się o repatriację RODAK zarejestrowanych jest 2,6 tys. osób, które - mimo obietnicy otrzymania wizy - nie mogą osiedlić się w Polsce, gdyż nie wyznaczono dla nich lokali mieszkalnych. Ich repatriacja - przy obecnym tempie - trwałaby 7-8 lat. "Jeżeli nie zmienimy warunków repatriacji, to mogą jej nie doczekać" - powiedział Płażyński. W oparciu o dotychczasową ustawę repatriacyjną z 2001 roku do Polski przyjechało - w ramach repatriacji - 4070 osób.
Płażyński zaznaczył, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba środków, przeznaczonych na repatriację, maleje. W 2001 roku - jak powiedział - było to 40 mln zł, natomiast w 2009 roku - 9 mln zł. Szef Urzędu ds. Cudzoziemców Rafał Rogala powiedział, że w ciągu ostatnich pięciu lat kwoty na repatriację są na podobnym poziomie.
Zgodnie z projektem repatriacja kosztowałaby - według szacunków autorów - od 100 do 150 mln rocznie w ciągu trzech lat. Rogala powiedział, że "wydaje się, że te szacunki będą wysoce niewystarczające". Dotychczas nie ma stanowiska rządu w tej sprawie; jak powiedział Rogala, projekt "wymaga analizy nie tylko szefa MSWiA, ale i ministra finansów, ministra spraw zagranicznych".
W trakcie debaty Andrzej Halicki (PO) podkreślał, że pomoc dla osób, ubiegających się o repatriację, powinna mieć nie tylko wymiar finansowy, ale także - jak powiedział - "chodzi o kulturę, styl życia i bycia". Pomoc w tej dziedzinie, jak również w nauce języka, powinna następować "nie po, ale przed przyjazdem" - zaznaczył.
Jan Dziedziczak (PiS) powiedział, że umożliwienie repatriacji ma także wymiar demograficzny. Jak podkreślał, chodzi o nowych obywateli z tą samą historią, kulturą, językiem. W imieniu PiS opowiedział się za dalszymi pracami nad projektem.
Zbigniew Kruszewski (SLD) popierając projekt zwrócił uwagę, że nie ma w nim przepisów mówiących o tym, co stanie się z repatriantem po upływie 24 miesięcy, kiedy utraci prawo do lokalu, kto będzie płacił za jego składki emerytalne, które były odprowadzane za granicą, jak zostanie rozwiązana kwestia uznawalności dyplomów.
Posłowie opowiedzieli się za skierowaniem projektu do prac w komisjach sejmowych.
Skomentuj artykuł