Trump: demokraci dopuścili się największego nadużycia władzy w historii
Prezydent USA Donald Trump, wobec którego komisja sprawiedliwości Kongresu wszczęła śledztwo, oznajmił we wtorek na Twitterze, że Demokraci "dopuścili się największego nadużycia władzy w historii". Napisał też, że szefowie komisji Kongresu "kompletnie oszaleli".
Komisja sprawiedliwości Izby Reprezentantów USA rozpoczęła dochodzenie ws. Trumpa, osób z jego otoczenia, członków gabinetu i pracowników jego firm. Szefowie trzech innych komisji wystąpili do Białego Domu i Departamentu Stanu o przekazanie wszelkiej dokumentacji na temat kontaktów Trumpa z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem.
Kongres USA domaga się dokumentów ws. kontaktów Trumpa z Putinem >>
"Nadler, Shiff i demokratyczni szefowie komisji kompletnie oszaleli. 81 listów do niewinnych ludzi, by ich molestować. Nic nie zrobią dla naszego Kraju!" - napisał prezydent na Twitterze, odnosząc się do szefa komisji sprawiedliwości Jerrolda Nadlera i przewodniczącego komisji wywiadu Adama Schiffa. Komisja sprawiedliwości zwróciła się w poniedziałek do 81 agencji i podmiotów o wydanie stosownych dokumentów w związku ze śledztwem w sprawie Trumpa i osób z jego otoczenia.
Komisje spraw zagranicznych, wywiadu i nadzoru zwróciły się do tymczasowego szefa kancelarii prezydenta Micka Mulvaneya i szefa dyplomacji USA Mike'a Pompeo z żądaniem udostępnienia wszelkich dokumentów, informacji i zapisów dotyczących kontaktów Trumpa z Putinem w związku z medialnymi doniesieniami, według których Biały Dom może niszczyć zapisy tych rozmów.
Trump zareagował na to serią tweetów, w których napisał: "Demokraci utrudniają działanie wymiaru sprawiedliwości", oraz - dużymi literami - "PREZYDENT MOLESTOWANY!" Późnym wieczorem w poniedziałek rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders wydała oświadczenie w sprawie kroków podjętych przez komisje Izby Reprezentantów.
Niemcy: rząd będzie odbierał terrorystom z ISIS paszporty >>
"Nadler rozpoczął haniebne i obraźliwe dochodzenie w sprawie zużytych i fałszywych zarzutów" - napisała Sanders i oskarżyła Demokratów o to, że "molestują prezydenta, by odwrócić uwagę od swego radykalnego programu uczynienia Ameryki krajem socjalistycznym i zabijania dzieci po urodzeniu oraz forsowania +nowego zielonego dealu+, który zniszczy miejsca pracy i doprowadzi do bankructwa Ameryki".
We wtorek dziennik "The Hill" napisał, że reakcja Białego Domu wskazuje na to, że administracja Trumpa będzie chciała wykorzystać tzw. przywilej władzy wykonawczej, czyli odmówić wydania dokumentów, choć wcześniej Trump zadeklarował, że będzie współpracował z Kongresem w ramach śledztwa.
Dochodzenie komisji sprawiedliwości dotyczyć będzie m.in. utrudniania działania wymiaru sprawiedliwości i nadużywania władzy przez Trumpa, Russiagate, korupcji w administracji publicznej.
Komisja Kongresu zwróciła się do instytucji i podmiotów o dobrowolne wydanie stosownych dokumentów, lecz jeśli ich nie otrzyma, to wystąpi z pozwami sądowymi, na mocy których materiały te będą musiały być wydane. Komisja sprawiedliwości ma prawo zainicjować procedurę impeachmentu wobec prezydenta, ale jak pisze we wtorek portal Axios, Kongres przyjął raczej strategię "powolnego wykrwawiania" administracji Trumpa.
Jeśli bowiem Demokraci zdecydowaliby się zabiegać o impeachment prezydenta, "to raczej nie zostałby on usunięty z urzędu, co wymaga dwóch trzecich głosów w Senacie, który jest nadal kontrolowany przez Republikanów" - pisze "Los Angeles Times".
Skomentuj artykuł