Jak Piłat w Credo

(fot. lism./flickr.com)

Wszyscy Ewangeliści, oprócz św. Jana, podają ważny epizod o Szymonie z Cyreny, który pojawia się na Drodze Krzyżowej, jakby spadł z księżyca. Na co Ewangeliści chcą zwrócić naszą uwagę? (Mk 15, 16-20)

Karl Rahner SJ napisał kiedyś, iż czasami „wydaje się jakbyśmy przez czysto ziemskie przypadki stali się odpowiedzialni za to, co niebieskie i boskie”.

Te słowa nie pasują do nikogo innego bardziej niż do Szymona. Tak naprawdę, nie wiemy o nim nic więcej poza tym, że był przypadkowym przechodniem, który „wracał z pola”. Wchodził do miasta. był w drodze, nie obserwował tego, co się dzieje. No i natknął się na tłum ciągnący za skazańcami, w tym za Jezusem, o którym być może nigdy nie słyszał.

Św. Marek pisze, że „żołnierze przymusili” Szymona do niesienia krzyża Jezusa. Coś musiało w nim przykuć ich uwagę. Może wiek, siła, wzrost. Albo zupełnie bezwiednie chwycili za rękę pierwszego lepszego mężczyznę, który się nawinął. To zadanie okazało się dla Szymona wielką niespodzianką. Jako przechodzień stał się ofiarą okoliczności i w ten sposób jego droga nieoczekiwanie przecięła się z drogą Jezusa. Niczego sobie nie zaplanował, ale jego „niechciany” gest będzie zapamiętany do końca świata.

DEON.PL POLECA

Wysłuchaj rozważania

[-10_jak_pilat_w_credo.mp3-]

Jezus musiał wyglądać już na bardzo wyczerpanego, skoro legioniści zdecydowali, że ktoś inny musi wziąć na siebie drewniane narzędzie śmierci. Czy Szymon pomagał nieść krzyż, czy niósł go zamiast Jezusa? W tradycyjnych wyobrażeniach Drogi Krzyżowej Szymon dźwiga krzyż razem z Jezusem. Ale biorąc pod uwagę szerszy kontekst biblijny oraz sposób wykonywania egzekucji w tamtych czasach, wiemy, że skazańcowi wkładano na grzbiet tylko poprzeczną belkę krzyża. Pionowy pal był już przygotowany na miejscu kaźni. Szymon nie z własnej woli wziął na siebie poprzeczną belkę krzyża, która została zdjęta z ramion Jezusa. W ten sposób Ewangeliści chcą wyrazić coś o wiele bardziej ważniejszego niż fakt niesienia kawałka drewna.

Przede wszystkim, każdemu z nas co rusz przytrafia się coś podobnego. Nawet się nad tym wielce nie zastanawiamy. Ileż to razy zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym? Musieliśmy ratować sytuację, chociaż było nam to nie w smak. Na przykład, ktoś, mając braci i siostry, musi zająć się podupadającym na zdrowiu rodzicem, bo akurat mieszka najbliżej niego. Inna osoba zaplanowała sobie, że pójdzie do kina, ale odwiedza ją sąsiadka, która chce się wyżalić, bo przeżywa trudne chwile. Albo młoda rodzina, jadąc na oczekiwany od dawna wypad w góry, staje się nagle pierwszym świadkiem wypadku na drodze. Zatrzymuje się, udziela pierwszej pomocy, dzwoni po policję i karetkę, tracąc z tego powodu przyjemny wieczór w ustronnej kwaterze. Czasem nasza „wymuszona” okolicznościami pomoc może okazać się dla innych zbawienna.

Po drugie, ta niepozorna scena rzuca nowe światło na wcześniejsze słowa Jezusa: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!(Łk 9,23)”. Potocznie utarło się, że krzyż należy rozumieć jako przyjęcie wielkiego cierpienia lub zgodę na to, czego nie możemy zmienić, co nas przerasta i boli, z czym nie dajemy sobie rady. I częściowo symbolika krzyża wyraża tę prawdę. Ale to nie wszystko. Zauważmy, że Jezus nie mówi: „Jeśli kto chce iść za Mną, Ukrzyżowanym, niech się zaprze samego siebie”. Chodzi o pójście za Jezusem jako takim, a nie o fizyczny krzyż, drogę krzyżową, czy cierpienie.

Poprzeczna belka przywołuje inny obraz z Ewangelii św. Mateusza. „Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, a znajdziecie ukojenie dla serc Waszych”. W ten sposób Jezus zwraca się do ludzi obciążonych i umęczonych przepisami Prawa, których już nikt nie mógł wypełnić, bo nie miał na to wystarczającej siły. To zaproszenie Jezusa jest Dobrą Nowiną. Przyjęcie Jego jarzma ma prowadzić do pokoju i ulgi, a nie do dodatkowego uciemiężenia i udręczenia człowieka. Jarzmo w Piśmie świętym zazwyczaj kojarzone jest z niewolą egipską lub babilońską. Ale również pojawia się w znaczeniu pozytywnym.

