Czy chrześcijanin powinien być jak klaun?

(fot. shutterstock.com)
Fabrice Hadjadj

Klaun tymczasem, jeśli rozśmiesza, robi to bez złośliwości i zawsze kosztem siebie. Nie szydzi z ludzi, lecz admiruje ich. Klaun, tak naprawdę podchodzi do wszystkiego ze śmiertelną powagą.

Słowo klaun może wprawić w zakłopotanie i pewnie dlatego zastanawiacie się, jak to rozumieć. Chciałbym skupić się na tym klaunie przez chwilę, gdyż nie używam go przypadkowo. Choć nie zamierzam udawać klauna. Zresztą, jeśli się udaje, to wcale nie jest się klaunem. Bycie klaunem nie ma nic wspólnego z rzemiosłem, co odróżnia go zresztą od komika czy błazna. Komik ma skłonić do śmiechu, a błazen wyśmiewa ludzi, żartuje z ich przywar, wytyka im śmieszność. Komik dysponuje określonymi umiejętnościami, błazen musi mieć specyficzne poczucie humoru kpiarza.
Klaun tymczasem, jeśli rozśmiesza, robi to bez złośliwości i zawsze kosztem siebie. Nie szydzi z ludzi, lecz admiruje ich. Klaun, tak naprawdę podchodzi do wszystkiego ze śmiertelną powagą, czy będzie to oddychanie czy konieczność zrobienia jednego kroku.
Z tego powodu klaun nie jest w stanie opanować rzeczy, które dla innych są proste, wręcz banalne, a nieświadomie robi to, czego inni panicznie się boją. Pochłonięty oglądaniem dmuchawca, głaszcze lwa, jakby to był spaniel, dopóki się nie przekona, jaki błąd popełnił. Powagę, z jaką podchodzi do wszystkiego, nazwałbym wręcz metafizyczną. Staje przed dystyngowaną damą i wpada w ekstazę dlatego, że owa dama ma nos...
Uważa, że to coś nadzwyczajnego, taki nos na środku twarzy, z dwoma otworami nozdrzy. Kierowany ciekawością próbuje patrzeć przez dziurki w nosie, jak przez lornetkę, poszukując tajemnicy. Dama będzie oczywiście przekonana, że sobie z niej drwi. Nic bardziej błędnego - on robi tylko to, co potrafi: podziwia.
Klaun to przede wszystkim kontemplator. Z tego wynikają jego gafy. Będzie tak zdumiony, że makaron jest dobry, że nie omieszka go obsypać z wdzięczności pocałunkami, a potem - umorusany sosem - zapomni zjeść go do końca. Będzie tak wzruszony zwycięstwem AC Milanu nad Realem Madryt, że zachęci kibiców, by stworzyli poemat symfoniczny lub spędzili cały tydzień w kościele na nieustannej adoracji w akcie dziękczynienia. Piękno Moniki zwali go z nóg; wytrącony z równowagi, wybiegnie z pomieszczenia, ale wróci, niemal pełzając; będzie się dziwił, że jakikolwiek mężczyzna ośmiela się jej dotknąć czy nawet ją oglądać; westchnie w końcu, że czas umierać, bo odniósł wrażenie, że dostrzegł twarz żony Boga Najwyższego... Poeta Henri Michaux ładnie tłumaczy, dlaczego naiwna kontemplacja, bez żadnych zastrzeżeń i uprzedzeń, musi prowadzić do tragikomicznego monodramu w wykonaniu klauna: "Jeśli kontemplator wpada do wody, nie będzie próbował płynąć, tylko spróbuje zrozumieć wodę. Aż się utopi".
A jak jest z chrześcijaninem, który musi mówić o Bogu? Z powodu ogromnej różnicy między tym, o czym mówi, a tym, kim jest, sam staje się klaunem. Jego usta są za małe, by wyrazić nieskończoność, a serce za ciasne dla bezgranicznej miłości. "Przyoblekł się w Chrystusa", a wygląda jak pajac w zbyt obszernym ubraniu, wręcz ginie w nim, zmaga się z uciekającymi nogawkami spodni, zaplątuje i bęc, upada na ziemię w tej samej chwili, w której już niemal zobaczył niebo.
Chrześcijanin nie próbuje rozśmieszać, ale jest śmieszny na własny rachunek. Popatrzcie, jaki ten Duch Święty jest uduchowiony. Pomyślcie o tajemnicy Trójcy Świętej: jeden Bóg, no tak, ale w trzech Osobach! A tajemnica Wcielenia? Człowiek, który jadł rybę tak samo jak my wszyscy, starając się nie połknąć ości, jest Słowem Przedwiecznym! Pomyślcie o niepokalanym poczęciu. Maryja jest dziewicą i matką, Dziewicą dla Boga i Matką Bożą! Dogmaty wiary nie są absurdalne, są superracjonalne, i to wystarczy, by nas przekraczały. Rozum panuje nad absurdem, ale nie panuje nad superracjonalnym, a ponieważ tajemnica przekracza jego naturalne zdolności, staje się nieporadny, śmiesznie mały, bełkoczący. W najgorszym razie będzie jak ta żaba, co chciała być wołem, w najlepszym jak kotek, który próbuje łapką złapać promyk słońca.
Jak więc mam mówić o Bogu, żeby nie wyjść na klauna? Muszę dawać świadectwo Jego miłosierdzia w stosunku do kloszarda, a przecież od jego zapachu aż mnie mdli. Muszę uwielbiać Przemienione Ciało, a przecież cierpię na hemoroidy. Muszę mówić, że Bóg jest obecny wszędzie, a przecież sam często jestem nieobecny. Nawet jeśli spróbujemy zastosować choćby jedną z nauk z Kazania na Górze - na przykład tę: "Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa" (Mt 6,3) do jakich akrobacji fizycznych lub umysłowych mnie to zmusi! Czy trzeba stale wykręcać lewą rękę do tyłu? A może dawać jałmużnę tak szybko, żeby nawet samemu tego nie zauważyć, a potem zmykać co sił w nogach, jakby się popełniło jakąś zbrodnię? Wystarczy sięgnąć po którekolwiek z błogosławieństw, aby uświadomić sobie groteskowe przeszkody. "Błogosławieni, którzy się smucą...".
Czy mam zatem śmiać się, gdy po twarzy płyną mi łzy? A Pan na tym nie poprzestaje. Mówi, że jesteśmy "solą ziemi", podczas gdy my wolimy, jak wszyscy, sięgnąć po musztardę. Utrzymuje, że jesteśmy "światłością świata", a my przecież, jak wszyscy, szukamy wyłącznika: "A wrogowie nasi z nas szydzą!" (Ps 80,7).
Antyporadnik ewangelizacji to cykl prezentujący najistotniejsze zagrożenia i problemy związane z głoszeniem "Dobrej Nowiny" w dzisiejszych czasach.
Fabrice Hadjadj - francuski filozof, jeden z najważniejszych współczesnych pisarzy religijnych, nawrócony na katolicyzm ateista, członek Papieskiej Rady ds. Laikatu

