Białoruś: zatrzymany w pierwszy dzień protestów 25-latek zmarł w szpitalu

(fot. PAP/EPA/STR)
PAP / ml

W szpitalu w Homlu zmarł 25-latek zatrzymany w niedzielę, kiedy rozpoczęły się powyborcze protesty na Białorusi - podało w środę Radio Swaboda. Jego matka twierdzi, że syn nie brał udziału w proteście, lecz został zatrzymany przez milicję, kiedy jechał do dziewczyny.

"Sasza był w jednym z autozaków (ciężarówek do przewożenia zatrzymanych - PAP). Nie brał udziału w akcji. Pojechał w niedzielę do dziewczyny. Złapali go gdzieś w centrum, kiedy przesiadał się do innego środka transportu. Napisał mi SMS-a, że go złapali... I tyle. Szukałam go przez wszystkie te dni. Nie dawali mi żadnej informacji. Dzisiaj w końcu mi powiedzieli, że Sasza jest w kostnicy" - oświadczyła matka zmarłego Alaksandra Wichora.

Według kobiety 25-latek miał problemy kardiologiczne. Kiedy przebywał w zamkniętym samochodzie, w długiej kolejce do aresztu, poczuł się źle - pisze Radio Swaboda.

Kobieta relacjonuje, że jej syn krzyczał i prosił o pomoc. Konwój pomyślał, że jest niezrównoważony i odwieziono go do szpitala psychiatrycznego - dodaje. Na miejscu lekarz stwierdził, że to nie problemy natury psychicznej. Karetką został przewieziony do najbliższego szpitala, jednak nie zdołano go uratować - opowiada matka.

"Powiedzieli mi, że przywieźli go w stanie śmierci klinicznej" - dodaje. Kobiecie nie pozwolono zobaczyć ciała syna. Twierdzi, że został mocno pobity.

W ciągu ostatnich trzech dni na Białorusi zatrzymano ponad sześć tysięcy osób w związku z protestami przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich. Wiele osób brutalnie pobito, potwierdzono jedną śmierć demonstranta. Siły bezpieczeństwa używają do rozpędzania demonstracji granatów hukowych, gazu łzawiącego i strzelają gumowymi kulami.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Białoruś: zatrzymany w pierwszy dzień protestów 25-latek zmarł w szpitalu
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.