Najemnik pozostanie zawsze najemnikiem

(fot. Mr Po/flickr.com/CC)
o. Jacek Gniadek SVD

W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi o sobie: "Życie moje oddaję za owce". Moglibyśmy dodać "za moje". Tak postępuje dobry pasterz, który jest bardzo blisko związany ze swoimi owcami.

Kiedyś byłem świadkiem interesującego wydarzenia. Przechodziłem uniwersyteckim korytarzem podczas przerwy między zajęciami. Przed jedną z sal wykładowych stała grupa studentów. Czekając na kolejny wykład, studenci opowiadali sobie głośno dowcipy i wygłupiali się. W pewnym momencie jeden z nich został popchnięty i upadł na torbę z notebookiem, która leżała na ławce. Upadek ten wywołał salwę śmiechu u kolegów. Student szybko się podniósł. Uniósł niewinnie do góry ręce i powiedział: "Przepraszam, ale to nie moja wina". Prawdopodobnie myślał, że upadł na komputer któregoś ze swoich kolegów. Szybko jednak zorientował się, że to był jego własny laptop. Upadł na kolana przed ławką. Wyciągnął pośpiesznie notebooka z torby. Włączył go nerwowo i jak wmurowany wpatrywał się przez dłuższą chwilę w monitor. Po chwili odetchnął głęboko, z ulgą: "Chwała Panu! Działa".

Szczególna więź

To wydarzenie z codziennego życia pokazuje, że w zupełnie inny sposób podchodzimy do rzeczy, które są naszą własnością. Jezus zręcznie zauważa ten związek i wykorzystuje go do opisu istoty Dobrego Pasterza, który jest tematem przewodnim dzisiejszej Ewangelii: "Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach" (J 10,12-13).

DEON.PL POLECA

Między właścicielem a dobrami, które stanowią jego własność, powstaje szczególna więź. Mówimy o nich "moje". Nie bez powodu Sobór Watykański II stwierdza, że dysponowanie przez człowieka własnością jest niejako przedłużeniem jego ludzkiej wolności. Bł. Jan Paweł II pisał, że człowiek pozbawiony wszystkiego, co mógłby nazwać "swoim", nie potrafi do końca zrozumieć swojej godności (por. Centesimus annus, 13).

Między Stwórcą i człowiekiem stworzonym na Jego obraz i podobieństwo również istnieje specyficzna więź. Nabiera ona szczególnej mocy od chwili, kiedy Bóg stał się człowiekiem. "Przyszło do swojej własności" (J 1,11) - tak o odwiecznym Słowie św. Jan pisze w prologu. Teraz łatwiej jest nam zrozumieć przypowieść o zaginionej owcy. Każda taka owca jest niejako częścią samego Boga, a oddalając się od Niego, sprawia Mu ból. Dobry Pasterz pragnie każdej owcy ofiarować życie wieczne i dlatego czuwa nad wszystkimi, nawet tymi które nie są z jego owczarni (J 10,16) i za wszystkie oddaje swoje życie (J 10,15).

Według libertariańskiej tradycji prawną ochroną powinny być objęte tylko dotykalne, rzadkie zasoby i tylko takie mogą stanowić własność poszczególnych jednostek. W oczach Boga naród wybrany był jedynym, o którym Księga Powtórzonego Prawa mówi, że stał się szczególną Jego własnością (Pwt 7,6). Wyjątkowym i niepowtarzalnym jest sam człowiek. "Wiedzcie, że Pan jest Bogiem: On sam nas stworzył, my Jego własnością, jesteśmy Jego ludem, owcami Jego pastwiska" (Ps 100,3).

Dobry pasterz

Tematem dzisiejszej Ewangelii w czwartą niedzielę Wielkanocną jest obraz Jezusa jako Dobrego Pasterza. Motyw ten pojawia się często w Staram Testamencie, gdzie sprawujący nad ludem władzę przywódcy przyrównywani byli do pasterzy. Pasterzem został nazwany Dawid, król Izraela. Pasterzami byli patriarchowie, prorocy i sędziowie. Wymagano od nich, by paśli swój lud rozsądnie i roztropnie. Pasterzy Izraela, którzy wykorzystywali trzodę dla ich własnych interesów, prorok Ezechiel ostrzegał: "Biada pasterzom Izraela, którzy sami siebie pasą! Czyż pasterze nie powinni paść owiec?" (Ez 34,2). Pasterzem też miał być Mesjasz, którego Bóg ześle, obdarzywszy pełnią swej władzy.

Wątek Dobrego Pasterza pojawia się również w Nowym Testamencie i jest przedstawiany przez Chrystusa jako ten, który ryzykuje własne życie, by uratować zaginioną owcę (por. Mt 18,12; J 10,15). To cecha, która odróżnia prawdziwych od fałszywych pasterzy.

