Na konferencji prasowej w stolicy kraju, Kolombo, Sirisena powiedział, że od 2013 roku w działalność IS zaangażowani byli młodzi Lankijczycy.
Rządowi Ranila Wickremesinghe, z którym sam jest skonfliktowany, prezydent zarzucił, że osłabił system wywiadowczy Sri Lanki, każąc mu koncentrować się na ściganiu wojskowych w związku z domniemanymi zbrodniami z czasów zakończonej w 2009 roku wojny domowej.
Podkreślił też, że szefowie służb bezpieczeństwa nie przekazali mu ostrzeżeń od zagranicznych wywiadów, iż lokalni islamiści mogą przeprowadzić w kraju serię ataków. Winą za dopuszczenie do ataków obarczył wyłącznie wiceministra obrony (szefem tego resortu jest Sirisena) i komendanta głównego policji.
Przekazał, że wiceminister obrony pozostanie na stanowisku do czasu wskazania jego następcy, a szef policji wkrótce złoży rezygnację.
Szef państwa zaapelował do obywateli, by z powodu ostatnich wydarzeń nie postrzegali krajowej mniejszości muzułmańskiej jako terrorystów.
Sirisena powiedział też, że w jednym z niedzielnych zamachów zginął lankijski ekstremista Zahran Hashim, którego uważa się obecnie za kluczową postać w sprawie ataków. Nie sprecyzował, czy Hashim był jednym z zamachowców. Prezydent dodał, że władze Sri Lanka są w stanie "całkowicie kontrolować działania IS" na terytorium kraju.
Już po zamachach pojawiły się informacje o tym, że wskutek sporu między prezydentem a premierem kraju ten drugi nie miał dostępu do raportów wywiadowczych i nie wiedział, że policja ostrzegała przed atakami.
We wtorek prezydent Sirisena w wygłoszonym przemówieniu zapowiedział, że w najbliższych tygodniach nastąpią duże zmiany w strukturach policji i na szczeblach kierowniczych krajowych służb bezpieczeństwa, a następnego dnia zwrócił się do szefa policji i wiceministra obrony o rezygnację.
]
W Niedzielę Wielkanocną zamachowcy samobójcy dokonali serii skoordynowanych ataków na kościoły, w tym dwa katolickie i jeden protestancki, oraz luksusowe hotele. Były to największe ataki na Sri Lance, odkąd w 2009 roku w kraju tym zakończyła się wojna domowa.
W czwartek wysoki rangą przedstawiciel tamtejszych władz medycznych poinformował, że w niedzielnych zamachach zginęło ok. 250-260 osób, a nie 359, jak wcześniej podawano. Jeden z przedstawicieli rządu wyjaśnił to nieprecyzyjnymi informacjami podawanymi przez kostnice.
Po zamachach władze Sri Lanki oskarżyły o ich przeprowadzenie lokalną organizację islamistyczną o nazwie National Thowheeth Jama'ath (NTJ), ale wskazały, że sprawcy korzystali z pomocy zagranicznej siatki terrorystycznej. We wtorek odpowiedzialność za ataki wzięło na siebie IS.
Skomentuj artykuł