Prezydent Tadić: nie uznam nigdy Kosowa

(fot. Curious Expeditions/flickr.com)
PAP / psd

 Prezydent Serbii Boris Tadić po raz kolejny zapowiedział w sobotę, że nigdy nie uzna niepodległego Kosowa. Tadić uczestniczył wcześniej w mszy z okazji prawosławnego Bożego Narodzenia w historycznym serbskim klasztorze Visoki Deczani w Kosowie.

Pytany przez dziennikarzy, kiedy uzna niepodległość Kosowa, Tadić powiedział: "Znacie moją odpowiedź. Nigdy. To bardzo krótka i jasna odpowiedź".

W piątek prezydent Serbii wziął udział w pasterce w serbskim klasztorze Visoki Deczani w Kosowie.

Zarówno w sobotę, jak i w piątek Tadić starał się z okazji prawosławnych świąt Bożego Narodzenia wypowiadać się w duchu pokojowym.

"Przekaz wzywający do pokoju, to jedyny możliwy przekaz na święta Bożego Narodzenia i dlatego zwracam się z nim do wszystkich w Kosowie, do Serbów, do Albańczyków i do przedstawicieli wspólnoty międzynarodowej" - powiedział Tadić.

Według lokalnych mediów, samochód prezydenta został obrzucony kamieniami, ale tamtejsza policja nie potwierdziła tych relacji.

W piątek jednak kosowska policja wspierana przez jednostki sił międzynarodowych KFOR i policji europejskiej misji Eulex wzięły udział w zabezpieczeniu przejazdu do klasztoru kolumnie samochodów prezydenta Serbii, którą próbowali zablokować albańscy ultranacjonaliści z Kosowa. Wznosili oni na szosie barykady i umieszczali inne przeszkody.

Dopiero, gdy policja używała gazu łzawiącego, udawało się rozproszyć demonstrantów z opozycyjnego wobec rządu w Prisztinie skrajnie nacjonalistycznego ugrupowania "Samookreślenie".

W samym miasteczku Deczani nieopodal monastyru demonstrowało przeciwko wizycie prezydenta Serbii około 200 kosowskich Albańczyków. Wznosili okrzyki: "On nie uznaje nas, a my nie uznajemy jego", "Jesteśmy przeciwko wizycie serbskiego prezydenta, ponieważ jego kraj nie uznał dotąd niepodległości Kosowa".

Klasztor Visoki Deczani, dokąd przybył na pasterkę prezydent Serbii, znajduje się kilkanaście kilometrów od miasta Peć i jest jednym z historycznych sanktuariów, najbardziej czczonych przez serbskich wyznawców prawosławia.

Ten romańsko-bizantyński, XIV-wieczny zespół architektury sakralnej, w którym jest pochowany jego założyciel, król serbski, św. Stefan Deczanski, został wpisany przez UNESCO na listę światowego dziedzictwa kulturalnego.

Kosowscy Albańczycy, którzy stanowią zdecydowaną większość ludności dwumilionowego Kosowa, byłej serbskiej prowincji, zadeklarowali w 2008 roku niepodległość. Serbia jej nie uznała, podobnie jak nie uznała jej serbska mniejszość zamieszkująca głównie na północy Kosowa.

Od ubiegłego roku utrzymuje się w Kosowie napięcie między Albańczykami i Serbami, którzy nie chcą uznać obecności kosowskich funkcjonariuszy na punktach granicznych z Serbią.

W piątek, w dniu wyjazdu do Kosowa, prezydent Tadić w wywiadzie dla serbskiego dziennika "Novosti" zadeklarował, że Belgrad pragnie rozwiązać konflikt między Serbami i kosowskimi Albańczykami przez zawarcie z nimi "historycznego porozumienia".

"Z okazji prawosławnych świąt Bożego Narodzenia zwracamy się z przesłaniem pokoju do wszystkich, nie tylko do Serbów, lecz również do Albańczyków i wszystkich, którzy żyją w Kosowie" - zadeklarował Tadić.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Prezydent Tadić: nie uznam nigdy Kosowa
Komentarze (1)
S
szary
7 stycznia 2012, 18:05
  Kosowo  to integralna część  Serbii,  jak można pogodzić się  z przemocą i gwałtem?    Berlin, Berlin...  i jego konsekwentna od stuleci polityka. Tak - poprzez dezintegrację społeczeństwa i terytorium -  Niemcy rozwalili  Rosję( I wojna światowa), Polskę,(lata 30-te)...   Ciekawe,  jaka byłaby reakcja  Berlina  na  ogłoszenie (przez kogo?) niepodległości  Bawarii? Lub Hesji?  Naród Kosowski , Naród Białoruski itp. -  to wymysły polityków.  Nie dajmy się zwariować.