Ks. Jan Kaczkowski przyznaje, czego najbardziej brakuje mu w celibacie. Nagranie z 6 marca 2014 r. Ks. Kaczkowski wygłosił rekolekcje wielkopostne w łódzkim klasztorze oo. dominikanów.
Celibatariuszom brakuje posiadanie potomstwa. Zdrowy człowiek pragnie posiadać dzieci. Takie jest prawo natury. Ale też brakuje im pożycia seksualnego i erotycznego. Życie seksualne w małżeństwie nazywają czasem „pożądliwością”. Takie stwierdzenie zawarł w encyklice Humanae vitae bł. Paweł VI. Kontekst użycia tego określenia trzeba by kiedyś szczegółowo omówić, ponieważ zawiera on szereg poważnych niejasności. Życie seksualne swoją celowością obejmuje rodzenie potomstwa oraz zaspokajanie potrzeby głębokiej więzi emocjonalnej, duchowej, fizycznej z małżonkiem oraz potrzeby rozładowania seksualnego napięcia, która pojawia się
w wyniku pracy gruczołów rozrodczych.
A
Agamemnon
6 maja 2016, 21:48
cz.II
Pierwsza część twierdzenia jest artykułowana przez manichejczyków, druga część przechodzi im przez gardło z dużą trudnością lub wręcz nie przechodzi. Stosują przy tym czasem terminologię mająca zdewaluować samo pożycie seksualne, które nie ma na celu poczęcie nowych ludzi, dopuszczają zaledwie naturalny rytm płodności, który czasem jak to bywa u niektórych par małżeńskich nie posiada szerokiego zastosowania z różnych przyczyn. Mają takie w użyciu pojęcia jak : „żądza”, „ pożądliwość” „egoizm”. Spragnieni są wykazywać każdemu, że jest cały czas pogrążony w grzechach. Cały czas trzeba chodzić do spowiedzi a najlepiej nie odstępować od kratek konfesjonału. No tak, jeśli za grzech uważają oni rozładowanie napięcia seksualnego, które paraliżuje czynności życia codziennego jakie się pojawia w wyniku pracy gruczołów rozrodczych. I tu mają delikwenta. Gdyż gruczoły ciągle pracują. Tyle tylko, że ludzie ci stanowią warstwę oderwaną od prawa naturalnego i prawa natury oraz od szeregu dyscyplin naukowych
a funkcjonują na podstawie oczywistości. Na podstawie jakiej oczywistości?. A no takiej, że seks w małżeństwie związany jest z rodzeniem potomstwa. O drugiej części twierdzenia celowości już zapominają albo wręcz nie chcą słyszeć. I na tym polega faryzeizm manichejskiej ideologii przyjętej przez niektórych znaczących luminarzy Kościoła.
P
psycheilogos
8 grudnia 2017, 21:56
A (...) oraz zaspokajanie potrzeby głębokiej więzi emocjonalnej, duchowej, fizycznej z małżonkiem
B (...) oraz potrzeby rozładowania seksualnego napięcia, która pojawia się w wyniku pracy gruczołów rozrodczych
Ja bym rozdzielił tak jak wyżej tą „drugą część”o której piszesz.
Koscioł drugiej części A) nie neguje przecież?
Asceza, wstrzemięźliwość czasowa od cielesnych popędów (głód , seks)
jest przecież częścią chrześcijańskiej tradycji duchowej , od Ojców pustyni począwszy, na współczesnych benedyktynach skończywszy.
Osiem duchów zła Ewagriusza z Pontu. Klasyka duchowości.
Czy to jest dla Ciebie manicheizm?
Co do seksu Manicheizm twierdził chyba, ze nawet ten rozrodczy jest zły. Kościół akceptuje i to i cześć A, funkcja jednocząca aktu, i B także, z tym, ze B nigdy nie może być celem samym w sobie (hedonizm, uzależnienie, uprzedmiotawiania partnera relacji, etc.)
Skomentuj artykuł