Dzisiaj obchodzimy w Kościele światowy dzień modlitw o powołania. Mówiąc o powołaniach, odwołujemy się do pojęcia "pasterza", które zawiera w sobie dwa ze sobą powiązane wymiary: przewodniczenia i towarzyszenia. Pasterz to ktoś, kto prowadzi stado. A "prowadzić" to znaczy znać cel, do którego się zmierza. Pasterz nie tylko wie, ile jest owiec w jego stadzie, ale zna każdą osobiście.

Mówiąc o powołaniach, odwołujemy się również do pojęcia "służby". To pojęcie ma różne znaczenia. Może to być praca służącego w czyimś domu za wynagrodzenie. Służbą są prace wykonywane przez lekarzy, pielęgniarki, policjantów i żołnierzy. Tym terminem określa się również prace wykonywanie z poświęceniem na rzecz wspólnoty. Problem polega jednak na tym, że w dzisiejszej Ewangelii nie pada słowo służba. Jezus swoje relacje wobec owiec określa przy pomocy pojęcia "własności". Mówi, że owce są Jego własnością, a pasterza opisuje jako właściciela i przeciwstawia go najemnikowi.

Przedsiębiorca i własność prywatna

Znaczenie pojęcia własności zostało dzisiaj dostrzeżone przez Jezusa i wykorzystane do opisu istoty Jego własnej misji. Własność prywatną uważano kiedyś za przywilej nielicznych, coś złego z etycznego punktu widzenia. Dużo czasu musiało upłynąć zanim uznano, że społeczna funkcja własności prywatnej, a zwłaszcza środków produkcji, jest włożeniem dóbr w ręce tych, którzy wiedzą najlepiej, jak ich używać.

Z tego powodu, jak trafnie zauważa Ludwig von Mises, XX-wieczny austriacki filozof i ekonomista, należy w gospodarce wolnorynkowej odróżnić zadania menadżera od przedsiębiorcy i kapitalisty. Nie umniejszając roli menadżerów, system kapitalistyczny nie jest systemem menadżerskim. To nie menadżer, a przedsiębiorca określa kierunki alokacji czynników produkcji do różnych branż produkcji. Tylko on może to uczynić, gdyż on jest właścicielem majątku i zarządza nim na własny rachunek i na własne ryzyko.

Menadżer pełni tylko funkcję pomocnika przedsiębiorców i kapitalistów. Kierując się własną finansową korzyścią, musi jak najlepiej pełnić funkcje przedsiębiorcy, wyznaczone mu w ograniczonej i ściśle określonej sferze działania.

Przedsiębiorca sam decyduje o wykorzystaniu czynników produkcji. Zysk lub strata są wynikiem takich decyzji. Menadżer natomiast nie ponosi odpowiedzialności za straty. Straty dotykają tylko właścicieli kapitału zaangażowanego w dane przedsięwzięcie. Kiedy przedsiębiorca przystępuje do realizacji określonego przedsięwzięcia, ryzykuje swoim majątkiem i pozycją społeczną. Niekiedy łączy się to z utratą całego majątku. Inaczej sytuacja przedstawia się w gospodarce centralnie planowanej. Menadżer, któremu centralny planista powierza zarządzanie społecznym majątkiem, nie ryzykuje własnym bogactwem. Jego spekulacje wiążą się z ryzykowaniem cudzych pieniędzy.

Św. Tomasz z Akwinu kilka wieków wcześniej doszedł do podobnych spostrzeżeń. Akwinata twierdził, że posiadanie na własność rzeczy jest dla człowieka konieczne z trzech powodów: człowiek bardziej troszczy się o rzeczy prywatne niż wspólnotowe, sprawy materialne traktuje w sposób bardziej uporządkowany i wpływa na zachowanie pokojowych stosunków międzyludzkich.

Z perspektywy miłości

Mises pokazał, że menadżer patrzy na rzeczywistość z innej perspektywy niż przedsiębiorca. Przedsiębiorca - w przeciwieństwie do menadżera - wie dobrze, że konsekwencją złej decyzji będą straty, które odczuje osobiście. Jest to dokładnie to, co Jezus miał na myśli, mówiąc: "najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach".

W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi o sobie: "Życie moje oddaję za owce" (J 10,15). Moglibyśmy dodać "za moje". Tak postępuje dobry pasterz, który jest bardzo blisko związany ze swoimi owcami. Za stosowną metaforę do opisu właściwej więzi między pasterzem i owcami Jezus wybrał pojęcie własności. Najemnik nigdy nie będzie dobrym pasterzem, gdyż - jak mówi św. Paweł - "szuka własnego pożytku, a nie Chrystusa Jezusa" (Flp 2,21). Z szerszej perspektyw Ewangelii widzimy, że taka więź może narodzić się tylko wtedy, gdy środkiem i celem naszego działania będzie sam Bóg, który jest miłością (1 J 4,16). Tylko miłość, która jest gotowa na ofiarę, pozwala spojrzeć na świat z właściwej perspektywy. To dlatego, powołując Piotra do pasterskiej służby, Jezus zapytał go trzy razy: "Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? (J 21,16). "Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham" - padła odpowiedź z ust zaskoczonego Piotra. Dopiero po tym wyznaniu Jezus rzekł: "Paś owce moje!".