Drewniane jarzmo nakładało się na zwierzęta pociągowe, aby można było nimi kierować i odpowiednio użyć do pracy w polu. Takie zwierzę nie zbaczało z drogi i lepiej wykonywało swoje zadanie. Dla słuchaczy Jezusa ta wypowiedź musiała być szokująca. Jak jarzmo może być źródłem pokoju i ukojenia? Ale właśnie o taki sens krzyża tutaj chodzi. Nagłe spotkanie z Jezusem, nawet w zaskakujących okolicznościach, wprowadza zasadniczą nowość w życiu człowieka. Zmienia kierunek jego wędrówki. Odtąd człowiek idzie za Jezusem, nie rozprasza swojej energii, jest w pewnym sensie „ograniczony”, ale właśnie to pozorne unieruchomienie umożliwia wydanie owocu w życiu chrześcijanina.

Doskonała wolność polega na zależności, a nie na wolności wyboru, która jest mniej doskonałą wolnością. Jezus był absolutnie wolny i zarazem twierdził, że nic z siebie uczynić nie może. Zawsze czyni to co się Ojcu podoba. Wola Ojca była jarzmem i krzyżem dla Chrystusa, która przynosiła Mu radość i pokój, chociaż nie uchroniła Go od cierpienia. Ale to cierpienie zadawali ludzie, którzy nie chcieli przyjąć woli Ojca.

Obraz Szymona niosącego krzyż za Jezusem i za Jezusa, nie promuje więc prawdy, że Chrystus miał upodobanie w cierpieniu i zachęcał chrześcijan do wspaniałomyślnego znoszenia bólu. Istotą jest tutaj ukierunkowanie życia, oparte na decyzji i stałości w naśladowaniu, które czasem wymaga ofiary. Kto przykłada rękę do pługa musi patrzeć przed siebie, inaczej nie zaorze ziemi. Nie można się obracać na wszystkie strony i wszystkim interesować. Epizod z Szymonem z Cyreny jest w gruncie rzeczy Dobrą Nowiną, że życie ludzkie złączone świadomie z Jezusem może nabrać nowej jakości i smaku.

Jaką zmianę w moim życiu spowodowało spotkanie Chrystusa? Czy czuję się wolny, bardziej szczęśliwy, radosny, pełen pokoju? A może jednak chcę coś zarezerwować dla siebie, sądzę, że szczęście tkwi w ciągłych zmianach i nowych wrażeniach? Czy nie boję się zupełnego powierzenia się Chrystusowi? Jak to wygląda obecnie, z całą uczciwością? Ku czemu rzeczywiście zmierza moje życie, wysiłki i zmagania? Co spoczywa na moich barkach? Jaki rodzaj jarzma?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak Piłat w Credo
Komentarze (6)
3 kwietnia 2012, 12:25
Ciekawe spojrzenie,dla mnie przekonujące ,dzięki 
T
tomek
3 kwietnia 2012, 12:19
Odkrywcze. Nie pomyślałbym tak o Szymonie z Cyreny. Dzięki.
T
tomek
3 kwietnia 2012, 12:18
Odkrywcze. Nie pomyślałbym tak o Szymonie z Cyreny. Dzięki.
G
Grace
5 kwietnia 2011, 20:08
Bog w zyciu kazdego czlowieka poustawial wielu Szymonow.  Sa wszedzie, na ulicy, w parku, w pracy, w domu, w przychodni, w szpitalu, w gronie znajomych. Patrzac na siebie zastaniawiam sie czy tez jestem jednym z tych Szymonow ? O.Dariuszu rowazanie jest piekne. Dziekuje.
Bolesław Zawal
5 kwietnia 2011, 19:41
Anno wiemy już jaki Ojciec Dariusz jest proszę napisz jaki powinien być w przyszłości? Może taka opinia pomoże się jemu zmienić. Napisz jaki powinien być Twoim zdaniem Deon może poprostu ojcowie nie wiedzą?
A
Anna
5 kwietnia 2011, 19:06
  Potocznie utarło się, że krzyż należy rozumieć jako przyjęcie wielkiego cierpienia lub zgodę na to, czego nie możemy zmienić, co nas przerasta i boli, z czym nie dajemy sobie rady. I częściowo symbolika krzyża wyraża tę prawdę. Ale to nie wszystko. Zauważmy, że Jezus nie mówi: „Jeśli kto chce iść za Mną, Ukrzyżowanym, niech się zaprze samego siebie”. Chodzi o pójście za Jezusem jako takim, a nie o fizyczny krzyż, drogę krzyżową, czy cierpienie    -   ten chociażby mały cytat z "rozważań", raczej wywodów o. Dariusza wskazuje, że ma odwagę nauczać jakby był naprawdę rzeczywistym świadkiem wiary a równocześniewybitnym uczonym.... a jak dawał wielokrotnie dowody nie jest ani jednym ani drugim ......... Tylu innych znanych i cenionych powszechnie jezuitów mogłoby głosić te rozważania .... Deon wybrał o. Dariusza .... ciekawe dlaczego?