Polski MSZ nie potwierdza liczby ofiar w Nepalu
Polski MSZ na razie nie potwierdza liczby Polaków, którzy mogli zginąć w burzach śnieżnych i lawinach w Himalajach w centralnym Nepalu. Weryfikujemy obywatelstwo, w pierwszej kolejności informowane będą rodziny - poinformował w środę rzecznik resortu Marcin Wojciechowski.
W burzach śnieżnych i lawinach, które zeszły w ostatnich dniach w Himalajach w centralnym Nepalu zginęło 12 osób: ośmiu zagranicznych wspinaczy, nepalski przewodnik oraz trzech nepalskich pasterzy - poinformowały w środę władze.
Jak poinformował Wojciechowski, w związku z wydarzeniami w Nepalu ministerstwo uruchomiło infolinię dla rodzin polskich turystów. Po informacje mogą dzwonić pod numer: +48 22 523-88-80.
Na popołudniowym briefingu rzecznik MSZ nie chciał na razie potwierdzić liczby Polaków, która mogła zginąć w lawinie. "Musimy mieć pewność. Nie możemy kierować się informacjami nieoficjalnymi. Musimy mieć 100 proc. pewności i najpierw zawiadomić rodziny" - podkreślił.
Jak mówił, w miejscu, gdzie zeszła lawina była liczna grupa turystów, także obywatele Polski. Dodał, że akcja ratunkowa jest utrudniona ze względu na pogodę i przerwy w łączności.
Wojciechowski zapewnił, że na miejscu, w Nepalu, działają już polscy dyplomaci. "W Nepalu przebywa ambasador RP w Indiach, który jest również akredytowany na terenie Nepalu i składał tam listy uwierzytelniające. Natychmiast po otrzymaniu informacji o katastrofie, polscy dyplomaci zaczęli udzielać pomocy polskim obywatelom" - poinformował.
Jak zaznaczył, polscy dyplomaci przekazali władzom nepalskim prośbę, by wsparły działania zmierzające do jak najszybszej identyfikacji ofiar i ustalenia, czy są polskimi obywatelami. "Polscy dyplomaci są w szpitalach i biorą udział w identyfikacji ofiar" - zapewnił.
Wcześniej na Twitterze Wojciechowski poinformował, że konsulowie z ambasady w Delhi weryfikują dane o poszkodowanych obywatelach RP. "Jesteśmy w kontakcie z nepalskimi służbami" - zapewnił.
Lawiny wywołane przez niespotykane o tej porze śnieżyce zeszły w dystryktach Mustang i Manang, w pobliżu popularnej trasy trekkingowej wokół Annapurny, gdzie zgłoszono wspinaczkę ok. 170 osób. Wiele osób jest zaginionych.
W dystrykcie Manang, ok. 160 km na północny wschód od Katmandu, lawina pogrzebała w środę pięciu wspinaczy - czterech Kanadyjczyków i Indusa. W tym samym regionie w poniedziałek zginęło trzech nepalskich pasterzy jaków, ale ze względu na fatalną pogodę ratownicy natknęli się na ich ciała dopiero w środę.
W sąsiednim dystrykcie Mustang cztery osoby poniosły śmierć we wtorek. Na przełęczy Thorong La ratownicy znaleźli ciała dwóch Polaków, Izraelczyka i ich nepalskiego przewodnika; wbrew wcześniejszym doniesieniom ta czwórka nie zginęła po zejściu lawiny, lecz w wyniku burzy śnieżnej - powiedział przedstawiciel władz tego dystryktu, Yam Bahadur Chokyal.
Dwa wojskowe śmigłowce transportują rannych do miasta Dźomsom. Chokyal zastrzegł, że nie wiadomo, ilu wspinaczy jest nadal uwięzionych; niektórym udało się w środę o własnych siłach dotrzeć w bezpieczne miejsce, gdy poprawiła się pogoda.
Z kolei według BBC służbom nepalskim udało się uratować niemal 40 wspinaczy. Wcześniej przedstawiciele władz dystryktu Mustang precyzowali w wypowiedzi dla BBC, że po wielkiej śnieżycy uratowano pięciu kolejnych Polaków, czterech Izraelczyków i pięciu Niemców. AFP informuje o 17 uratowanych osobach i ok. 140, z którymi nie udało się nawiązać kontaktu.
Złą pogodę w samym szczycie nepalskiego sezonu turystycznego wywołał przechodzący cyklon Hudhud. W tym tygodniu żywioł uderzył w południowo-wschodnie Indie, a na zdjęciach satelitarnych widać jego przemieszczanie się w kierunku Chin.
Jak poinformował PAP Sławomir Nosek z krakowskiego biura podróży Gaudeamus, wśród poszukiwanych osób są dwaj Polacy ze zorganizowanej przez biuro wyprawy trekkingowej wokół Annapurny.
"Spośród naszej siódemki pięć osób jest zdrowych i bezpiecznych, przebywają w schronisku poniżej przełęczy, gdzie zeszła lawina i oczekują na transport helikopterem do Katmandu, skąd wrócą do Polski. Dwie osoby, uczestnik imprezy i pilot wyprawy, pozostają w dalszym ciągu zaginione" - powiedział przedstawiciel biura.
Jak zaznaczył, wśród poszkodowanych jest ponad 100 osób, turystów z różnych krajów świata, w tym również może wśród nich być większa liczba Polaków. "Nie mamy wiedzy, ilu Polaków było w tej grupie, być może wyjechali na imprezy organizowane przez inne biura, mogli też być turyści indywidualni" - ocenił Nosek.
Według niego trasa, na której doszło do wypadku, ma charakter trekkingowy, nie wspinaczkowy, i jest przeznaczona dla amatorów. "Na przestrzeni ośmiu lat, od kiedy organizujemy takie imprezy o tej porze roku, która jest najbardziej dogodna, nigdy do takich anomalii nie dochodziło" - zaznaczył.
Zaznaczył, że krakowskie biuro jest w stałym kontakcie z rodzinami osób, które przebywają na wyprawie w Nepalu.
Skomentuj artykuł