Jacek Gniadek SVD - Urodzony 31 X 1963 w Tarnowie; 1984 wstąpił do Zgromadzenia Słowa Bożego (SVD); studiował filozofię i teologię; 1988-90 odbył praktykę pastoralną (OTP - Overseas Training Programme) w Zairze (dzisiaj Demokratyczna Republika Konga); 1998-2004 praca misyjna w Botswanie; 2004-2005 wolontariusz dla Jezuickiej Służby Uchodźcom (JRS - Jesuit Refugee Service) i kapelan ludności wewnętrznie przesiedlonej w obozach k. Monrowii w Liberii; 2006-2009 duszpasterz uchodźców i migrantów w werbistowskim Ośrodku Migranta Fu Shenfu w Warszawie; 2009 uzyskał doktorat z teologii moralnej na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie; 2010 wyjechał na misje do Zambii.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Najemnik pozostanie zawsze najemnikiem
Komentarze (6)
PK
Piotr Krzywoń
15 kwietnia 2017, 19:49
wilk też mósi jeść nie zapominajcie tego
JF
Jan Fijor
30 kwietnia 2012, 10:30
Człowiek, który oszukuje innych nie jest przedsiębiorcą lecz oszustem, albo złodziejem. Nieuczciwy przedsiębiorca szybko straci wiarygodność, a wraz z nią klientelę. Na nieuczciwość może sobie pozwolić państwo, które nas zmusza do korzystania ze swoich usług. Przedsiębioerca musi być wiarygodny, inaczej zaufania klientów nie pozyska.       Kto rto jest spekulant? Ktoś, kto zaujważa, że dane dobro w mieście A koszstuje 100, a w B tylko 80. Kupuje więc dobro po 80 i sprzedaje po 90, doprowadzając do spadku ceny w mieście B. To złoczyńca, czy może dobroczyńca? Poleacam lekturę "Ekonomi  i polityka" napisaną przez Ludwiga von Misesa. Intuicja i ignorancja nie są dobrym przewodnikiem. Ukłony Jan M Fijior     
D
darek
30 kwietnia 2012, 09:37
Żaden przedsiębiorca będący bogaczem, kumplujący się z proboszczem, dającym chorym i biednym, sponsorującym koncerty katolickie mi nie imponuje, jeśli wykorzystuje innych, giełdę i spekulacje; jeśli pieniądze nie zarabia w 100% uczciwie. Nie ma czegoś takiego jak nieuczciwy przedsiębiorca. Nieuczciwy przedsiębiorca to złodziej :-) no chyba że próbuje nie płacić wysokich podatków, ale podatki dochodowe nie są sprawiedliwe. Taki podatek jest karaniem ludzi za pracowitość i kreatywność.
M
Marcel
30 kwietnia 2012, 07:42
Żaden przedsiębiorca będący bogaczem, kumplujący się z proboszczem, dającym chorym i biednym, sponsorującym koncerty katolickie mi nie imponuje, jeśli wykorzystuje innych, giełdę i spekulacje; jeśli pieniądze nie zarabia w 100% uczciwie.
D
dd
29 kwietnia 2012, 14:30
W moralnosci, tak samo jak i w ekonomii potrzebny jest zdrowy rozsądek, a nie dziwaczen eksperymenty.
MR
Maciej Roszkowski
29 kwietnia 2012, 13:13
 Kapitalista, ten paskudny grubas w cylindzre, z zegarkiem na grubej złotej dewizce z satytrycznych rysunków z lat pięćdziesiątych ryzykował swoim majątkiem, swoim losem i swojej rodziny. Jak zawiódł szedł pod most lub palił sobie w łeb. Dzisiejszy manager ryzykuje nie swoimi pieniędzmi  i nie swoim losem. Swoje stanowisko dostaje w wyuniku układów lub koneksji rodzinnych, lub dlatego  że gra w golfa. Bardzo często jest po prostu głupkiem, a ale "naszym".  Bez względu na wynik zarządzanej firmy dostaje bonusy, premie, odprawy. Pracowałem w dwóch międzynarodowych bankach. Tam nici, którymi się to wszystko zeszywa są cieńsze niż u nas, a rękawicznie  w których się pracje nieco bielsze i to cała różnica. Znów powstała "nowa klasa próżniacza", by zacytować Maxa Webera.