Tekst pochodzi z książki "Antypodręcznik Ewangelizacji"

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy chrześcijanin powinien być jak klaun?
Komentarze (4)
27 października 2016, 21:42
Co jest śmieszniejsze: bycie klaunem, czy bycie idealistą? A może to jedno i to samo?
DP
Danuta Pawłowska
27 października 2016, 19:00
Czy to autobiografia autora tego dowcipnego artykułu?
AA
a a
27 października 2016, 11:30
Ale doskonale oddaje rolę " misjonarza" na tym forum. Klaun nad klauny. Ewelinamar 12:59:56 | 2016-10-13 A co powiecie na czyny ''misjonarza'', który sam o sobie opisuje: ''Proszę sobie uważać, bo jak mnie kolega w pracy tak obraził, to doniosłem przełożonej a ona odpowiedziała tylko "dobrze" a mój kolega niedługo potem, wyleciał z roboty. No co, ja to nie umiem się bronić ? Ano właśnie, umiem, i będę się bronił - amen.'' ''...znowu doszło do kłótni między rodzicami i mój ojciec zaczął wyzywać, wobec mnie moją mamę. Nie wytrzymałem i dostał tak mocno "po pysku", że aż upadł, normalnie nie mógł wstać. Ewelinamar misjonarz | 2016-10-27 11:23:20 Ty myśl coś zrobił koledze kablarzu. Jak można poprzez obmowę doprowadzić do zwolnienia "kolegi" w pracy. Świnia ma więcej zasad a co dopiero człowiek. Jak można uderzyć własnego ojca w twarz ( po twojemu w pysk) tak aby chłopina się przewrócił. Jak można przy tym powoływać się na słowa różnych modlitw. Tyś wieprz nad wieprze bo gdybyś miał minimum w sobie uczciwości to więcej byś tu nie przychodził. Ty nie widzisz tego, że to z tobą nikt tutaj nie rozmawia, mimo twoich pedalskich zaczepek w stylu "ja mam silne uda, och ach itp) Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie wchodził w rozmowę z taką kanalią względem innych ludzi ( podkablowany kolega w pracy, który zostaj z niej zwolniony PRZEZ ciebie, i pobity ojciec tak , że nie mógł wstać o własnych siłach) to ty sam w szczególach to opisałeś zwyrodnialcu. I jeszcze w tym twoje wklejane modlitwy. Nie widzisz tego zestawienia??? Precz antychryście!
DN
Danuta Nowak
27 października 2016, 10:47
Dziwny to tytuł szczególnie w chwili kiedy ludzie przebrani za klauna napadają w Niemczech na ludzi...