Nie ingerowano w zapisy czarnych skrzynek
Tak polscy, jak i rosyjscy eksperci nie stwierdzili jakichkolwiek oznak ingerencji lub montażu w czarnych skrzynkach Tu-154M - przekazał w piątek Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej, informując o zakończeniu przez biegłych z Polski czynności w Moskwie.
Polscy eksperci, którzy w stolicy Rosji dokonali oględzin oryginalnych rejestratorów prezydenckiego Tu-154M, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem, wrócili do Polski w piątek. W Moskwie przebywał jeden z prokuratorów Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy, a także pięciu biegłych.
Zbadali oni oryginalne taśmy z rejestratorów Tupolewa - dźwiękowego, na którym zapisane są dźwięki z kokpitu, oraz parametrycznych, utrwalających parametry lotu.
"Rezultaty oględzin i badania oryginalnych nośników z zapisem parametrycznej i dźwiękowej informacji z rejestratorów pokładowych polskiego samolotu zostały szczegółowo opisane w odpowiednich dokumentach procesowych. Zostały one podpisane w trybie dwustronnym" - poinformował Komitet Śledczy FR.
"Przy czym na podstawie wyników prac tak polscy, jak i rosyjscy eksperci oświadczyli, że brak jest jakichkolwiek oznak ingerencji lub montażu na badanych przedmiotach" - dodał Komitet Śledczy FR.
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej zaprzeczył, jakoby podane w protokole z oględzin ciała prezydenta Lecha Kaczyńskiego dane osobowe świadków tych czynności były nieścisłe.
Według Komitetu Śledczego FR, dane te kwestionowały niektóre media w Polsce.
"Śledczy wystąpili z kilkoma wnioskami, dotyczącymi faktycznego miejsca zameldowania i zamieszkania świadków, a także przesłuchali ich. W wyniku tych czynności śledztwo uzyskało potwierdzenie wcześniejszych informacji, jak również samej obecności tych osób przy dokonywaniu oględzin" - przekazał Komitet Śledczy FR.
Skomentuj artykuł